piątek, 25 maja 2012

Odc. 66: To, co najcenniejsze


Jak cudowny jest blogspot :) żadnych problemów. Widziałam zainteresowanie wywiadem dla OUT, dlatego zamieściłam fragment rozmowy.
=^.^= mam nadzieję, że z Twoją ręką już lepiej. Najbezpieczniej udać się do apteki w takich przypadkach :) Co do Isaaca, jeśli będzie okazja, wspomnę o jego przeszłości.

To, co najcenniejsze

Adam powoli zaczął wracać z krainy pełnej kolorowych, sennych marzeń. Wiedział, że gdy uniesie powieki, ujrzy rażąco jasne słońce, którego promienie od kilku godzin wlewały się do niedużej sali. Ziewnął leniwie, otwierając oczy. Czarne źrenice natychmiastowo zmniejszyły się przy kontakcie ze światłem dnia. Ponownie opuścił powieki, chcąc przypomnieć sobie miniony sen. Nim zdążył wrócić myślami do choćby jednego szczegółu, poczuł miękkie wargi, które łagodnie zetknęły się z jego ustami. Wstrzymał powietrze; nie spodziewał się, że w podobny sposób przywita ten poranek. Uśmiechnął się łagodnie. Nie musiał otwierać oczu, by wiedzieć z kim znajduje się na sali. Była tylko jedna osoba, całująca w ten sposób.
- Jest tak wcześnie… - Wymruczał z uśmiechem, patrząc w stronę oblicza blondyna. Przetarł dłonią zaspane oczy – Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.
Tommy wymusił uśmiech na swojej twarzy. Wiedział jednak, że to zda się na nic. Nie potrafił ukrywać emocji – Mało spałem. Bardzo mało – Oparł łokcie o kolana, pochylając się nad ramą łóżka.
- Pewnie szalałeś na jakiejś imprezie przez całą noc? – Adam sprawiał pogodne wrażenie. Blondyn nie wiedział już czy to maska czy jego prawdziwa twarz. Zaczął się gubić w rozumieniu tych wszystkich reakcji.
- Nie. Byłem u Isaaca.
Czarnowłosy od razu wiedział, że coś jest na rzeczy. Poczuł ucisk w gardle, spodziewając się tego, co w jego wizji zdawało się być najgorsze.
-Zawiodłem cię – Rzekł Tommy, spuszczając wzroku. Łagodnie ujął w swoje dłonie dłoń Adama. Czuł jej ciepło, miękki dotyk skóry.
Brunet milczał. Wpatrywał się w brązowe tęczówki.
- Chciałbym się zmienić…
- Nie mamy już na to czasu – Wyszeptał piosenkarz, jakby bojąc się, że ktoś usłyszy jego słowa. Zobaczył, jak wargi blondyna zaczynają drżeć. Poczuł, że dłonie stają się chłodniejsze.
- Chciałem stać się dla ciebie kimś lepszym. Jestem naiwny, głupi. Beznadziejny.
Adam cicho westchnął, wpatrując się w ścianę. Nie odzywał się przez kilka chwil. Ponownie spojrzał w smutne oczy Ratliffa. Spojrzenie zawsze zdradzało jego nastrój.
- Pokochałem cię takiego. Razem ze wszystkimi wadami. Nie zmieniaj się. Pozwól mi zapamiętać siebie takim, jakim byłeś przez całe swoje życie.
Tommy z trudem powstrzymywał łzy. Obiecał sobie, że nie będzie ich ronił, a na pewno nie przy Adamie. Chciał mu pokazać swoją siłę; chęć walki, nie wyraz poddania.
- Pocałowałem Isaaca – Powiedział z trudem. Miał wrażenie, że powoli wbija nóż w plecy ukochanego. Niemal czuł jak srebrne ostrze zatapia się w jego skórze, a gorące krople rubinowej krwi wartko spływają, poddając się grawitacyjnej sile.
- Spodobał ci się? – Spytał chłodno Adam, nieprzerwanie wpatrując się w brązowe oczy. Jego wzrok przeszywał na wskroś.
- Nie – Tommy odpowiedział machinalnie – Chciałem się przekonać, czy… czy ma mnie za swojego przyjaciela. Wysyłał mi sprzeczne sygnały.
Czarnowłosy kiwnął głową. Nie wykonał jednak żadnego gestu, którym odepchnął by od siebie Ratliffa. Przez to blondyn czuł coraz większe wyrzuty sumienia.
- Zraniłem cię wiele razy. Naprawdę nie chciałem, żebyś cierpiał. Przyrzekam ci, że nigdy więcej nie sprawię ci bólu – Rzekł Tommy, biorąc głęboki oddech – Zaufaj mi. Ostatni raz.
Lambert ponownie spojrzał w brązowe oczy. Powoli usiadł, podpierając się ram łóżka. Zbliżył się do twarzy muzyka, gładząc jego blady policzek. Opuścił powieki, opierając głowę o ramię chłopaka, który objął go łagodnie.
- To ja odchodzę. Zadam ci tym ból większy, niż kiedykolwiek zadałeś mi ty – Powiedział powoli. Odsunął głowę, ponownie nawiązując kontakt wzrokowy – Nie żałuję ani jednej chwili, spędzonej przy tobie. Dlatego nie chcę byś mnie przepraszał.
Tommy znacząco kiwnął głową. Mimo usłyszanych słów, czuł się ostatnim przegranym.
- Upadł w tobie buntownik – Zauważył Adam, ponownie kładąc się na poduszkę – Godzisz się z kolejami losu.
- Wiara ma większą wartość niż walka.
- Na pewno ma w sobie więcej nadziei – Rzekł brunet, opuszczając powieki. Westchnął cicho – Zostań ze mną na noc. Nie mogę spać.
- Też cierpię na bezsenność, odkąd nie ma cię przy mnie – Tommy gładził nagie ramię Adama. Każda noc bez niego była prawdziwą udręką, nie tylko ze względu na poczucie samotności, ale także z powodu powracających koszmarów.
Lambert wziął głęboki oddech – Możemy przejrzeć twój wywiad?
- Jeśli tylko chcesz – Kąciki ust Tommy’ego łagodnie się uniosły – Adam, chciałbym o coś spytać – Rzekł po chwili, zastanawiając się czy w ogóle powinien poruszyć ten temat. Niebieskie oczy spojrzały na niego z zaciekawieniem – Zacząłeś tworzyć piosenki na nowy album?
Czarnowłosy zmarszczył brwi – Skąd wiesz?
- Wpadł mi w ręce twój notes – Odparł z zakłopotaniem – Poruszające słowa… Kiedy je napisałeś?
Adam milczał dłuższą chwilę. Wyraz jego twarzy złagodniał – Dwa, może trzy tygodnie temu – Sięgnął po czasopismo, które ułożył na kołdrze. Uśmiechnął się, jak za każdym razem gdy wracał do wcześniej nieprzeczytanego wywiadu. Powoli przewracał kartki, traktując magazyn jak najcenniejszy skarb, który nie może ulec zniszczeniu – To dopiero wstępne notatki. Nie przywiązuj się do tego utworu.
- Za późno – Odparł Tommy, obserwując jak jego partner zaczyna się uśmiechać. To najwspanialszy widok, na jaki mógł zasłużyć.
Czarnowłosy zatrzymał wzrok na jednej ze stron, zawierającej wywiad.

OUT: W sieci dostępne są zdjęcia, które świadczą o burzliwej młodości pełnej eksperymentów, alkoholu i niedomówień. Teraz prezentujesz się jako skromny i ułożony mężczyzna.

TJR: Adam sprawił, że moje priorytety uległy zmianie. Życie przestało być eksperymentem, a stało się inspirującą przygodą, w której wędrujesz po wzburzonym morzu, ale posiadasz wytrzymały okręt i zawsze masz do pomocy kapitana, który wie jak przetrwać w czasie burz i sztormów.

OUT: Jak ciężko było zerwać z przeszłością na rzecz związku?

TJR: To przyszło naturalnie. Każdego dnia budziłem się ze świadomością, że jeśli do wieczora będę miał okazję spędzać czas w obecności kogoś, na kim mi zależy, nie potrzebowałem dodatkowych środków, by czuć się szczęśliwym.

OUT: Nie byłeś typem człowieka, który mógł bez obaw zaangażować się w dojrzały związek.

TJR: Adam znał mnie doskonale. Wiedział, który kierunek mi wskazać, by żaden z nas nie doświadczył zawodu. To najbardziej fascynujący człowiek, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Jego wrażliwość, optymizm i dojrzałość to najpiękniejsze cechy, które posiada. 

OUT: Nigdy nie okazał rezygnacji czy zwątpienia?

TJR: Jego postawa często doprowadzała mnie do ruiny. Potrzebowałem mocnego słowa, odepchnięcia, poczucia niższości, gdy coś robiłem nie tak. Chciałem odpokutować. W rezultacie zawsze czułem jego silne ramiona i kilka słów. „Jesteś silny. Przejdziemy przez to”.

OUT: Jakie są twoje marzenia?

