sobota, 19 maja 2012

Odc. 36: Żywe wspomnienia

Ostatnio zauważyłm spadek w liczbie komentarzy, dlatego  chcę podwójnie podziękować osobom, które nadal czytają to opowiadanie :) Bardzo dziękuję, że zostawiacie po sobie ślad. Serdecznie Was pozdrawiam w ten piątkowy wieczór i zapraszam do lektury.

Żywe wspomnienia

Księżyc tej nocy schował się za chmurami, a granatowe sklepienie sprawiało wrażenie opustoszałego. Chłodne powietrze wpływało szczeliną do hotelowego pokoju, wprawiając cienką kołdrę w drżenie. Tommy przewrócił się na bok i wziął głęboki oddech; gdy uchylił powieki spostrzegł, że wskazówki zegara wskazują godzinę trzecią w nocy. Zatrząsał się, gdy zimny podmuch owiał jego odsłonięte ramię.
- Adam? – Odwrócił głowę, licząc na to, że jego partner śpi. Odpowiedzią była cisza.
W jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli; nie mogąc ich poukładać, zdecydował się inaczej rozwiązać ten problem. Powoli zwlókł się z łóżka, naciągnął na biodra wąskie spodnie, a na ramiona zarzucił skórzaną kurtkę. Pochylił się nad ciałem Adama i złożył na jego czole delikatny pocałunek. Nim słońce wzeszło na sklepienie jaśniejącego nieba, Tommy znajdował się już na drugim końcu miasta.
***
- Och Adamie, dla Pana jak zawsze najświeższa kawa – Powiedziała z uroczym uśmiechem siwiejąca kobieta i postawiła na ladzie filiżankę aromatycznego napoju. Czarnowłosy wokalista odwzajemnił ciepły uśmiech, chwycił białe, porcelanowe naczynie i ruszył w kierunku garderoby.
- Przepraszam? – Usłyszał za plecami głos Alexa. Nowy basista trzymał w dłoni pudełko kolorowych kostek gitarowych.
- Słucham? – Spytał spokojnie Adam, ogrzewając dłonie ciepłą filiżanką
Młody mężczyzna odgarnął z czoła kosmyki włosów i zbliżył się do wokalisty, który poczuł zapach mocnych, męskich perfum
- Mam umowę na miesiąc. Istnieje szansa, że zostanę tutaj dłużej? – Spytał Lamberta, podpierając się ściany.
Adam poczuł jak wzbiera się w nim złość – Porozmawiamy o tym przy innej okazji – Rzekł, a gdy gwałtownie się odwrócił w przeciwnym kierunku, zderzył się z Terrancem. Zawartość filiżanki znalazła się na kurtce Lamberta, który krzyknął ze wściekłością
- Idioci!
Nim zdążył posłać konkretną wiązankę, tancerz wciągnął go do garderoby
- Przymknij się – Mruknął i chwycił przypadkową bluzkę, by wytrzeć aromatyczną kawę z kurtki wokalisty.
Lambert zmrużył oczy i fuknął obrażony – Gdzie ten dupek?
Tancerz podniósł wzrok – Dupków mamy tutaj pełno.
Czarnowłosy przewrócił oczami – Mam na myśli Tommy’ego – Rzucił ze zdenerwowaniem i rozpiął kurtkę, którą rzucił na fotel.
- Nie wiem, nie odzywał się. Myślałem, że jesteście nierozłączni.
- Ostatnio nie łapiemy zasięgu – Mruknął Adam i przeczesał roztrzepane włosy
- Co? – Terrance spojrzał ze zdziwieniem
Lambert przewrócił oczami – Chodź – Chwycił tancerza za ramię i ruszył w kierunku pustej sceny – Jeśli położymy dzisiejszy koncert, czeka nas beznadziejny los.
***
- To mój świat – Rzekła rudowłosa, wychudzona prostytutka, obracając się w ciasnym, brudnym mieszkaniu.
- Trochę bałaganu… - Mruknął niepewnie Tommy, starając się nie zahaczyć o wiszące pod sufitem kable.
- Gdybyś uprzedził, wyprałabym pościel – Rzuciła chłodnym głosem i odpaliła papierosa, zaciągając się jego dymem. Tommy obserwował jej finezyjne ruchy; choć nie miała klasy, było w niej coś, co dodawało atrakcyjności.
- Palisz? – Spytała, podsuwając basiście papierosa do ust – To tylko tytoń – Dodała. Przejął papierosa z jej dłoni i usiadł w fotelu.
- Teraz jesteś już dużym chłopcem. Nie można ci niczego zabronić – Uśmiechnęła się, zakładając nogę na nogę – A więc co mi dziś powiesz, mój drogi? – Tajemniczy uśmiech nie spływał z jej twarzy.
Blondyn wzruszył ramionami i niepewnie uniósł wzrok. Dziewczyna zbliżyła się do niego i przeczesała palcami jasne włosy – Lubisz eksperymentować?
- Co masz na myśli? – Spytał głośnym szeptem, wbijając paznokcie w skórzane, przetarte oparcie
- Widziałam na tapecie w twoim telefonie zdjęcie jakiegoś faceta. Zdaje się, piosenkarza, dla którego pracujesz. Coś was łączy?
Tommy nie wiedział co odpowiedzieć; choć ich związek miał pozostać dla świata tajemnicą, nie chciał wypierać się wszystkiego, co razem zbudowali
- Tak.
Uśmiechnęła się pod nosem i poprawiła zsunięte do połowy ud pończochy. Każdy gest, nawet najbardziej banalny, był niebezpiecznie prowokujący.
- Próbowałeś jednocześnie z kobietą i mężczyzną? – Usiadła na jego kolanach. Przez ciało basisty przeszedł elektryzujący dreszcz, który zakończył swą podróż na wrażliwej skórze karku
- Nie.
Na jej twarz wstąpił szeroki uśmiech – Stałeś się bardzo małomówny. Nie wiedziałam, że kręcą cię faceci – Dopaliła papierosa i zgasiła go na poszarzałym dywanie. Popiół przybrudził ciemnokremowy fragment szorstkiej powierzchni.
Tommy wzruszył ramionami – Sam dowiedziałem się o tym niedawno.
Pochyliła się nad jego uchem; poczuł zapach ciężkich, kobiecych perfum
- Chciałabym zobaczyć was razem. To musi być gorące – Wyszeptała zmysłowo, nie kryjąc zainteresowania, jakim wciąż darzyła Tommy’ego.
Ratliff uniósł wzrok – To wszystko skończyło się tak nagle.
Ujęła jego podbródek i spojrzała mu w oczy – Więc czas to kontynuować – Zbliżyła się do niego tak bardzo, że czuł jej oddech na swojej twarzy.
***
- Idzie nam świetnie – Uśmiechnął się Adam, wypijając duszkiem całą szklankę wody po czym zerknął na zegarek – Trzy minuty i wracamy na scenę.
- Te przerwy są zdecydowanie za krótkie – Wydyszał Monte, spoglądając na dziewczynę, która zastępowała Camilę – Dajesz radę?
- Jasne – Uśmiechnęła się i spojrzała na nowego basistę – A ty, Alex?
Chłopak znacząco pokiwał głową i uderzał palcami w blat, na którym siedział Adam.
Drzwi gwałtownie się otworzyły; ku zaskoczeniu wszystkich stanął w nich Tommy. Oddychał szybko; na jego twarzy malowało się silne zdenerwowanie. Bez wahania podszedł do Alexa, który otarł wilgotne czoło
- Zagram za ciebie resztę koncertu – Powiedział do chłopaka, który ze zdezorientowaniem zwrócił wzrok w kierunku Adama
- Tommy, nie możesz – Rzekł Lambert, lecz basista stanął przed nim i spojrzał głęboko w oczy; jego wzrok był przeszywający
- Pocałujesz mnie. Dzisiaj, na tym koncercie. Pokaż, że należę do ciebie. Żadnych słów, po prostu zrób to dla mnie – Rzekł w chwili, gdy w pomieszczeniu zapadła cisza.
- Tommy… - Zająkał się Adam. Bicie jego serca gwałtownie przyspieszyło – Nie możemy.
- Zrób to – W jego głosie słychać było nutę beznadziei, strachu i pragnienia ucieczki. Opuścił garderobę jako pierwszy i ruszył w stronę sceny. Adam czuł na sobie wzrok pozostałych; starając się nie dopuścić do sytuacji w której rozpoczną rozmowę udał się za basistą, rzucając do reszty muzyków krótkie
- Czas na nas.
Gdy wszyscy znaleźli się na scenie i kolejne utwory rozbrzmiały w koncertowej hali, wszystko rozpoczęło się na nowo. Tommy, czując silny ból w prawej dłoni starał się grać idealnie; nie chciał ponieść porażki w chwili, gdy szykował się na zwycięstwo. Teraz nie liczyło się nic innego; oślepiające światła zaczęły mieszać w jego umyśle. Zaczęły przywoływać przeróżne, zgubne obrazy. To był ostatni moment. Ostatnia chwila, by zapobiec zatraceniu się w odmętach przeszłości. Krawędź przed przepaścią, gdzie jak żywe czekały wszystkie zdarzenia z młodych lat. Zacisnął powieki, a do jego uszu dopływały dźwięki gitary Montego. Nie mógł ocenić jaki utwór obecnie jest rozgrywany; w jego głowie rozbrzmiewały jednocześnie Sleepwalker, Voodo oraz Whataya want from me. Palce machinalnie sunęły po grubych strunach ciężkiego basu. Zarejestrował moment, w którym krzyki przybrały na sile; odważył się uchylić powieki. Adam stał tuż obok i jedną dłonią chwycił podbródek chłopaka. Tommy ufnie spojrzał w jego oczy; melodyjna solówka zdawała się nie mieć końca.
- Pocałuj mnie – Wyszeptały bezgłośnie wargi Tommy’ego. Adam zbliżył do niego głowę, mając świadomość, jak wiele ryzykuje w tym momencie. Objął chłopaka i złączył z nim swe usta w najbardziej namiętny, uroczy i pełen miłości sposób, na jaki było go stać. Dłonie Tommy’ego powędrowały na ramiona wokalisty, który przyciągnął do siebie ciało niższego chłopaka. Świat przestał się liczyć; krzyki, wrzaski, flesze, omdlenia – nie sposób opisać słowami, jaką burzę może wywołać jeden pocałunek.
Adam odsunął nieznacznie głowę i uśmiechnął się do swojego chłopaka
- Cały świat zaraz się dowie.
- I dobrze… I tak powinno być – Delikatny, lecz niepewny uśmiech wstąpił na onieśmielone oblicze Tommy’ego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz