Hej
fanki Adommy! Na początku chciałabym wyjaśnić jedną rzecz, bo nie wiem
czy była ona wystarczająco jednoznacznie opisana – Tommy zasnął nagle z
winy narkotyku. Nie wynikało to ze zmęczenia czy nudy :)
Greczynka: Dodaję twój blog do moich linków i obiecuję, że zapoznam się z opowiadaniem :)
FireGlam:
Świetne pytanie (przyp. „Czy trzeba było im narkotyków, by do tego
doszło?”). Choć retoryczne, warto zwrócić na nie uwagę. Między Tommym a
Adamem wytworzyła się specyficzna więź – żaden z nich nie zna położenia,
w jakim się znajduje i kim jest dla tego drugiego. Kiedy zdarzają się
sytuacje, że umysł wychodzi spod kontroli, ewidentnie odkrywają, że
ciągnie ich ku sobie. W dzisiejszym odcinku znajdziecie komentarz
Tommy’ego, podkreślający jego spojrzenie na ten temat.
Pati: Owszem, znam ten utwór, a gdy dodałaś ten komentarz, włączyłam Decode i ponownie przeczytałam rozdział. Czuję to :)
Sasu:
Następnym razem, gdy pojawi się jakieś ogłoszenie, nawet się nie
stresuj – dotarliśmy do takiego etapu, że zawieszenie bloga nie wchodzi w
grę :)
Nana: Owszem,
nie można jednoznacznie nazwać tej relacji – nie należy ani do sfery
miłości ani do sfery doznań, wynikających z pożądania. Tkwi gdzieś
pomiędzy :)
Dziękuję
za wszystkie komentarze, które naprawdę pomagają mi w tworzeniu i
motywują do dalszej pracy nad Adommy. Jesteście wielkie, dziewczyny :)
Zapraszam do dzisiejszego odcinka.
Truex
Europejskie
miasto pochłonął mrok, w powietrzu unosił się ciężki zapach zmęczonej,
fabrycznej metropolii. Adam Lambert stał przed oknem hotelowego pokoju,
obserwując pustoszejące ulice.
- Adam? – Usłyszał za sobą spokojny, męski głos. Działał na jego zmysły niezwykle kojąco.
-
Tak? – Odparł, nie odwracając się. W odbiciu szklanej tafli widział
zarys chłopaka, który pisał na laptopie. Cichy szmer klawiatury był
jedynym odgłosem, rozcinającym na wskroś błogą ciszę.
-
Mogę użyć twojego komputera? Siadła mi bateria – Rzekł Tommy i nim Adam
wyraził zgodę, blondyn już trzymał na kolanach urządzenie przyjaciela.
Lambert uśmiechnął się do siebie i odwrócił głowę, spoglądając w
kierunku Ratliffa. Był czarującym facetem; nie wpisywał się w żadne,
odgórnie narzucone ramy i stereotypy. Właśnie to sprawiało, że w oczach
Adama był kimś więcej niż tylko kolegą z zespołu. Kiedy ich spojrzenia
się spotkały, Lambert odwrócił wzrok, ponownie wpatrując się w śpiące
miasto. Choć w ostatnim czasie wydarzyło się wiele sytuacji, o których
należałoby porozmawiać, ta aura niedomówień i tajemniczości potęgowała
podniecającą świadomość, że niczego nie można się spodziewać.
Tommy
sprawdził swojego twittera oraz tumblr, a kiedy logował się na prywatną
pocztę, przyszło powiadomienie z komunikatora Adama, brzmiące „Truex
przesyła wiadomość”. Tommy
zignorował ten fakt. Uważał czytanie cudzej korespondencji za sprawę
wredną i podłą, jednak nieznajomy pseudonim niezwykle go zaintrygował.
-
Adam? – Cichy głos znowu wypełnił hotelowe pomieszczenie – Czy są
rzeczy, o których nigdy byś mi nie powiedział? – Liczył, że jeśli
„Truex” odgrywa pewną rolę w życiu Adama, ten z pewnością go o tym
poinformuje.
Czarnowłosy
rozmasował obolały kark i zmrużył oczy. Przypomniał sobie kilka
przykrych czy żenujących sytuacji ze swojego życia. Nikomu nie chciałby
wspomnieć, że przez dwa tygodnie skrywał się w domu, w strachu przed
atakami silniejszej grupy chłopaków ze szkoły. Nikt też nie powinien
wiedzieć, że podczas zakrapianej imprezy w rodzinnym mieście, całował
się z chłopakiem swojej znajomej. Uśmiechnął się pod nosem wspominając
inne szaleństwa wczesnej młodości i odparł
- Myślę, że każdy w swoim życiu doświadczył czegoś, co powinien zachować dla siebie.
