Piaskowy Gołąb doczekał się swojego fanpage’u na facebooku! Z inicjatywy Rogo powstała strona, którą zapraszamy do polubienia :)
Dziękuję za pozostawione komentarze, uwielbiam je! Zapraszam :)
Whole lotta love
- Adam… Adam… Adam no!
Czarnowłosy uniósł powieki i przeciągnął się leniwie. Odszukał wzrokiem blondyna, który pakował się w popłochu.
- Jeszcze wcześnie, zdążymy – Rzekł, wtulając głowę w miękką poduszkę. Wspominał ostatni, miły sen.
-
Jesteśmy spóźnieni na próbę już półtorej godziny! – Rozległ się krzyk,
który rozbudził czarnowłosego. Wokalista usiadł na łóżku i omiótł
wzrokiem cały pokój w poszukiwaniu zegara. Ku jego zaskoczeniu Tommy
miał rację. Bał się sięgnąć po telefon komórkowy; liczba nieodebranych
połączeń z pewnością przekroczyła liczbę dwudziestu.
- Będziemy mogli jutro porozmawiać na temat tej… ostrzejszej wymiany słów? – Spytał Tommy, usiłując uniknąć słowa kłótnia. Wrzucił czarną bluzę do wypchanej po brzegi walizki i poklepał kołdrę w poszukiwaniu słuchawek.
-
Oczywiście, gdy tylko będziemy mieć chwilę dla siebie. Kochanie, jedź
beze mnie, muszę spakować swoje rzeczy i wziąć prysznic – Rzekł Lambert,
niechętnie zwlekając się z łóżka. Nim zdążył się zorientować, otrzymał
słodkiego buziaka w policzek. Tuż po chwili drzwi trzasnęły, a po
blondynie nie zostało ani śladu. Adam odwrócił głowę i uśmiechnął się
pod nosem
- Za tobą nie da się nadążyć.
***
Tommy
przemierzał długi korytarz. Ziewnął ospale i zwolnił; zauważył kanapę,
na której siedział obcy mu mężczyzna. Miał ciemne włosy, przeglądał
magazyn muzyczny. Ratliff zupełnie ignorując nieznajomego usiadł tuż
obok i podsunął do ust kubek świeżej kawy. Gorzki, intensywny zapach
powoli rozbudzał jego zmysły. Gdy opuścił powieki, przed jego oczami
ukazywały się sceny zeszłej nocy. Kuchenny blat zamieniający się w
podłogę, ta – w prysznic, kabina w łóżko. Ach, Adam… pomyślał, uśmiechając się do siebie. Ziewnął, tym razem głośniej.
-
Ciężka noc, co? – Spytała Brooke, zmierzając w kierunku blondyna –
Pukałam do waszego pokoju od bladego świtu. To przez ciebie Adam jest
tak nieodpowiedzialny. Wstyd mi za was!
Ratliff zaśmiał się pod nosem – Dziewczyno, spasuj. Idź potańczyć… ała! – Złapał się za ramię – Za co?!
-
Idź pograć. Ostatni koncert, weź się w garść – Rzuciła od niechcenia i
pobiegła w stronę Taylora stojącego przy swojej garderobie. Zamienili
kilka słów i zniknęli w cieniu sceny.
Ratliff ponownie zamknął oczy; tym razem cudowną ciszę przerwał męski, obcy mu głos. Łagodny, mający w sobie nutę optymizmu.
- Ona tak zawsze?
Tommy spojrzał w stronę nieznajomego mężczyzny, który uśmiechał się serdecznie. Basista kiwnął głową
- Nasza mama – Odparł, opierając się wygodnie – Mimo to ją uwielbiam.
- Ciepło o tobie mówi. Jesteście razem?
Blondyn roześmiał się – Hej, bez przesady, z nią? Święty by nie wytrzymał.
Brunet kiwnął z uśmiechem głową - Z resztą chyba w zespole panuje zasada, że związki nie wchodzą w grę?
Ratliff uśmiechnął się szeroko i przewrócił oczami – Ten, który wprowadził tę zasadę, złamał ją jako pierwszy.
- Adam? – Mężczyzna wyprostował się i założył ręce na oparcie.
Basista
powstrzymywał się przed uśmiechem – Masz okazję go zapytać – Rzekł, gdy
Lambert kroczył środkiem korytarza. Rozpiął czarny płaszcz i poprawił
włosy stając przed lustrem zawieszonym nad jednym ze stolików.
-
Grać, już – Wskazał palcem na drzwi wiodące w kierunku sceny. Chłopak
bez wahania ruszył przed siebie. Mimo niewyspania miał niesamowitą
ochotę zagrać dzisiejszy koncert. Wszystkimi swoimi zmysłami czuł, że
ten wieczór będzie niezapomniany.
***
Emocje
rosły. Nikt nie miał dla siebie ani minuty wolnego czasu, gdy
menadżerowie zapowiedzieli otwarcie hali. Zespół zebrał się w ciasnej
garderobie Terrance’a, który nie kryjąc swojego niezadowolenia
postanowił zająć całą kanapę, zmuszając pozostałych członków zespołu do
podpierania ścian.
-
Cisza! – Zawołał Monte wychodząc na środek. Trzymał dłoń na ramieniu
Longineu, który stanął tuż obok – Nasz przyjaciel chce się pożegnać.
Perkusista uśmiechnął się smutno i pokiwał głową. Zmierzył wzrokiem każdego po kolei.
-
Współpraca z zespołem Adama to jeden z najlepszych okresów mojej
kariery. Jesteście naprawdę świetnymi ludźmi, ale postanowiłem nieco
zmienić kierunek. Adam – Zwrócił się do czarnowłosego, wysokiego
wokalisty – Dzięki tobie świetnie się bawiłem. Dzisiaj po raz ostatni
gramy w tym składzie – Rzekł, po czym nastąpiła chwilowa cisza – To nie
wszystko – Dodał, prowadząc na środek pomieszczenia nieco speszonego,
niższego od siebie bruneta – To jest Isaac. Isaac Carpenter. Wraz z
menadżerem postanowiliśmy dać mu szansę rozwoju w waszym składzie.
-
Isaac! – Uśmiechnął się szeroko Tommy, zdając sobie sprawę, że niedawno
rozmawiał z tym muzykiem – Cholera, nie wiedziałem, że to ty!
Brunet zaśmiał się i serdecznie przywitał basistę – W ogóle się mnie spodziewałeś?
-
Ktoś wspominał, że Isaac będzie nowym perkusistą. Głupio wyszło, nawet
się nie przedstawiłem. Świetnie, że obejrzysz nasze show – Rzekł z
zadowoleniem. Niemal od razu uznał, że z nowym członkiem zespołu
znajdzie wspólny język.
***
Dźwięki
elektrycznej gitary wypełniły całą halę. Paradiso, holenderska hala
koncertowa zebrała w sobie tysiące fanów. Wielu z nich zjawiło się tego
wieczoru w Amsterdamie, by wspólnie pożegnać Adama przed dłuższą
przerwą. Koncert oczekiwany jak żaden inny – już na samym początku
został przesunięty na koniec, by zamknąć całą trasę Glam Nation Tour.
Adam pewnym krokiem wszedł na scenę, gdy rozbrzmiały pierwsze nuty Purple Haze.
Czuł się swobodnie mimo świadomości, że skupia na sobie wzrok tak
licznej grupy fanów. Odrzucił głowę do tyłu i wystukiwał rytm, który
siedział mu w głowie od samego rana. Tommy ukradkiem przyglądał się
swojemu partnerowi. Nie narzekał, że stoi nieco w cieniu i nie skupia na
sobie uwagi; z tego miejsca mógł obserwować wszelkie ruchy jakie
wykonuje Lambert. Basista uśmiechnął się, wpatrując w ciało Adama. Nie
znał mężczyzny, który potrafił równie uwodzicielsko ruszać się na
scenie. Spocona skóra wokalisty delikatnie błyszczała w czerwonych i
żółtych reflektorach, a tajemniczy uśmiech nie spływał z rozmarzonej
twarzy.
Actin' funny but I don't know why
'Scuse me… while I kiss this guy
Zupełnie
nieoczekiwanie odwrócił się w stronę blondyna, posyłając mu
jednoznaczny uśmiech. Ratliff wykonał krok w stronę bruneta, który wpił
się zachłannie w jego usta, oddając gwałtowny pocałunek. Krzyki tłumu
przybrały na sile; Tommy roześmiał się i pokiwał głową, nie przestając
grać. Lubił poddawać się tym drobnym momentom, w których mógł pozwolić
sobie na publiczne zagrania z Lambertem. Oficjalnie – wynikało to z
charakteru Adama, który lubił odgrywać wielkie show. Tak naprawdę
wszyscy członkowie grupy wiedzieli, że brunet nie może powstrzymać się
przed całowaniem swojego faceta, nawet gdy ten znajduje się na scenie.
Nieraz także niepostrzeżenie znikali wspólnie w czasie przerwy, wracając
jeszcze bardziej zmęczonymi niż tuż po wejściu za kulisy.
Adam
niemal wił się na scenie, wodził dłonią w okolicach swojego krocza,
prowokował; jeśli chodzi o jawne uwodzenie, nie miał sobie równych.
Jednocześnie świadomość, że jego chłopak obserwuje każde zajście
dodawała mu więcej odwagi. Niejednokrotnie przy zupełnie „przypadkowym”
ocieraniu się o niego podczas występów zauważał, że Ratliff wolałby
pobyć z nim chwilę sam na sam.
Utwór
zdawał się nie mieć końca; gdy na scenie pojawił się pierwszy skręt,
pewne już było, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Tommy
wykorzystując chwilę przerwy zamienił swój instrument na inny bas.
Zignorował moment, w którym wokalista wsunął do ust mikrofon. Nagłówki
wielokrotnie nazywały go skandalistą. To określenie idealnie pasowało do
jego osoby.
Whole Lotta Love. W
trakcie utworu Adam zbliżył się do podestu, by zaczerpnąć łyk wody. W
jego głowie panował przyjemny chaos. Powolnym, kocim ruchem wszedł na
kolejne stopnie, by znaleźć się na metr ponad sceną. Powoli uklęknął,
rejestrując wrzawę i krzyki. Podparł się dłonią o podłogę, by swobodnie
usiąść i zaśpiewać przejście, którego zwykle unikał. Dopiero po chwili
zorientował się, że tuż obok znajduje się basista. Tommy denerwował się,
wyczuwając za plecami obecność Adama. Choć nie widział go, potrafił
wyobrazić sobie wszelkie ruchy i gesty, obserwując jedynie reakcje
fanów. Starał się ignorować Lamberta aż do chwili, gdy ten nie wychylił
się tuż przed jego oblicze. Wokalista całą swoją uwagę skupił na uroczym
blondynie, który wodził palcami po strunach jak zaczarowany. Odruchowo
zbliżył się w stronę bruneta, nie odciągając wzroku od gryfu.