TJR: Nie mogę ich zdradzić. Nie chcę, by ktokolwiek próbował działać na moją korzyść czy niekorzyść, znając wszystkie cele, do których dążę.

Adam odwrócił wzrok od gazety i spojrzał w kierunku Ratliffa. Uśmiechnął się do niego ciepło, przeczesując palcami jasne kosmyki włosów.
- Powiesz mi o nich? Nigdy nie zdradzałeś, czego tak naprawdę pragniesz.
Tommy wzruszył ramionami i pokiwał głową – Mam już wszystko, czego mi trzeba. Teraz czekam tylko na dzień, w którym zabiorę cię do domu i nie będziesz się dłużej męczył – Rzekł poważnym tonem.
Adam poczuł ciepło, rozlewające się po jego sercu. Uśmiechnął się łagodnie – Na pewno jest coś jeszcze.
Basista roześmiał się pod nosem – To niezbyt wiele. Chciałbym zagrać na gitarze elektrycznej w twoim zespole w czasie drugiej trasy. Wiesz, że Monte mnie drażni.
Lambert pokiwał głową – Mieliśmy kiedyś sprzeczkę dotyczącą właśnie tej sprawy. Nie sądziłem, że to ma dla ciebie tak duże znaczenie.
- A Ty? – Spytał Tommy, kładąc się obok Adama – Jakie jest twoje marzenie? - Wtulił głowę w miękką poduszkę. Ciepłe ramie przysunęło jego ciało do torsu czarnowłosego. Na twarzy Lamberta pojawił się intrygujący uśmiech; tajemniczy i nieco rozmarzony. Powieki opadły łagodnie. Wyglądał, jakby delektował się ostatnimi chwilami skrywanej tajemnicy. Po chwili oczy otworzyły się, a wargi wyszeptały cicho, lecz wyraźnie
- Chciałem, byś został moim mężem.
Tommy otworzył szerzej oczy i trwał w bezruchu. Poczuł paraliż, który zawładnął jego ciałem i nie pozwolił na najmniejszy ruch. Jego serce nigdy nie biło mocniej; miał wrażenie, że anormalna dawka adrenaliny rozchodzi się po jego ciele niczym najsilniejsza trucizna. Adam powoli spuścił wzrok, a łagodny uśmiech rozświetlił jego twarz.
- Adam, ja też tego chcę…
Lambert wpatrywał się w brązowe oczy. Nie spodziewał się, że usłyszy te słowa, a na pewno nie teraz. Poczuł jeszcze silniejszą przynależność do świata, w którym miał tak wiele do zrobienia. Nie chciał opuszczać tego miejsca.
- Nie możemy – Powiedział cicho – Nie chcę brać z tobą ślubu, kiedy mam przed sobą wizję…
- Nie kończ – Przerwał mu Tommy – Nieważne, co się stanie.
- Nie chcę, żebyś za kilka miesięcy czy lat był wdowcem – Odparł chłodno – To racjonalne wyjście. Nie zrobię ci tego.
- Adam!
- Kiedy wyzdrowieję. Przyrzekam ci to – Powiedział, łapiąc blondyna za rękę. Pogładził miękką skórę dłoni – Musisz mnie zrozumieć. Chcę dla ciebie dobrze i sam któregoś dnia to zrozumiesz.
Tommy nie odzywał się. Wtulił się w tors ukochanego i zamknął oczy. Poczuł na swoim biodrze ciepłą dłoń, która przesuwała się ku górze.
- Wyobrażasz sobie ten dzień?
Ratliff nie odzywał się przez dłuższą chwilę. W końcu zdołał wydusić z siebie kilka słów, nadal nie panując nad drżeniem głosu.
- Wiedziałem, że znaczę dla ciebie bardzo wiele. Za to nigdy nie spodziewałem się, że będziesz w stanie zamknąć swoją przyszłość dla innych i wpuścić do swojego świata tylko mnie. Boże… - Roześmiał się nerwowo – Adam, nie spodziewałem się… - Spojrzał w niebieskie oczy i poczuł chęć, pragnienie ucałowania tych różowych warg. Nieodpartą pokusę, której uległ. Jego wargi powiodły po czole bruneta, następnie odnalazły usta, łącząc się z nimi w  długim, przesiąkniętym czułością pocałunku. Zawładnęły nimi uczucia, których doświadczyli przy pierwszym zbliżeniu. Poczuli się tak samo jak w dniu, który odmienił ich życie.
Po chwili drzwi otworzyły się, a na salę wszedł młody chłopak. Długi, bawełniany szlafrok niemal wisiał na jego wychudzonym ciele. Twarz miała ostre rysy, a na obliczu malował się smutny, jednak uroczy uśmiech. Oczy miały w sobie młodzieńczy blask, który napawał optymizmem. Blade wargi wyszeptały niemal bezgłośnie
- Jeśli przeszkadzam, to przyjdę później.
Adam uśmiechnął się ciepło, nie przestając tulić Tommy’ego do swojej piersi
- Nie wygłupiaj się, chodź do nas.
Chłopak nieśmiało zbliżył się w stronę łóżka i wyciągnął szczupłą wąską dłoń w kierunku Ratliffa – Jestem Tim – Przedstawił się, jednak jego twarz miała wciąż ten sam chłodny wyraz. Jedynie oczy patrzyły żywo i ciepło.
Basista poczuł jak dłoń niemal bezwładnie zaciska się na jego dłoni. Kiwnął głową
- Tommy.
I w tym momencie coś w nim pękło. Patrzył na chłopaka, który niczym widmo przesuwa się po pokoju. Jego dłonie były nieprzyjemnie zimne, policzki zapadnięte. Twarz pozbawiona rzęs i brwi, na głowie ciemna chustka, zakrywająca gładką powierzchnię skóry. Chłopak usiadł na krawędzi łóżka, które nawet nie skrzypnęło, poddając wątpliwościom fakt zmaterializowanego ciała. Jedyne co wciąż intrygowało Ratliffa to śmiejące się oczy. Nienaturalnie wesołe i przyjazne. Niemal martwe ciało, którego serce bije w ogniście brązowych tęczówkach.
- Tim? – Rzekł Adam, patrząc w kierunku chłopaka. Poczuł na sobie jego spojrzenie – Pokażesz Tommy’emu swoją siostrę?
Tych kilka słów wystarczyło, by blada twarz rozpromieniła się. Chłopak złapał swój portfel i powoli zbliżył się do łóżka Adama, zajmując miejsce na samej krawędzi, zachowując przy tym bezpieczny dystans.
- Dzielimy z Timem jedną salę – Rzekł Adam, głaszcząc blondyna po włosach.
Przed oczami Ratliffa pojawiło się portretowe zdjęcie czarnowłosej dziewczyny. Miała pełne, zaróżowione policzki, duże oczy w kolorze głębokiej zieleni. Pukle długich włosów leżały na zaokrąglonych ramionach.
- Nazywa się Anette. Studiuje prawo – Powiedział z uśmiechem, podając mały postrzępiony i pogięty wycinek w ręce basisty – Ma chłopaka w Kalifornii. Obiecała mi wakacje w Los Angeles.
Ratliff uśmiechnął się, czując wszechogarniające go wzruszenie.
- Los Angeles jest piękne – Rzekł, przywodząc na myśl miasto, w którym był zakochany – Planujemy zamieszkać tam z Adamem. Co prawda nie w samym centrum miasta, ale całkiem niedaleko od przedmieścia.
- Jeśli będziesz miał ochotę, możesz nas odwiedzić w każdej chwili – Dodał Lambert. Tim spojrzał na nich z podekscytowaniem.
- Chciałbym zobaczyć Los Angeles. Spędzić tam chociaż jeden dzień, zobaczyć Anette – Wpatrywał się w zniszczone zdjęcie. W jego oczach nie było smutku ani bólu, jednak dla Tommy’ego nowo poznany chłopak był cieniem człowieka. Basista zacisnął dłoń na dłoni Adama, wtulając się ufnie w jego tors. W ostatnim czasie każdy, najprostszy gest był dla niego tym, czym jest woda dla spragnionego wędrowca.