Nie
takiej odpowiedzi spodziewał się Tommy. Wcisnął przycisk „odczytaj
wiadomość”. W oknie rozmowy pojawiła się twarz młodego, uśmiechniętego
chłopaka oraz treść „Nie odzywasz się od trzech dni. Kiedy w końcu cię
zobaczę? Tęsknię jak cholera. Chciałbym być teraz
przy tobie, mam dosyć tej przytłaczającej samotności”. Tommy poczuł
zalewającą go falę smutku, następującą po uprzedniej fali złości. Czytał
tę wiadomość raz po raz, wpatrując się w zdjęcie uśmiechniętego,
atrakcyjnego faceta. W pewnym momencie jego nerwy puściły; zamknął
laptopa, rzucił go na łóżko, zerwał się z kanapy i wyszedł bez słowa,
trzaskając przy tym wymownie drzwiami. Szedł korytarzem, zacisnął palce w
pięści, mając ochotę rzucić się na każdego, kto teraz stanie mu na
drodze. Niestety w jego kierunku szła Camila i od razu rozpoznała, że
coś jest nie w porządku.
-
Co jest? – Spytała, lecz Tommy totalnie ją zignorował. Gdyby mógł,
chciałby wykrzyczeć całą drzemiącą w nim złość i rzucić się na każdego,
kto by mu w tym przeszkodził; największą jednak ochotę miał na powrót do
pokoju i wygarnięcie Adamowi wszystkiego, co powinien powiedzieć.
-
Stój wariacie, nie będę cię ganiać – Rzekła Camila, złapała chłopaka za
nadgarstek, wbijając przy tym paznokcie w jego skórę, lecz nawet tego
nie poczuł. Adrenalina krążyła wraz z krwią w jego żyłach i
znieczulająco działała na ból fizyczny. Niestety tylko na ten. Kiedy
weszli do pokoju, zamknęła drzwi i stanęła przed obliczem blondyna
-
O co chodzi? Tommy, co się dzieje? – Spytała z lekkim zdenerwowaniem.
Choć była na ogół odważną kobietą, wzrok basisty sprawił, że cofnęła się
na kilka kroków.
-
Pieprzę tego zakłamanego dupka – Wysyczał ze złością i nacisnął klamkę;
drzwi były zamknięte. Gdy sięgnął do zamka, zauważył, że jego palce
drżą jak nigdy wcześniej.
- O czym ty mówisz? – Camila znów stanęła przed nim, jednak unikał jej wzroku.
- Chcę wyjść.
- Nie, najpierw mi powiesz, co się stało.
-
Co się stało? – Powtórzył i zbliżył się do niej na niebezpieczną
odległość – Przez cały ten czas byłem pieprzoną zabawką! Nienawidzę tego
skurwysyna, bo nikt, dosłownie nikt wcześniej nie igrał na moich
uczuciach, a zwłaszcza tyle czasu! – Wykrzyczał głosem pełnym złości.
Camila patrzyła na niego jak na obłąkańca, który zbiegł z zakładu
zamkniętego. Wyglądał jak pies, który gotował się do ataku na innego
kundla.
- Adam? To wy jesteście razem? – Wzrok Camili wyrażał całkowite zdziwienie.
Tommy
w odpowiedzi przewrócił oczami i próbował pohamować swoją złość –
jedynym powodem ku temu był fakt, że znajduje się w towarzystwie
kobiety.
- Nie bądź głupia, Cam.
- Więc o co chodzi? – Powtórzyła po raz kolejny, lecz rym razem w jej głosie słychać było znaczną irytację.
-
Zakochałem się w tym palancie! – Odparł podniesionym głosem Tommy i
odwrócił się w stronę okna, by nie widzieć reakcji Camili. Odniósł
wrażenie, że dla niej to również mógł być cios. Za plecami usłyszał
skrzypnięcie sprężyn materaca. Oczyma wyobraźni widział, jak dziewczyna
siada na łóżku i wpatruje się w jego plecy, zastanawiając się, czy to
nie jest jedynie sen.
-
Kochasz… Adama? – Spytała cicho i dopiero w tej chwili do Tommy’ego
dotarło, co tak naprawdę przed chwilą wyznał. Dziwne poczucie strachu i
wstydu zalało jego umysł, lecz po chwili poczuł delikatne ręce
oplatające jego talię – Myślałam, że…
Tommy
przerwał – Ja też myślałem, że… - Kolejne słowa nie mogły przejść przez
jego gardło – że jest inaczej – Zakończył wypowiedź. Po chwili do ich
uszu dobiegł odgłos z korytarza. Camila odsunęła się niechętnie od ciała
Tommy’ego i otworzyła drzwi, w których ujrzała Adama – wyraz jego
twarzy był identyczny, jak wyraz twarzy Camili kilka minut wcześniej.
- Jest Tommy? Co mu odbiło? – Spytał po chwili, lecz kiedy chciał wejść, blondyn stanowczo zaprotestował.
- Wynoś się – Rzekł.
Dziewczyna
stojąca między Lambertem a Ratliffem nie do końca wiedziała jak
załagodzić spór. Zwróciła się w stronę Adama – Porozmawiamy później.
Chcę zostać z nim sama – Rzekła.
Blondyn
miał teraz szerokie pole do popisu. Pierwszą myślą, jaka wpadła mu do
głowy było pocałowanie Cam na oczach Adama – oko za oko. Po chwili
jednak zrezygnował z tego pomysłu, nie
chciał mieszać dziewczyny do ich własnych spraw. Lambert popatrzył z
niezadowoleniem i opuścił pokój, a gdy tylko to zrobił, para stanęła
twarzą w twarz.
- Co on zrobił? – Spytała, licząc, że tym razem dowie się o co poszło.
Tommy
w skrócie opisał co zaszło w pokoju. Camila sięgnęła po swojego laptopa
i bez proszenia weszła na najbardziej popularny portal społecznościowy,
którym jest facebook.
-
Jaką ten koleś miał ksywę? – Spytała, ustawiając kursor w miejscu
wyszukiwania użytkowników– Zaraz sprawdzimy skąd jest i co ma wspólnego z
Adamem.
Tommy powoli się uspokajał i rzekł – Truex.
Camila wpatrywała się w monitor, a jej twarz zaczęła przybierać coraz bardziej zabawny wyraz.
-
Nie za wesoło ci? – Mruknął z ironią i usiadł obok niej – To on –
Wskazał zdjęcie, które było identyczne jak to na komunikatorze.
- Neil Lambert – Rzekła i chrząknęła, próbując się nie uśmiechać.
- On ma męża?!
Camila uderzyła się w czoło – Brata, głupku…
Tommy
otworzył usta ze zdziwienia i ponownie spojrzał na zdjęcie
przedstawiające młodego, uśmiechniętego chłopaka; faktycznie, między nim
a wokalistą istniało pewne podobieństwo.
-
O… ja… - Tommy nabrał powietrza w usta i opadł na plecy, zamykając przy
tym oczy. Z jednej strony czuł się potwornie głupio, wychodząc na
zazdrosnego psa ogrodnika; z drugiej miał pewne poczucie ulgi.
-
Faktycznie ci na nim zależy, skoro taka sprawa wywołała taką furię… -
Stwierdziła Camila, spoglądając na milczącego blondyna. Nic nie
odpowiedział, milczenie oznaczało potwierdzenie jej słów.
-
Nie mów mu o niczym – Rzekł i usiadł, poprawiając włosy. Jeszcze pół
godziny temu był zły, kiedy Adam dał do zrozumienia, że ma tajemnice o
których nikt się nie dowie, teraz Tommy sam zrobił głupotę o której nikt
poza nim i Cam nie powinni wiedzieć, a tym bardziej sam Lambert.
-
Wrócę do siebie, muszę zadzwonić do… a z resztą, nieważne – Rzekł,
pożegnał się z koleżanką i wyszedł na korytarz. Kiedy otwierał swój
pokój usłyszał za plecami
- Tommy? Poczekaj.
Choć
miał ochotę w tej chwili zapaść się pod ziemię lub szybko schować się w
swoim pokoju, odwrócił się. Tuż przed nim stał Adam. Jego spojrzenie
nie było ciepłe jak zawsze.
-
Może coś mi wyjaśnisz? – Spytał, a ton jego głosu brzmiał nadzwyczaj
poważnie. Tommy rozejrzał się i wzruszył ramionami – Nieważne,
przeczytałem coś i wkurzyłem się. Przepraszam.
- A możesz być ze mną szczery? – Spytał Adam, zmniejszając znacznie dystans między nimi.
- Nie – Odparł Tommy. Adam zaśmiał się ze szczególnej szczerości blondyna, co załagodziło sytuację.
- W porządku .Skoro przeprosiłeś, to znaczy, że wszystko gra – Odparł z uśmiechem i wracał do pokoju.
Tommy
patrzył na niego, czując przyspieszone bicie serca. Wiedział, że
dzisiejsza sytuacja nic nie znaczyła, ale w każdej chwili w życiu Adama
mógł pojawić się inny mężczyzna, który zostanie jego partnerem. Wtedy w
życiu Lamberta zabraknie miejsca dla Tommy’ego. Kiedy o tym pomyślał,
poczuł ciężar uciskający jego klatkę piersiową i bez większego
zastanowienia krzyknął w kierunku oddalonego o kilkanaście metrów
czarnowłosego
- Pójdziemy razem na kolację?
Zapadła chwilowa cisza. Kiedy Adam się odwrócił, odparł ze zdziwieniem – Jest północ.
- To nic – Odparł Tommy – Za dwadzieścia minut w hotelowej restauracji?
Adam
podniósł brwi i zawahał się chwilę. Tommy nigdy nie proponował posiłków
we dwoje – Niech będzie. Do zobaczenia – Rzekł i zniknął za drzwiami.
Ratliff
odetchnął i zaśmiał się cicho – Świetnie… - Szepnął do siebie. Miał już
dosyć faktu, że każde zbliżenie z Adamem można w pewien sposób
usprawiedliwiać – używki, tęsknota za związkiem, zabawa, eksperyment.
Nie chciał już szukać wymówek, dla których mógł bezpiecznie zbliżyć się
do Adama. Chciał w końcu przeżyć z nim chwile w poczuciu zupełnej
umysłowej trzeźwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz