niedziela, 20 maja 2012

Odc. 64: Marzyciele

Dziękuję, że podejmujecie walkę z Onetem i zostawiacie tu swoje komentarze, wiem ile nerwów czasami to kosztuje. Wasze wypowiedzi niekiedy otwierają mnie na tory nowego myślenia jeśli chodzi o fabułę. Inspirujecie, dzięki! :) Pozdrawiam i zapraszam.

Marzyciele

- Zaczekaj – Rzekł Adam, spoglądając w kierunku Krisa. Opuścił sypialnię i zbiegł ze schodów. Trzymał się barierki; czuł drżenie swoich kolan.
- Tommy – Podszedł do blondyna, który przygotowywał kawę. Chłopak cofnął się nagle i przywarł plecami do ściany, znajdującej się tuż za nim.
- O co…
- Dałeś wywiad? – Spytał Adam, podpierając się o ladę. Spotkał się z chwilą ciszy.
Ratliff wzruszył ramionami i uśmiechnął się łagodnie – Nie spodziewałeś się, że mnie na to stać?
Czarnowłosy pokiwał przecząco głową. Wziął głęboki oddech – Muszę to zobaczyć.
- Chodź – Rzekł blondyn. Zaprowadził Adama do salonu i wyciągnął z jednej z szuflad Neila najnowszy numer magazynu. Wręczył go w ręce Lamberta. Czarnowłosy usiadł na kanapie i omijając spis treści przerzucał kolejne kartki. Czuł narastające w nim podniecenie.
- Czterdziesta siódma – Rzekł Tommy, stając za kanapą. Oparł dłonie o ramiona Lamberta, który trafił na wywiad oraz serię zdjęć przygotowanych specjalnie do magazynu.
- O boże – Szepnął, przyglądając się jednej z fotografii podpisanej „My  life is complete”. Skierował wzrok w stronę wywiadu, nie czytał go jednak od początku.
OUT: Który moment w twoim życiu był najbardziej niebezpieczny?
TJR: Było ich wiele. Zawsze żyłem na krawędzi. Najbardziej w pamięci zapadł mi jeden z koncertów, podczas którego zostałem postrzelony.
OUT: Bałeś się śmierci?
TJR: Śmierć jest dla mnie synonimem utraty wszystkiego, z czym wiązałeś się za życia. Jeśli ta definicja jest słuszna, mogę powiedzieć – tak,  bałem się.
OUT: Gdy trafiłeś na blok operacyjny, byłeś na chwilę przed zabiegiem,  o czym myślałeś?
TJR: Powtarzałem w głowie „Adam, przepraszam”.
Czarnowłosy przygryzł dolną wargę; poczuł pieczenie pod powiekami. Doskonale pamiętał każdą sekundę tamtego wieczoru. Przykrył swoją dłonią dłoń blondyna, stojącego za jego plecami. Odnalazł inny fragment rozmowy.
OUT: Czego dziś żałujesz?
TJR: Popełniłem wiele błędów, ale obiecałem sobie, że niczego nie będę żałował.
OUT: A gdybyś mógł zmienić jedno wydarzenie z przeszłości?
TJR: Zakończyłbym swój poprzedni związek na rzecz prawdziwych uczuć.
OUT:  Jak wiele razy byłeś zakochany?
TJR: Kilka. Ale to co  czuję teraz, wykracza poza definicje miłości.  
Adam zacisnął wargi i zamknął magazyn.
- Nie podoba ci się? – Usłyszał cichy szept tuż przy swoim uchu.
- Nie jestem w stanie teraz tego przeczytać – Odparł czarnowłosy, odwracając głowę w kierunku blondyna. Patrzył na niego w milczeniu – Naprawdę się tego nie spodziewałem. To najpiękniejszy gest, który został kiedykolwiek skierowany w moją stronę. Przeczytam całość jutro, obiecuję. Zdjęcia też są niesamowite…
Ratliff uśmiechnął się szeroko – Wiedziałem, że będziesz zachwycony.
Adam odpowiedział uśmiechem i wziął głęboki oddech - Wiesz, że ta noc będzie ostatnią, jaką spędzimy przed długą przerwą?
Ratliff pokiwał znacząco głową – Już rano musisz być w szpitalu?
- Niestety tak – Odparł Adam, spoglądając w brązowe oczy – Liczę na przepustki. Nie ma to jak własne łóżko – Uśmiechnął się, opierając czoło o ramię blondyna – Porozmawiam chwilę z Krisem, został na górze.
- Nie ma sprawy – Odpowiedział z uśmiechem Tommy, siadając na krawędzi oparcia – Zadzwonię do rodziców, chcę się z nimi niedługo zobaczyć.
Adam odpowiedział łagodnym uśmiechem. Udał się do sypialni, by dokończyć rozmowę z przyjacielem. Po drodze zajrzał jeszcze raz na czterdziestą siódmą stronę gazety, którą trzymał w ręku. Z niedowierzaniem pokręcił głową.
***
Kiedy Kris opuścił dom Adama, na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Z salonu rozbrzmiewała łagodna melodia, wypełniająca przestronne pomieszczenie. Czarnowłosy wkroczył do pokoju i rozejrzał się dookoła, wciskając dłonie w kieszenie starych jeansów. Opadł na miękki fotel, zasłuchując się w klimatycznej muzyce. Pokój spowity w półmroku pozwolił mu na odprężenie i odsunięcie od siebie złych myśli. Po chwili na udach Lamberta spoczął słodki ciężar.
- Chcesz już spać? – Spytał Tommy, zakładając ręce na ramiona Lamberta. Uśmiechnął się delikatnie, gdy ciepłe dłonie spoczęły na jego biodrach.
- Muszę wcześnie wstać – Odparł bez entuzjazmu Adam i nieprzerwanie wpatrywał się w oblicze swojego chłopaka – A jakie miałeś plany?
- Kolacja i wspólna kąpiel – Zaproponował blondyn, całując wargi ukochanego – Jesteś zainteresowany?
- Nie mam ochoty jeść, kąpiel zajmie dużo czasu, za to szybki prysznic…
Ratliff roześmiał się pod nosem i pokręcił głową – Omijasz punkt A, żeby znaleźć się w punkcie B?
Adam odpowiedział uśmiechem – Kolację dostanę w sypialni – Zaczął łagodnie kąsać płatek ucha blondyna – Chciałbym poczuć w ustach każdy fragment twojego ciała. To najlepszy posiłek.
Szczupłe ciało wyprężyło się pod wpływem niespodziewanego dreszczu.
- Zapraszam do łazienki – Szepnął do ucha czarnowłosego, po czym wstał, biorąc go za rękę. Wpadli w szaleńczy pocałunek, powoli zmierzając w stronę pomieszczenia. Kolejne części garderoby trafiały na podłogę, ciche westchnienia wypełniły przedpokój. Adam ściągnął z ramion Ratliffa czarną koszulę i przyparł go do jednej ze ścian. Wsłuchiwał się w przyspieszony oddech. Spojrzenia spotkały się; patrzyli na siebie w milczeniu.
Gdy przekroczyli próg łazienki i zapalili światło, Adam objął blondyna w pasie i łagodnie całował jego policzek. Uniósł powieki, by spojrzeć w taflę lustra; w odbiciu ujrzał szczupłe plecy swojego chłopaka oraz swoją twarz. Uśmiechnął się łagodnie i przesunął palcami wzdłuż linii kręgosłupa Tommy’ego. Ciało drgnęło gwałtownie.
- To zaskakujące – Rzekł, odsuwając się nieco. Brązowe oczy patrzyły na niego z zaciekawieniem.
- O czym mówisz?
- Lubisz mocny dotyk, a na odbiór delikatnych gestów reagujesz znacznie intensywniej – Uśmiechnął się, skradając czuły pocałunek.
Powieki przysłoniły brązowe tęczówki. Tommy oparł swoją głowę o tors Adama – Nie chcę się z tobą rozstawać na tak długo. Nigdy wcześniej nie byłem do nikogo tak bardzo przywiązany.
- Będziemy w stałym kontakcie. Raz ty będziesz wpadał, czasami ja zabiorę cię na obiad czy za miasto. Nie znikam na zawsze – Uśmiechnął się smutno i odgarnął jasne włosy z twarzy chłopaka – Masz do załatwienia wiele pilnych spraw. Potrzebujesz na nie czasu. A mi przyda się odpoczynek i zbieranie pomysłów na nową płytę.
Ratliff westchnął – Nie chcę podejmować decyzji  za ciebie.
- Przez wiele czasu przygotowywałem cię do tej samotnej podróży. Od ciebie zależy, który kierunek wybierzesz – Spojrzał w brązowe oczy – Liczę, że kiedy wrócę, wszystko wróci do normy.
- Chcę tylko, żeby odszedł strach. I niepewność – Rzekł Tommy – Obiecaj mi coś.
- Tak?
- Nie będziesz kłamał, nawet w dobrej wierze.
Adam uśmiechnął się, jednak w niebieskich oczach malował się smutek.
- Nie łamię obietnic, Tommy.
- Obiecaj mi to.
- Obiecuję, że wrócę. Wszystko będzie dobrze.
***
 Gdy dotarli do łóżka i zgasili światło, zapadła chwilowa cisza. Ostatnio towarzyszyła im często; gdy zbyt wiele myśli wypełniało głowę lepiej jest zachować umiar w słowach. Adam przeczesał palcami swoje czarne włosy i wpatrywał się w okno. Poczuł jak dłoń Tommy’ego gładzi jego brzuch i klatkę piersiową. Spojrzał w kierunku blondyna.
- Chciałbym spędzić ten wieczór bardziej romantycznie, ale nie mam dziś na to siły.
- Nie szkodzi – Odparł Tommy, gdy silne ramię objęło go i przysunęło do siebie – Nie chcę zasnąć.
- Nocą czas płynie inaczej. Staje w miejscu – Rzekł Adam, po czym cicho westchnął – Spróbuj, musisz wypocząć.
Tommy raz po raz uchylał powieki, by patrzeć na Adama. Na jego zmęczone oblicze, nieznacznie drżące dłonie nieustannie przypominające o chorobie. Wiedział, że on sam jest jedyną ucieczką od problemów swojego partnera. Choć spodziewał się, że od teraz wszystko ulegnie zmianie, postanowił podjąć się tej walki. Stawka była warta więcej niż życie. Bał się zasypiać sam. Nie wiedział, czy jeszcze potrafi zmrużyć oczy, będąc pozbawionym świadomości obecności kogoś ważnego.
- Dobranoc – Powiedział po kilku minutach, jednak nie usłyszał odpowiedzi. Adam odpłynął w krainę sennych marzeń, będących chwilową ułudą szczęścia.
***
Słońce od kilku godzin widniało ponad linią horyzontu. Świat budził się do życia; ptaki śpiewały, zwiastując wyjątkowo słoneczną pogodę. Tommy nie otwierając oczu, położył się na boku; miejsce obok niego, dotąd zajęte każdej nocy, tym razem było puste. Podniósł głowę i przetarł powieki, po czym dostrzegł karteczkę leżącą na poduszce. Przysunął ją do swojej twarzy.
„Nie chciałem cię budzić, więc spakowałem się sam. Zaraz przyjedzie po mnie taksówka. Wyglądasz tak niewinnie, kiedy śpisz. Uwielbiam ten widok. Do zobaczenia, skarbie :)”
Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Wpatrywał się w charakter pisma, szybkie pociągnięcia piórem, które zostawiły na papierze asymetryczne kreski. Opadł na poduszkę, zaciskając powieki. Nim zdążył ponownie zasnąć wspominał wybrane chwile spędzone z Adamem oraz rozmyślał o tych, których tak bardzo pragnął doświadczyć zanim zły los ponownie zapuka do jego drzwi.

1 komentarz:

  1. Ahh... Cudowny odcinek. Taki słodki, a zarazem smutny bo przypomina o chorobie Adama.
    Tommy tak otwarcie mówił o uczuciach w tym wywiadzie. Ja też się tego nie spodziewałam, nie tylko Adam.
    Kris. Mam nadzieję, że z nim będzie dobrze. Wydaje mi się jakiś taki smutny. Nie wiem czemu, tak po prostu.
    Szybka akcja z tym prysznicem (a ja uwielbiam Twoje opisy scen namiętności) ale i tak mi się podobało.
    Tommy i Adam tak daleko od siebie? Ta myśl jest straszna. Oni są stworzeni dla siebie.
    Ale Adaś musi się leczyc. I wyzdrowiec oczywiście.
    Ciekawi mnie jeszcze co Issac tak na prawdę czuje do Tommiego. To takie tajemnicze.
    <333

    OdpowiedzUsuń