9 komentarzy:

  1. Drama, drama... uwielbiam właśnie taki jej rodzaj - kiedy mogę sobie popłakać..
    Scena z Timem i Anette sprawiła, że zapomniałam już jak na początku rozdziału zdenerwował mnie swoim dziecinnym zachowaniem Tommy (niepotrzebnie mówił Adamowi o pocałunku, bo Adam sam nie chciał wiedzieć. w głębi myślę że go to zraniło mimo, że zaprzeczył). Nie umiem nawet sformułować moich myśli na ten temat, tak bardzo mnie zwruszyło. To, z jaką nadzieją Tim patrzy w przyszłość, jakie ma proste, przyziemne marzenia. jaką wiarę, mimo bardzo słabego zdrowia. myślę, że to spotkanie bardzo wpłynie na Tommy'ego - nie wiem jeszcze jak, ale na pewno tak się stanie. na mnie zrobiło duże wrażenie i teraz myślę tylko o tym - jak niektórzy posiadają wyjątkowa zdolność do porzucania negatywnych uczuć i skupianiu się na walce, wierze, nadziei.
    dziękuję Ci za ten odcinek. tyle emocji, tyle bólu. jeden z najpiękniejszych (jeśli nie najładniejszy) odcinków Piaskowego. gratuluję :)
    pozdrawiam gorąco, Ad!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko mi się zdarza o 6.40 rano płakać i smiać się jednocześnie.Cudowny odcinek kochana.Oświadczyny!!??nie spodziewałam się w takiej chwili.Pozkazałaś jak bardzo chłopaki są ze sobą szczerzy i jak doceniają to ,że mają siebie.Wątek Tima bardzo mnie poruszył.Poczułam to samo zaniepokojenie co Tommy na mysl,że Adam też może stac się cieniem człowieka chodż wciąż z radością w oczach.Uwielbiam nastrój jaki stworzyłaś w tym odcinku.Zgadzam się z Ragogon to jeden z cudowniejszych odcinków. Dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To było takie smutne... Jednak ta majacząca nutka nadziei podtrzymuje na duchu do samego końca, do ostatnich słów... W ogromnym skrócie niedopowiedzeń, piękne, cudowne, niesamowite...
    Tak bardzo chcę, żeby wszystko dobrze się ułożyło... Żeby Adam wyzdrowiał, żeby się zaręczyli, żeby wzięli ślub... Żeby było... dobrze.
    Dzięki za ten odcinek! Pozdrawiam i weny życzę, bez tego byłoby ciężko. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana ja tez przeniosłam swojego bloga na blogspot www.kreatywnosc-uczuc.blogspot.com Jesli bedziesz miała czas wpadnij i skrobij coś.Twoje uwagi napewno mi się przydzadzą.Pozdrawiam. PS.Wciąż po kilka razy czytam wybrane oddcinki i zachwycam się się twoimi opisami miejsc,osób,sytuacji.Mistrzostwo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny wywiad :) Ten Tim... Wyobraziłam go sobie... Adam też będzie tak wyglądał? :( "- Chciałem, byś został moim mężem.
    Tommy otworzył szerzej oczy i trwał w bezruchu. Poczuł paraliż, który zawładnął jego ciałem i nie pozwolił na najmniejszy ruch. Jego serce nigdy nie biło mocniej; miał wrażenie, że anormalna dawka adrenaliny rozchodzi się po jego ciele niczym najsilniejsza trucizna. Adam powoli spuścił wzrok, a łagodny uśmiech rozświetlił jego twarz.
    - Adam, ja też tego chcę…" Czy mamy to traktować jako mini-oświadczyny? :D Czekam na kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzruszający odcinek. Też bym tak chciała, żeby Tommy budził mnie pocałunkiem, co jest możliwe tylko w snach (niestety xD). Kiedy tak rozmawiali o chciało mi się płakac. Myśl, że Adama mogłoby zabraknąc jest dobijająca.
    Ale wywiad był przepiękny. Tyle ciepłych słów o Adasiu, o związku... aż zachciało mi się życ (bo byc może kiedyś spotkam kogoś takiegiego ;D).
    Jeśli chodzi o marzenia Adama, to nie mogę się doczekac kiedy wezmą ten ślub. Bo przecież Lambert wyzdrowieje. Na pewno. Tylko nie wiem... jak to będzie z nazwiskiem? Adam i Tommy Lambert, czy Adam i Tommy Ratliff? A może zachowają swoje nazwiska? Tyle pytań x3
    Wyobraziłam sobie tego Tima. Nie za dobrze wygląda. Cieszę się, że ma pokój z Adasiem, bo to taki pogodny człowiek, że nie będzie się smucic. To, że wspomniał o jego siostrze było urocze. Już widzę uśmiech na twarzy Tima.
    Co do mojej ręki to nieźle się goi. Dzięki za troskę ;D
    Teraz zastanawiam się nad przeszłością Issaca (niech okazje by o nim wspomiec będą szybko^^).
    Czekam na kolejny odcinek ADOMMY <333

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boże !! Czy ty to widzisz ?!
    Nic dodać i tym bardziej ująć
    Piekna, czysta perfekcja ,33
    Kocham Cię, maronko pamiętaj o tym.,


    -GlamMonster : *.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie spodziewałam się oświadczyn w takim momencie :) Ale pięknie, pięknie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże dziewczyno ! Twoje opowiadania są nieprzewidywalne ... Mam ochotę je czytać dniem i nocą bez przerwy :*

    OdpowiedzUsuń