Uhmmyeeh…Ayeh... Jedno
spojrzenie było na tyle wymowne, że słowa przestały mieć jakiekolwiek
znaczenie. Adam odsunął od twarzy mikrofon i powoli zbliżał swą twarz do
basisty. Dzielący ich dystans zaczął się stopniowo zmniejszać, aż do
chwili, gdy ciepłe wargi zetknęły się ze sobą. Choć zawsze jeden albo
drugi gwałtownie urywał pocałunek, będący jedynie publiczną rozrywką,
tym razem żaden nie odpuszczał. Tommy nie był w stanie kontrolować
swojej gry. Odsunął dłoń od strun, a gdy ciepły język płynnie wsunął się
w jego usta, opuścił powieki. Silne, niesamowicie ekscytujące
podniecenie zawładnęło jego ciałem. Poddając się ruchom Adama odchylił
swoje ciało, ulegał. Lambert zignorował fakt, że pozwala sobie na zbyt
wiele. Krzyki rozgorączkowanego tłumu były przerywane pojedynczymi
dźwiękami gitary elektrycznej. Wokalista zatopił się w wargach chłopaka
głęboko i namiętnie, zupełnie jak ostatniej nocy. Całowali się
nieprzerwanie, czując jak bardzo pragną siebie wzajemnie. Dłoń Adama w
której trzymał mikrofon zaczęła przesuwać się wzdłuż strun, halę
wypełnił niski ton basowego slide’u. Uderzenie perkusji, przerwany
pocałunek; Adam zeskoczył z podestu prosto na kolana. Zaczął wić się na
deskach sceny, klęczeć, wprawiając fanów w ekstazę a menadżera – w
osłupienie. Z pewnością ten koncert przejdzie do historii.
***
Brooke
przebierała się w swojej garderobie. Zerknęła w stronę lustra, by
upewnić się, że jej włosy zostały doprowadzone do ładu. Rozległo się
pukanie, drzwi uchyliły się powoli. Uśmiechnęła się, gdy ujrzała w nich
Adama.
- To co, jedziesz ze mną? – Spytał z uśmiechem, opierając się o ladę.
Tancerka podskoczyła i zaśmiała się – Czyli decyzja podjęta?
Adam nieśmiało kiwnął głową.
- Jasne, że tak! To jaki mamy plan działania?
Lambert
zamyślił się na chwilę i spoczął na krześle – Wyślę Isaaca z zespołem
na wieczór zapoznawczy. Powiem, że muszę z tobą jechać do szpitala, bo
masz kontuzję po koncercie. Jestem umówiony z facetem, przyjechał
specjalnie dla mnie.
- Szykujesz coś specjalnego? – Usiadła Adamowi na kolanie. Objął ją w pasie
-
Topaz ślicznie się prezentuje, ale wolałbym coś znacznie bardziej
szlachetnego. Morganit jest za to chyba zbyt delikatny. Porozmawiamy na
miejscu z mistrzem fachu, teraz muszę przegonić tego dzieciaka do klubu.
Brooke roześmiała się – Niech korzysta z życia, póki jeszcze może!
Adam
odpowiedział uśmiechem i opuścił garderobę. Zmierzał w kierunku kanapy,
na której zgromadzili się wszyscy członkowie zespołu. Oczywiście
tematem numer jeden był gorący pocałunek, który nie uszedł uwadze nawet
ochroniarzom. Lambert klasnął w dłonie, chciał załatwić sprawę szybko i
sprytnie
-
Jedziemy do Display, pan Carpenter też się nie wywinie – Uśmiechnął się
zalotnie do nowego perkusisty – Ja i Brooke mamy coś do załatwienia,
dołączony niebawem.
Tommy
momentalnie wstał z oparcia i podszedł do Lamberta, wtulając się w jego
tors. Wokalista uśmiechnął się ciepło, obejmując chłopaka. Zignorował
mężczyznę, któremu udało się zrobić zdjęcie.
- Ciebie nie bierzemy.
Ratliff uniósł głowę, wpatrując się w niebieskie tęczówki – No chyba żartujesz…
Czarnowłosy
ucałował chłopaka w czoło – Wrócę najszybciej jak będzie to możliwe. Do
zobaczenia, Raffi – pogłaskał jego policzek i ruszył w stronę drzwi.
Odwrócił się, czując na plecach wzrok basisty. Brązowe oczy mimo
wszystko śmiały się; pomachał na „do widzenia” i wrócił do rozmowy na
temat pijanego fana, który po ostatnim koncercie usiłował zaprosić Adama
na chrzest swojego dziecka. Tommy po dłuższej chwili zerknął na Isaaca,
który posłał mu szczery uśmiech
- Żebyś widział miny dziewczyn w pierwszym rzędzie…
Blondyn roześmiał się – Wiem, co lubią nasze fanki. Chodźcie, taksówka już czeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz