Ponownie bardzo Wam dziękuję za komentarze, które zostawiłyście
pod ostatnim wpisem, Wasze zainteresowanie Piaskowym sprawia mi dużą
radość :). Zapraszam Was teraz do świata Adama oraz Tommy'ego.
Kości zostały rzucone
Gdy
cały zespół znalazł się na scenie, a pierwsze nuty wypełniły koncertową
halę, okrzyki fanów przybrały na sile. Każdy z muzyków skoncentrowany
był jedynie na swoim instrumencie. Razem tworzyli niezwykłą armię nut,
dowodzoną przez głównego wodza – Adama. Jego głos pobudził tłum do
szalonej zabawy.
-
Jak się bawicie tej nocy? – Zawołał do fanów, którzy odpowiedzieli mu
donośnym krzykiem. Uśmiechnął się, wyrażając swoje zadowolenie i
rozpoznał intro zapowiadające kolejny utwór – długo wyczekiwane „Fever”.
Słowa piosenki sprawiały my coraz większą trudność, kiedy myślał o tym, co zamierza zrobić – pocałować Tommy’ego. Zbliżył się do niego, lecz blondyn nie podnosił wzroku. No dalej, współpracuj ze mną… Zobaczysz, jakie zrobimy show. Adam przesunął palcami po jasnych włosach chłopaka, który zwrócił twarz w jego stronę.
Yeah, I know we both know
It isn't time…
Próbował
utrzymać wzrok Tommy’ego na sobie, lecz chłopak unikał widoku Adama jak
ognia. Nie chciał na niego spoglądać, myśleć o nim, nie teraz.
But would you be m-mine?
Choć
miał go w tej chwili brutalnie chwycić za kark i przyciągnąć do siebie,
zatapiając się w prowokacyjnie rozchylonych ustach, zrezygnował. Gdy
już stał naprzeciw basisty, ogarnęło go uczucie, które dobrze pamiętał.
Pierwszy pocałunek. W swoim życiu całował już wielu mężczyzn, jednak
nigdy nie towarzyszył temu tak przeszywający, dziwny strach. Przed
Tommym czuł wstyd. Strach, że Ratliff podziękuje mu za to środkowym
palcem, albo pięścią. Będzie lepsza okazja.
Zdobył się jedynie na poczochranie długiej grzywki, co wywołało śmiech
ze strony fanów. Sam Tommy uśmiechnął się pod nosem i zerknął na Adama,
który znajdował się już na drugim końcu sceny.
Koncert
trwał blisko dwie godziny. Po odegraniu ostatniej piosenki, członkowie
zespołu udali się do wspólnej garderoby, gdzie czekał na nich menadżer.
Pochwalił wszystkich, przypomniał o zbliżającym się koncercie w
Amsterdamie i zniknął. Muzycy rozmawiali ze sobą, poza Tommym, który nie
odczuwał potrzeby dzielenia się swoimi przeżyciami. Czuł się zmęczony,
lecz obiecał Adamowi pojawić się w klubie. Posiedzę z nimi godzinę, zwinę się, gdy będą po kilku drinkach. W to, że Adam, czy dziewczyny, wyskoczą na parkiet, nie wątpię. Poczuł dłoń na swoim ramieniu. Westchnął mimowolnie i odwrócił się. Stała przed nim Camila.
- Pozwolisz, że postawię ci dziś drinka? – spytała.
- A… z jakiej okazji?
- No tak… jakby… z udanego, pierwszego koncertu w Europie? – Odwzajemniła uśmiech i patrzyła, jak Ratliff zapina kurtkę.
-
Nie zamierzam dziś brać alkoholu do ust. Ale obiecuję, że następnym
razem ja stawiam i to podwójną kolejkę . – Dał jej przyjacielskiego
buziaka w policzek i jako pierwszy opuścił garderobę.
Adam rozmawiał z jednym ze swoich tancerzy, kiedy Tommy go minął. Lambert nagle przerwał swoją wypowiedź.
Taylor uśmiechnął się mimowolnie – Adam? Halo, tu Ziemia…
Lambert spojrzał na niego – Więc… ach, o czym my… tak, przyda nam się próba. Taneczna próba.
Patrzyli na siebie wzajemnie, tancerz uśmiechał się coraz szerzej.
- Ani słowa, Taylor.
Chłopak
opuścił pomieszczenie, natomiast Adam usiadł przed lustrem. Przemierzył
wzrokiem pokój – został sam. Uderzał palcami w ciemny blat i wpatrywał
się w odbicie. Gdybym go dziś
pocałował… co by powiedział? Co mógłby zrobić? Cholera, znam go już tyle
czasu, a nie potrafię odgadnąć tak prostej rzeczy! Kim ty jesteś,
Tommy? Są ludzie, o których można powiedzieć wiele już po jednym,
wspólnie spędzonym dniu. Są tacy, których zachowania potrafimy
przewidzieć po pół roku przyjaźni. No i są tacy, których myśli potrafisz
odgadnąć, jeśli znacie się ładny kawałek czasu. Sam zaklasyfikowałbym
się do… nie, nie chcę się klasyfikować. Jednak wśród wielu opinii, o
które ciągle się ocieram, wiele z nich jest prawdziwych. A ty, Tommy?
Znam cię już tyle czasu, a prócz suchych faktów z twojego życia, kilku
twoich poglądów, nielicznych zwierzeń, mogę powiedzieć, że… dobrze grasz
na basie i lubisz być samodzielny. Jesteś jak labirynt bez wejścia. Jak
świątynia strzeżona zaklęciem. Jak… Jak żaden inny człowiek, którego
kiedykolwiek poznałem. Dlaczego nie mogłem cię dziś pocałować? Nadal nie
znam odpowiedzi na to pytanie. Chyba dlatego, że nie mogłem przewidzieć
twojej reakcji. Mógłbyś mnie za to poniżyć, zwaliłbym na ciebie
obowiązek zapewniania wszystkich, że jesteś hetero. Poza tym całowanie
faceta, bez względu na okoliczności, może być dla ciebie… odpychające.
Albo zamknąłbyś się zupełnie na mnie, na zespół i straciłbym
przyjaciela. Małomównego, ale bliskiego. Albo odszedłbyś z zespołu, i
tak wiele poświęciłeś, dołączając do mojej grupy. Nie wiem Tommy, nie
wiem. Popatrzył ponownie w lustro, zabrał swoje rzeczy i opuścił garderobę.
Niespełna
pół godziny później zajęli stolik w klubie nocnym. Muzyka była na tyle
głośna, że porozumiewanie stało się niemal niemożliwe. Tommy obserwował
jedną z tancerek, wijącą się na rurze w rytm piosenki „straight to numer
one”. Siedział pomiędzy Adamem oraz Cam, którzy natychmiast zaczęli
komentować jego utkwiony w nieznajomej wzrok.
- Niegrzeczny chłopiec, niegrzeczny. – Powiedział ironicznym tonem Adam.
- Dziwisz się? Zawsze chodzimy do gejowskich klubów. – Mruknął Tommy, na co reszta zareagowała śmiechem.
- No i co gadasz, jak z nami nie chodzisz? –Adam uśmiechnął się, biorąc łyk słabego drinka.
-
No bo co ja mam tam, przepraszam, robić? Raz prawie padłem ofiarą
jakiegoś napakowanego Filipińczyka. Wierz mi, że nie chcę powtarzać
takich sytuacji.
Grupa
ponownie zaczęła się śmiać. Adam przypomniał sobie tę niezręczną
sytuację, gdy musiał przepraszać nieznajomego za dość wybuchową reakcję
Ratliffa.
- Monte dobrze znosi takie miejsca.
Tommy podniósł brew i zerknął na Lamberta. – Monte nie jest uroczym blondynem, więc czego ma się bać?
Trójka
wymieniła cyniczne uśmiechy . Adam uwielbiał manierę, jaka często
towarzyszyła osobie Tommy’ego. Ironia, nienaturalny ton głosu i
rozpaczliwe strzelanie oczami, gdy coś mu się nie podobało. Oczywiście,
basista nie był typem wiecznie naburmuszonego, rozpieszczonego,
wyrośniętego dzieciaka. Czasami po prostu lubił podrażnić się z innymi.
Lambert stanowił zupełne przeciwieństwo – mówił wiele, dzieląc się
swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami, uczuciami. Częściej się śmiał.
Objął blondyna i delikatnie pocałował w skroń. Tommy w końcu się
uśmiechnął.
-
Nie wiem, jak ja z tobą wytrzymuję, Adaś. – Rzekł i odsunął się,
spływając powoli na Cam. Dziewczyna poczochrała mu włosy. Warknął i
wyprostował się ponownie.
Po
chwili zjawił się barman – Na koszt lokalu – rzekł i postawił na stole
pół litra czystej wódki. Sasha i Taylor podziękowali w imieniu zespołu,
natomiast Adam zmierzył młodego mężczyznę wzrokiem.
Wszyscy
zwrócili uwagę na Tommy’ego, który otworzył butelkę i wziął kilka łyków
napoju. Drażniące uczucie gorąca wypełniło jego klatkę piersiową.
- Ten, co miał dziś nie pić! – Cam uderzyła Ratliffa w ramię.
Tommy
wstał i zmierzał w stronę tancerki. Nie potrafił wyjaśnić przed samym
sobą, czemu to robi – brakowało mu namiętności? Chciał jednoznacznie dać
Adamowi do zrozumienia, że interesują go tylko i wyłącznie kobiety?
Chciał udowodnić, przed samym sobą, że…? Zawołał brunetkę skinieniem
głowy, która zeszła ze sceny, widząc pokaźną sumę banknotów w dłoni
Tommy’ego. Opadł na skórzany fotel, wodząc wzrokiem za zwinnymi biodrami
dziewczyny, wijącej się tuż przed nim. Alkohol zaczął rozpalać krew w
jego żyłach, powodując przenikliwy ból w skroniach, zakończony
stopniowym rozmazywaniem się obiektów, w stronę których kierował swój
wzrok. Dziewczyna odważnie usiadła na jego udach, wabiąc chłopaka swoim
apetycznym ciałem. Jakie to obrzydliwe…płacę obcej pannie za odstawianie obscenicznego show… Powoli
rozejrzał się po sali. Był w tej chwili obiektem pożądania wielu
kobiet. Patrzyły na niego, szepcąc między sobą, wabiąc go zmysłowym
tańcem, wołając palcem. Zwrócił uwagę na młodą dziewczynę, nie mogła
mieć więcej niż siedemnaście lat. Przeciągnęła ponętnie językiem po
swych wargach i zamrugała do niego, sącząc krwistoczerwonego drinka.
Uśmiechnął się do niej i obserwował, jak nastolatka zbliża się w jego
stronę. Zamiast siedzieć nad książkami, czekają, aż ktoś się nimi zainteresuje… nimi? Ich odkrytymi ciałami. Wysoka, mocno umalowana blondynka dołączyła do tancerki
i wspólnie odgrywały przed muzykiem wyuzdaną grę. Popatrzył na nie z
pogardą, jednak nie upierał się, by wstać. Poczuł dłonie spływające po
jego klatce piersiowej. Czerwone paznokcie powoli przesuwały się w górę i
w dół, a seksowny szept zagościł w jego uchu.
- Jak się czujesz, ze świadomością, że jesteś oblegany jednocześnie przez trzy atrakcyjne kobiety?
Choć
nie widział twarzy dziewczyny stojącej za nim, po głosie ocenił, że
jest nieco starsza od niego. Uśmiechnął się i napił drinka, myśląc przy
tym wolę sam przyrządzić deser, niż dostać go na tacy. Kolejna? Czyjeś dłonie spoczęły na jego ramionach. Odchylił głowę i zamknął oczy.
- A ty co masz mi do powiedzenia? – spytał.
- Że ktoś tutaj nie powinien więcej pić. – Męski głos rozbrzmiał tuż przy jego uchu.
Tommy nagle otworzył oczy, ujrzał twarz Adama.
- Tak przy okazji… twoja dziewczyna czeka przy barze i lepiej, by nie zdążyła zobaczyć, jak dobrze się bawisz.
Ratliff
wstał i choć zakręciło mu się w głowie, chciał sprawiać wrażenie
zupełnie trzeźwego. Dostrzegł swoją dziewczynę, rozmawiała z kelnerem.
Poprawił zmierzwione włosy i usiadł obok.
-
Witaj Keri, co za… miła… - czuł, jak bezczelne przekleństwo próbuje
wydostać się z jego ust – niespodzianka. – Pocałował ją – Krwawą dwa
razy – Zawołał do barmana.
Dziewczyna patrzyła na niego – Chyba wybrałam złą porę. Jesteś pijany. Nigdy nie widziałam cię w takim stanie. Rockman…
-
Jakim uroczym kociaczkiem nagle się stałaś, moja droga. Zupełne
przeciwieństwo tej nieczułej diablicy, która strzeliła mnie w twarz. –
Odpowiedział z ironicznym uśmiechem – Twoje zdrowie, piękna.
-
Widzę, że praca… nazwijmy tą wieczną zabawę pracą, sprawia ci wiele
przyjemności. Koncerty, kluby… pięknie panie Ratliff, pięknie. Zarabiaj
na nasz dom i nasze dziecko.
Tommy popatrzył na nią – Chyba za wcześnie na takie plany.
- Przestań pieprzyć. Zatańcz ze mną, bo zasnę. – Odstawiła drinka i wstała, ciągnąc go na parkiet.
- Daj spokój, ja nie tańczę. – Przewrócił oczami i odwrócił się w stronę baru.
– Tylko jedna piosenka… twoi przyjaciele też tańczą, z resztą chętnie ich poznam. – Powiedziała uroczym głosem i objęła chłopaka od tyłu.
Tommy niechętnie ruszył się z miejsca i dołączył wraz z nią do reszty.
-
To Keri. Opowiadałem wam o niej wiele… - Uśmiechnął się do członków
zespołu, którzy nie mieli bladego pojęcia, kim stojąca przed nimi
dziewczyna jest. Adam nie zwrócił uwagi na jej obecność. Tańczył z
kelnerem, który zrobił małą przerwę w pracy. Tommy tańczył natomiast z
Keri, która mimo ciągłego mówienia na temat swojej miłości do tańca, nie
była w tym tak dobra jak Lambert. Ratliff coraz częściej spoglądał na
wokalistę, obserwując jego prowokujące ruchy. Ich spojrzenia spotkały
się w pewnym momencie. Zwracali na siebie uwagę coraz częściej.
Jak on seksownie się rusza! Nie wiem, czy którakolwiek z obecnych tu kobiet to potrafi pomyślał Tommy.
Ten
blondyn jest naprawdę uroczy. Jego spojrzenia mówią więcej niż jego
usta. Jak ja pragnę cię poznać, takim, jakim naprawdę jesteś. Poznać, tę
cholerną, zaklętą duszę, którą skrywasz przed całym światem. Paktował
bym z samym Diabłem, żebyś zdradził mi kilka ze swoich tajemnic. Kilka
najgłębiej skrywanych pragnień. Tommy, co ty ze mną robisz… Adam wpatrywał się w Ratliffa, który rozmawiał z Keri.
-
Pójdźmy do hotelu kociaku, chcę pobyć z tobą na osobności. – Poprosiła
go grzecznie i opuściła lokal. Blondyn szedł w stronę wyjścia, traktując
jej prośbę jak kolejny obowiązek do spełnienia, jednak obejrzał się
jeszcze raz na Adama. Uśmiechnęli się do siebie. Tommy wyszedł chwiejnym
krokiem z klubu, pełen sprzecznych myśli, niezrozumiałych pragnień,
dziwnych wątpliwości. Nie był do końca świadomy, jaką nazwę nosi gra,
której się podjął. Jednego był pewien. Kości zostały rzucone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz