Rogogon: Na temat asertywności Tommy’ego można księgi pisać :D
Renatko:
Takiego pierścionka nie znalazłam, ale spróbuję sama coś zmajstrować,
żeby go „uwizualnić” :) Aj, muszę się przed Tobą ukrywać za te groźby!
^^
Pozdrawiam Wszystkich! :)
Ostatnia noc
Adam
wezwany przez menadżera, udał się w kierunku jednego z pokojów. Tommy
natomiast stał na środku korytarza i w milczeniu wpatrywał się w dal.
Westchnął i uderzył się w czoło.
Isaac.
Odwrócił
się na pięcie i pchnął drzwi swojego pokoju, gdzie ujrzał bruneta,
siedzącego na krawędzi łóżka. Ten trzymał w dłoniach telefon i
najwyraźniej pisał wiadomość. Uniósł wzrok i wyprostował się, gdy ujrzał
basistę.
Ratliff poczuł się jak ostatni idiota. Nie wiedział co powiedzieć.
- Przepraszam cię, Isaac, jestem skończonym palantem – Rzekł, a przemawiała przez niego wyjątkowa szczerość – Nie chciałem potraktować
cię w ten sposób i wiem, że to żadne wytłumaczenie, ale Adam sugerował,
że ty i ja… - Zawiesił głos, gdy ujrzał, że Carpenter wpatruje się w
niego z głupawym uśmiechem.
-
Nie szkodzi – Wzruszył ramionami i zerknął na wyświetlacz swojego
telefonu w chwili, gdy urządzenie zawibrowało w jego rękach - Zaskoczyłeś mnie.
Blondyn pokręcił głową i opuścił powieki. Zrobił kółko wokół pokoju i rzucił się na skórzany fotel, stojący pod ścianą.
-
Nie wiem, co się dzieje – Rzekł z nutą rozgoryczenia – Kiedyś
dogadywaliśmy się niemal idealnie, teraz non stop są kłótnie, pretensje –
Spojrzał za okno, gdzie stado wielkomiejskich ptaków poderwało się do
lotu.
-
Tak jest w każdym związku – Stwierdził Isaac, poprawiając poduszkę –
Ale to nie znaczy, że się nie układa. Po prostu trzeba przez to przejść.
***
Adam
przygryzł wargę, czując w skroniach narastające pulsowanie. Drzwi
pokoju uchyliły się, a do pomieszczenia wszedł Tommy. Podciągnął ciemne
spodnie zsuwające się z jego wąskich bioder i nieśmiało kroczył w stronę
kanapy. Usiadł na krawędzi, podpierając łokcie o kolana, przygryzł
dolną wargę. Zerknął w stronę czarnowłosego, który zajął się czytaniem
gazety.
- Nie chciałem.
- Który raz ja to słyszę?
Poczucie winy przybrało na sile. Przysunął się bliżej, wyczuwając zapach męskich perfum. Uwielbiał to.
- Zdenerwowałeś mnie.
- Vice versa.
Westchnął
i przewrócił oczami – Adam, nie będziemy tak rozmawiać – Wyrwał gazetę z
rąk czarnowłosego, cisnął nią o podłogę i zajął miejsce na udach
wokalisty, który spojrzał na niego lekceważąco. Skrzyżował ręce na
klatce piersiowej i przechylił głowę.
- Chciałem ci dogryźć – Rzekł Ratliff, przesuwając się z ud na biodra mężczyzny.
-
No cóż, przynajmniej jesteś szczery – Odparł chłodno czarnowłosy,
spoglądając w brązowe tęczówki – Jestem na ciebie zły. Wściekły. Na
moich oczach całowałeś się z nowym perkusistą.
Tommy zawiesił na chwilę głos – Ale gdy mówiłeś o Krisie…
- To inna sprawa – Zauważył Adam i założył ręce za głowę.
Zapadło milczenie, które przerwał stonowany głos wokalisty.
- Wyglądałeś gorąco. Wściekły, agresywny. Do tego z facetem. Ale nie licz, że tak szybko ci to wybaczę.
- A jednak chodzi ci to po głowie… - Tommy uśmiechnął się, widząc zakłopotanie na twarzy Adama.
- Daj spokój, to tylko gdybanie.
Tommy
położył się obok Lamberta, który patrzył w sufit. Palce czarnowłosego
znalazły się na policzku Ratliffa, który obdarzył partnera subtelnym
pocałunkiem.
- To ty budzisz we mnie takie myśli… - Głośny szept opuścił wargi Adama i spowodował, że silny dreszcz przeszył plecy blondyna.
- Od kiedy masz tę fantazję? – Spytał, wpatrując się w niebieskie oczy.
-
Pamiętasz, gdy Kris przyjechał do nas ostatnim razem? Byłem tak pijany,
że nad ranem nie wiedziałem, czy to co się działo było snem czy faktem.
Okazało się, że w mojej głowie pojawił się taki obraz – Rzekł Adam,
urywając temat. Miał wrażenie, że się czerwieni, co nigdy wcześniej mu
się nie zdarzało.
- Kontynuuj…
-
Wyobrażałem sobie, że się całujecie i dotykacie, to wyglądało tak
cholernie seksownie i pociągająco… Macie wiele wspólnego, jesteście w
moim typie – Poprawił poduszkę pod głową – Taka kombinacja jest
zabójcza. Nie zniósłbym tego widoku na żywo.
Tommy rozchylił wargi, spomiędzy których wydobył się zduszony jęk.
- A ty?
Lambert
uśmiechnął się pod nosem – Przystojny facet, który przez całe życie
umawiał się z kobietami, odkrywa, że pociągają go faceci. Nie miałbyś
ochoty wprowadzić go w ten świat?
Tommy poczuł falę gorąca, zalewającą jego ciało. Ku jego zaskoczeniu oczyma wyobraźni widział nie Krisa, a Isaaca.
-
Adam, powiedz szczerze, czy w czasie Idola wydarzyło się coś, o czym
świat nie powinien wiedzieć? – Spytał z zaciekawieniem Tommy. Zapanowało
wymowne milczenie.
- Musisz mi wybaczyć , ale nie mogę.
- Adam, no! – Syknął blondyn, pochylając się nad Lambertem.
- Spokojnie, nic poważnego nie zaszło. Czasami się z nim drażniłem spodziewając się, że odbierze to jako zaczepkę.
Tommy miał przeczucie, że coś jest na rzeczy – No dalej…
-
Po prostu… - Adam zwrócił wzrok w stronę blondyna – Raz byliśmy po
kilku mocnych drinkach, oglądaliśmy film w jego domu. Miałem u niego
przenocować, co z resztą zdarzało się często. Zacząłem mu opowiadać o
przeżyciu z moim byłym facetem. Choć próbował nie dać tego po sobie
poznać, był tak podniecony, że z trudem powstrzymał się od wsunięcia
ręki w swoje spodnie. Przy mnie.
-…
nie byliśmy w nastroju na czułość. Chcieliśmy się pieprzyć. Bez
kontroli. Pozwolił zrobić to najostrzej jak potrafię. Słyszało go chyba
pół bloku; musiałem odbiegać myślami od tego co się dzieje, bo w innym
razie doszedłbym od razu.
Kris
nieznacznie przygryzł wargi i kiwnął głową. Upił łyk przezroczystego
trunku. Dyskretnie sięgnął po kołdrę, by ukryć pod nią swój silny wzwód.
-
Wiecznie nienasycony i spragniony. Kochaliśmy się kilka razy dziennie;
nie ma się czemu dziwić. Byliśmy głupimi dzieciakami – Rzekł Adam,
widząc, że Kris z trudem przyjmuje natłok tych informacji.
Oddech Allena był nieznacznie przyspieszony, skóra zaróżowiła się, a wargi stawały się suche od razu po zwilżeniu ich językiem.
- Idźmy już spać – Zaproponował z zakłopotaniem, okrywając się kołdrą aż po szyję – Dobranoc.
- Zaspokajał się, śpiąc tuż obok mnie – Rzekł Adam.
Kris
zaczerpnął powietrza, które wypełniło jego spragnione tlenu płuca.
Nieznacznie prężył się pod okryciem i wzdychał cicho, mając pewność, że
jego towarzysz zasnął. Lambert wpatrywał się w ścianę. Jego plecy niemal
stykały się z ramieniem Krisa, które poruszało się w regularnym tempie.
Czuł ból w podbrzuszu; powstrzymywał się, by nie dać znaku świadczącego
o tym, że jest całkowicie rozbudzony. Ciche, niemal bezgłośne, krótkie
jęki wypełniły ciasny pokój.
- Była
noc, tak cicho, że słyszałem każdy dźwięk. Westchnienia, nieregularny
oddech. Był strasznie nakręcony… Słyszałem jego orgazm. Czułem to. Choć
nie mogłem go zobaczyć, potrafiłem wyobrazić sobie nawet wyraz jego
twarzy. Nigdy się do tego nie przyznał, ja nie chciałem poruszać tematu,
by nie wprawić go w zakłopotanie.
Tommy nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa. Wpatrywał się w Lamberta z istnym niedowierzaniem.
-
To było trzy lata temu i po alkoholu, odeszło w niepamięć – Uśmiechnął
się Adam – Nie wygadaj się, bo obiecałem sobie, że nikt się nie dowie.
- Jasne… - Odparł Ratliff, uśmiechając się pod nosem. Pokręcił głową i odetchnął.
***
Aleje
tego dnia świeciły pustkami. Dwie osoby szły główną z nich, towarzyszył
im szelest gałęzi ocierających się o siebie ponad ich głowami. Zapach
dymu i świeżo ciętych kwiatów unosił się niczym nostalgiczna łuna. Dwie,
splecione ze sobą dłonie dawały im poczucie bezpieczeństwa. Powietrze
przesiąknięte aurą smutku podrywało do lotu samotne, suche liście,
będące pozostałością ostatniej jesieni.
Tommy
uniósł wzrok, zaczął wpatrywać się w oddalony kościół cmentarny.
Przeszył go dreszcz strachu. Zacisnął mocniej palce na dłoni Adama,
który oddał ten sam gest.
- Nie znoszę takich miejsc.
- Wiem.
Na końcu drogi dostrzegli starszego mężczyznę ubranego w sutannę. Wyszedł im naprzeciw.
-
Proszę za mną – Rzekł cicho i powolnym krokiem ruszył za mury kaplicy.
Tommy wraz z Adamem podążyli za nim, gdzie ujrzeli dół w ziemi, trumnę
oraz dwóch grabarzy. Ubrani byli w czarne swetry i ciemne jeansy, co
dodatkowo rozzłościło blondyna, o ile takie emocje w podobnym momencie
mogły się pojawić; spodziewał się, że mężczyźni włożą tego dnia pracy
odświętne garnitury. Widząc mahoniową pokrywę trumny, zebrało mu się na
mdłości; dostrzegał cały ten brak poszanowania; pogrzeb będący jedynie
formalnością, odbywający się poza dystryktem cmentarza na tyłach małego
kościoła. Żadnego nagrobku poza mierzącym metr krzyżem. Mimo to Tommy
był wdzięczny Adamowi. Lambert postarał się o wszystko, co było możliwe.
Dzięki niemu ta ceremonia mogła się odbyć.
-
Niech spoczywa w pokoju, amen – Rzekł ksiądz, wykonując znak krzyża
ponad głową, po czym objął pismo święte, z którego uprzednio przeczytał
krótki fragment.
Pogrzeb,
w którym uczestniczyły dwie osoby. Czy aż tak bardzo samotna była
Paula? Tommy odwrócił wzrok. Zastanowił się jakby wyglądało jego
spotkanie z małą Tiffany. „Cześć kochana, twoja mama nie żyje, bo
przećpała, a ja nie wiem czy jestem twoim ojcem, ale moglibyśmy się
poznać, co ty na to?”. Wyobrażenie to było na tyle absurdalne, że chciał
zapomnieć o samym imieniu, błąkającym się po jego głowie. Być może Adam
miał rację? Może lepiej odsunąć pomysł spotkania z córką Pauli?
Głuchy
dźwięk odbitej od dna betonowego fundamentu trumny oderwał go od myśli.
Wpatrywał się w dwie łopaty przesypujące czarną ziemię z niskiego
pagórka wprost do głębokiego dołu. Ostatnie pożegnanie.
-
Chodźmy stąd – Rzekł z przygnębieniem i cofnął się w stronę głównej
alei. Adam nie oglądając się za siebie ruszył za blondynem. W duchu
prosił, by Tommy nie zaczął mówić. On sam nie potrafił rozmawiać na
drażliwe tematy, wywołujące emocje. Cisza w tym momencie była
najbardziej właściwym dialogiem, na jaki mogli się zdobyć.
***
Dwa dni później.
-
Kochanie, w końcu wracamy do domu! – Tommy nie mógł pohamować
entuzjazmu na myśl, że za kilkanaście godzin będzie leciał ponad
oceanem. Podszedł do bruneta i zawiesił ręce na jego ramionach –
Zaproszę cię na obiad do moich rodziców – Spojrzał w niebieskie tęczówki
– Może wybierzemy się na krótkie wakacje?
Adam z uśmiechem na twarzy objął szczupłe ciało basisty i przyciągnął go do siebie, obdarzając długim pocałunkiem.
- Muszę szukać inspiracji do dalszego tworzenia.
-
Adam, musisz odpocząć od pracy – Stwierdził muzyk, odsuwając się od
Lamberta. Podszedł do szafy, z której wyjął przenośny odtwarzacz filmów
dvd – Daliśmy z siebie naprawdę wszystko. To był udany czas – Rzekł,
podchodząc do biurka, gdzie leżał biały wycinek kartki. Wziął papier do
ręki.
- Chryste! – Krzyknął – Pogrzało cię?!
Adam odwrócił się, podbiegł i momentalnie wyrwał rachunek t z rąk Ratliffa.
- Na co ty wywaliłeś dziesięć tysięcy euro?! – Tommy rozłożył ręce.
-
Jeśli mam nie kłamać, to nie każ mi odpowiadać na to pytanie – Lambert
uśmiechnął się szeroko na myśl, że niebawem otrzyma od kuriera zamówiony
pierścionek.
-
Znowu nakupowałeś ciuchów? Adam, dorośnij – Mruknął Ratliff, dopinając
ostatnią walizkę – Nieważne. Może pożegnalna, popołudniowa kawa w ramach
pożegnania z Europą?
Adam
zawahał się chwilę. Zerknął przez okno. Złociste słońce oświetlało
blade chmury unoszące się ponad miastem. Nic nie mogło zmącić jego
szczęścia. Odwrócił się, by spojrzeć w błyszczące oczy swojego chłopaka.
Wiedział, że właśnie z nim pragnie spędzić resztę swego życia.
Best Casino Casinos in Michigan - MapYRO
OdpowiedzUsuńTop 동해 출장안마 Casino Casinos 전주 출장안마 in Michigan · 3. 김포 출장마사지 Red Rock Casino, formerly Wynn's The Caesars 목포 출장샵 Palace, New York's Encore Beach Club, and 시흥 출장안마 Wynn Las Vegas.