Morgue:
dzięki za propozycję, ale to wina mojego dodawania notek przez Mozillę,
która wprowadza trochę bałaganu do tekstu ;) będę uważać, by wrzucać
przez IE.
Obiecuję Wam nadrobić czytanie Waszych blogów, gdy tylko wolna chwila mi na to pozwoli, pamiętam o tym :)
Poza tym zapraszam do mojego nowego jednopartu Adommy
Coming out
Adam
wpatrywał się w ekran telewizora od blisko dwudziestu minut.
Zastanawiał się kiedy, o ile w ogóle blondwłosy chłopak odwiedzi
sypialnię. Wokalista nie był w stanie ruszyć się z łóżka; ból głowy od
samego rana nie pozwalał mu na normalne funkcjonowanie. Położył się na
boku i wtulił głowę w miękką poduszkę, zaciskając wargi. Zimny dreszcz
wstrząsnął jego ciałem; syknął z bólu, kuląc się pod materiałem cienkiej
kołdry.
Po chwili drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Tommy znieruchomiał.
- Wybacz, myślałem, że śpisz – Rzekł szeptem – Wezmę dokumenty i nie będę przeszkadzał – Dodał, podchodząc do szafki.
-
Możesz… na chwilę? – Spytał z trudem. Odwrócił głowę, by spojrzeć na
blondyna. Reakcja była natychmiastowa; basista znalazł się obok
czarnowłosego mężczyzny. Odgarnął ciemne kosmyki z jego czoła.
- Potrzebujesz czegoś?
Niebieskie
oczy patrzyły na niego przez długi czas. Przeszywały na wskroś.
Zanurzały się w odmętach jego duszy. Tommy spuścił wzrok, nie mogąc
podołać temu wymownemu spojrzeniu.
- Jesteś w stanie zaakceptować każdy mój wybór? – Spytał po chwili Adam.
Ratliff bez zastanowienia znacząco pokiwał głową. Te słowa nie zwiastowały niczego dobrego.
- Każdy? – Powtórzył – Spójrz na mnie, Tommy.
Brązowe tęczówki po chwili spotkały się z niebieskimi.
-
Lekarze z Nowego Jorku będą potrzebowali mojej pomocy – Rzekł Adam –
Przygotowują się do opracowania terapii genowej dla chorych na
Huntingtona. Opracowanie medykamentów zajmie pewnie wiele czasu. Zbyt
wiele niż mogę im dać.
Tommy zacisnął wargi. Nie chciał przerywać Adamowi.
- Chcę, żeby testowali na mnie swoje eksperymenty.
Ratliff
uniósł wzrok – Popieprzyło cię? – Żałował wypowiedzianych słów, jednak
nie potrafił inaczej wyrazić swoich emocji w tym momencie.
- Wiedziałem, że nie będziesz zachwycony.
-
Chcesz być królikiem doświadczalnym? – Ton głosu Ratliffa przybrał na
sile, jednak chłopak starał się nie reagować krzykiem. Samokontrola
sprawdzała się ostatnio coraz lepiej.
Adam pokiwał głową – Jeśli istnieje dla mnie jakaś szansa, to ta jest jedyną.
Blondyn
skrył twarz w dłoniach i westchnął ciężko. Nie odzywał się blisko
minutę. Zacisnął dłonie w pięści i podparł o nie podbródek.
- Wiesz, że to niebezpieczne?
Lambert
kiwnął głową – Nie chcę pozwolić ci patrzeć na to, jak wygasam. Podejmę
się wszystkiego, by spędzić przy tobie tak wiele czasu, ile będzie mi
dane.
Blondyn
ułożył się na środku łóżka tuż za plecami Adama. Nie był w stanie
wypowiedzieć nawet kilku słów. Czuł bolesny ucisk w gardle, który
całkowicie odbierał mu możliwość rozmowy. Łagodnie objął czarnowłosego w
pasie i wtulił się w jego plecy, czując ciepło i ten znajomy zapach.
Przypomniał sobie moment, gdy zraniony po ucieczce w parku dał się
ponieść Adamowi do hotelowego pokoju. Wtulił wtedy twarz w jego ramię i
chłonął jego obecność wszystkimi swoimi zmysłami. To był pierwszy raz,
gdy uwierzył w to, że może w nim zakochać.
Adam wpatrywał się w ścianę. Łagodnie gładził dłoń Ratliffa. W takich chwilach miał poczucie, że czas staje się zamrożony.
- Czytałeś Różę dla Emilii? – Spytał po chwili zawahania – Historia miłosna. Zapewne uznasz ją za niezwykle romantyczną.
- Jeśli ocieka tragedią i horrorem to na pewno – Rzucił Tommy, starając się, by jego wypowiedź zabrzmiała ironicznie.
Czarnowłosy kiwnął znacząco głową, jednak nie kontynuował rozpoczętego wątku.
-
Zajrzyj do tego. Gdy będę w szpitalu, a ty wspomnisz ten moment, który
właśnie trwa – Rzekł, wpatrując się w ścianę. Opuścił zmęczone powieki.
-
Adam, czy to ostateczność? – Spytał blondyn – Twój stan może się
pogorszyć. Słabniesz. Nie powinieneś się na to godzić. Nie chcę, żebyś
cierpiał.
-
O mnie się nie martw, zniosę to – Powiedział łagodnie czarnowłosy –
Jeśli poddam się tej próbie, będziesz musiał radzić sobie sam.
Zamieszkasz w moim domu, Neil i rodzice będą Ci pomagać – Oparł dłoń o
biodro chłopaka. Wsunął palce pod cienki materiał koszulki.
- Jak długo to potrwa?
- Od miesiąca do trzech.
Tommy
westchnął i podparł się na łokciu – Adam… - Szepnął, próbując zdobyć
się na jakiekolwiek słowa. Nie był w stanie dodać nic więcej.
***
Mimo późnej, popołudniowej godziny, w domu panowała cisza. Tommy przygotowywał obiad. Kroił kolejną porcję
warzyw, ściskając w dłoni ostry nóż. Jego ręce drżały ze zdenerwowania.
W pewnej chwili oparł ręce o blat stołu i pochylił się nad nim, biorąc
głęboki oddech. Adam od rana nie wstawał z łóżka. To było do niego
niepodobne.
Krótkie
rozmyślania przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Blondyn rzucił ścierkę na
jedno z wolnych krzeseł i ruszył w stronę przedpokoju, by powitać
nieproszonego gościa.
- Spodziewałem się listonosza – Rzekł do Krisa, gdy ten kiwnął głową na znak przywitania.
- Chciałem zająć Adamowi kilka minut.
Tommy zacisnął palce na framudze drzwi – Obawiam się, że w tym momencie nie jest w stanie z kimkolwiek rozmawiać.
- To ważne – Rzekł piosenkarz – Proszę.
Tommy
wahał się dłuższą chwilę. Cofnął się w głąb korytarza, wracając do
kuchni. Wrzucił pokrojone warzywa do gotującej się wody i usiadł na
blacie obok zlewu. Kątem oka zauważył, że finalista Idola wkracza do
pomieszczenia.
- Wiem, że Adam jest chory.
Ratliff odgarnął włosy przysłaniające mu twarz – Znajdziesz go w sypialni na piętrze. Załatw co musisz i spadaj.
Allen
nie silił się na uśmiech. Cisza panująca w całym domu była przerywana
niemal niesłyszalnym dla ucha skrzypieniem drewnianych schodów.
***
Mężczyzna
nacisnął klamkę drzwi, wiodących do sypialni. Przekroczył próg
pomieszczenia i uśmiechnął się ciepło do przyjaciela. Mimo ostatnich
niepowodzeń, nie stracił do niego sympatii.
- Jak sobie radzisz? – Spytał po chwili Kris, zajmując miejsce na łóżku obok Adama.
Wokalista wzruszył ramionami – Bywało lepiej. Ale nie chcę narzekać, jest w porządku.
Zapadła chwilowa cisza, którą przerwał Lambert – Przepraszam za nasze ostatnie spotkanie. Powinniśmy o tym porozmawiać.
Piosenkarz od niechcenia machnął ręką – Daj spokój, to nie ma znaczenia.
-
Owszem, ma i to duże. Wybacz, że tak się do ciebie odniosłem –
Czarnowłosy ujął dłoń Krisa w swoje dłonie, wyczuwając przyjemne ciepło –
Powiedz mi, co się dzieje.
Allen wzruszył ramionami – Zapomnij. Nie ma o czym mówić.
Lambert uśmiechnął się łagodnie – Jesteśmy przyjaciółmi. Bądź szczery. Zakochałeś się we mnie?
Kris
poczuł nieprzyjemny ciężar w dole klatki piersiowej – Nie. Po naszej
wspólnej nocy z Tommym po prostu… nie wiem, czułem się dziwnie.
- To nadal trwa czy już minęło?
Allen
spojrzał w niebieskie oczy. Wielu ludzi uwielbiało to tajemnicze, a
zarazem odważne spojrzenie. Oparł dłonie o ramiona mężczyzny – Mogę cię o
coś spytać i liczyć, że odpowiesz zgodnie z prawdą?
Lambert bez zawahania znacząco kiwnął głową.
- Byłeś mną kiedyś zainteresowany?
Adam
uśmiechnął się łagodnie. Westchnął cicho – Przecież wiesz. Ale była
twoja Katy, więc nie chciałem stwarzać niepotrzebnych problemów.
Przyznam, że oczarowałeś mnie, gdy pozwoliłeś się poznać. Jesteś
wspaniałym facetem, Kris – Rzekł, gładząc umięśnione ramię mężczyzny –
Nie zniszcz swojego małżeństwa. Bardzo ci go zazdroszczę.
Allen uniósł wzrok, gdy dotarł do niego sens słów piosenkarza – Chciałbyś wziąć ślub?
Lambert uśmiechnął się znacznie – Mam już nawet pierścionek.
- Nie żartuj…
Adam
pochylił się nad nocną szafką i wysunął środkową szufladę. Zanurzył
dłoń pod plikiem osobistych dokumentów. W jego palcach znalazło się małe
pudełeczko, które ostrożnie otworzył.
Kris wpatrywał się w zdobioną szlachetnymi kamieniami małą obręcz – Na co ty jeszcze czekasz?
Adam przekazał drobny przedmiot w ręce przyjaciela – Jeśli wszystko ułoży się po mojej myśli, oświadczę się.
- Zaskoczyłeś mnie – Roześmiał się Allen – Tommy się spodziewa?
Brunet przecząco pokiwał głową – Nic a nic.
Piosenkarz zamknął pudełko i oddał w ręce Adama – Ty i ślub. To jest nie do pojęcia.
Lambert zaśmiał się ciepło i przechylił głowę – Za kogo ty mnie masz?
Jednocześnie zwrócili wzrok w kierunku telefonu, leżącego na łóżku. Adam zerknął na wyświetlacz.
- Brooke – Rzekł na głos i odebrał połączenie – Tak, kochana?
- Znasz magazyn OUT? – Spytała z poddenerwowaniem – Miałeś dla nich sesję i wywiad, prawda?
Adam nieco zaniepokojony zmrużył oczy – A co się dzieje?
- Chodzi o Tommy’ego…
Nie dotarły do niego żadne słowa poza imieniem, które usłyszał. Obraz przed jego oczami się rozmył.
- Brooke? – Spytał, siadając na środku łóżka – Powtórz, ale wolniej.
-
Nie mów, że nic nie wiesz? Te zdjęcia są zabójcze! I cały wywiad
również. Nie wierzę, w to co widzę, a mam ten numer przed oczami.
Adam milczał. Wpatrywał się w Krisa, który próbował gestami dopytać się o co chodzi.
- Potwierdził, że jesteście razem.
Czarnowłosy
rozchylił wargi, spomiędzy których wydobył się cichy szmer – Nie –
Zaprzeczył temu, co usłyszał. Nie był w stanie uwierzyć w prawdziwość
tych słów. Tommy nie byłby do tego zdolny. To pomyłka.
- To nie on.
- Adam, do jasnej cholery, przecież wiem jak wygląda twój facet! – Ton jej głosu przybrał na sile – Zaraz wyślę ci skany.
Lambert
czuł przyspieszone bicie swojego serca. Chwycił laptopa i momentalnie
wpisał adres strony magazynu. Kris pochylił się nad Adamem i wpatrywał w
ekran monitora.
Na
stronie głównej znajdował się link odnoszący do artykułu. Towarzyszyło
mu zdjęcie oraz podpis „Finally in love”. Lambert przyłożył dłoń do ust,
nie mogąc wydobyć z siebie nawet słowa. Wpatrywał się raz po raz w
fotografię i towarzyszący niej nagłówek. Allen uśmiechnął się łagodnie i
poklepał przyjaciela po ramieniu
- Doczekałeś się.
- Doczekałeś się.
Trochę na szybko, więc nie bić ^^
http://fotoo.pl//out.php/i224319_tjrbill.jpg
Nie wyświetla się obrazek w linku "404 not found"
OdpowiedzUsuń