niedziela, 20 maja 2012

Odc. 38: Przegrana

Hej Glamberts! Jak mija Wam początek długiego weekendu? Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze, czytałam je ze trzy razy :) Po długich walkach z onetem mogę zaprosić Was do lektury i serdecznie pozdrowić <3


Przegrana

 
Budzik w telefonie rozbrzmiał punktualnie o dziewiątej rano. Adam ziewnął ospale i uniósł powieki
- Tommy, miałem świetny sen – Rzekł z nieustającym uśmiechem, wpatrując się w sufit. Poklepał pościel, by znaleźć dłoń basisty.
- Opowiedz – Rzekł cicho Ratliff i zacisnął palce na dłoni Lamberta, który przeciągnął się, wydając cichy pomruk.
-Było niesamowicie romantycznie – Uśmiechnął się Adam – Ty, ja, luksusowy domek poza miastem… - Zaczął mówić i zbliżył się do basisty, delikatnie muskając czubkiem nosa jego policzek – Może powinniśmy się gdzieś udać, by odpocząć od wielkiego miasta?
Tommy wpatrywał się w niebieskie tęczówki Adama. Uwielbiał optymizm, którego aż nadmiar dostrzegał w spojrzeniu ukochanego – Na razie nie mamy na to czasu…
Lambert przesunął palcami po miękkich włosach blondyna – Niedługo będziesz mógł wrócić na scenę – Rzekł Adam, patrząc na dłoń basisty, która goiła się coraz lepiej.
Tommy szybko się odwrócił, dosiadł biodra wokalisty i pochylił się nad nim, składając na ciepłych ustach delikatny pocałunek. Bez uprzedzenia zaczął składać drobne pocałunki na jego szyi, wsłuchując się w ciche westchnienia i tłumione pomruki. Ręce czarnowłosego natychmiastowo znalazły się na bokach Ratliffa, przesuwały się do góry i w dół i wbiły się w jasną skórę w chwili gdy Tommy przygryzł dolną wargę Adama.
- Muszę jechać na wywiad… - Mruknął niechętnie wokalista chwilę przed tym, gdy szczupły muzyk zatopił język w jego ustach. Fala gorąca natychmiast przeszyła jego ciało; nie pamiętał kiedy ostatni raz pozwolił sobie na intymny moment ze swoim chłopakiem. W pewnej chwili Ratliff nieoczekiwanie ścisnął nadgarstki silniejszego od siebie mężczyzny i przybił je do łóżka. Adam rozchylił usta zdziwiony postawą uległego dotąd chłopaka, który właśnie starał się przejąć inicjatywę. Tommy zmrużył oczy i obrysował czubkiem języka kontur warg Adama, kończąc ten gest muśnięciem nosem jego nosa. Lambert roześmiał się cicho
- Naprawdę muszę iść – Rzekł, przesuwając palcami po policzku basisty. Odsunął go i pospiesznie wstał. Udał się do łazienki i zamknął za sobą drzwi. Oparł się o zimną ścianę i zacisnął powieki.
- Adam…? – Głos basisty brzmiał delikatniej niż zwykle. Lambert usłyszał ciche stuknięcie palców w drewniane drzwi.
- Spieszę się, kochanie. Gdy wrócę, porozmawiamy – Odparł. Bolały go słowa, które musiał wypowiedzieć. Ślepo wierzył w ich słuszność, ale miał w tym cel – chronić Tommy’ego, nawet jeśli logika jego postępowania pozbawiona była sensu. By nie dopuścić do dyskusji, odkręcił ciepłą wodę i wszedł pod prysznic.
***
Biuro prasowe znajdowało się na drugim końcu miasta. Lambert sięgnął po gazetę leżącą w pokoju, by choć na moment się czymś zająć. Nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać z menadżerem, który zapewnił Adama, że na najświeższy, drażliwy temat  porozmawiają niebawem.  Westchnął pod nosem i pokręcił z niechęcią głową. Pomyślał o wieczorze, który miał niebawem nastać; włączył twittera i rozesłał do wszystkich członków zespołu wiadomość o treści
„bawimy się w Minodigo o 8”
Wiadomości zwrotne przyszły natychmiastowo; jedynie Taylor odmówił uczestniczenia w zabawie, tłumacząc się randką, w którą i tak nikt nie uwierzył.
- Panie Lambert? – Wysoka blondynka weszła do pokoju – Proszę wybaczyć mi spóźnienie – Rzekła, siadając na kanapie tuż obok wokalisty - Zajmę Panu nie więcej niż godzinę – Uprzedziła, włączając dyktafon. Adam uśmiechnął się i odłożył kolorowy magazyn.
- Kiedy zamierzasz wrócić do Stanów? – Spytała, otwierając niebieski notes.
Wokalista oderwał się od myśli skupionych wokół Tommy’ego – Trasa przewiduje kilka koncertów w Europie, ostatni zagramy w Holandii. Myślę, że za niecały miesiąc wrócimy do domu i zrobimy kilka miesięcy przerwy.
Blondynka uśmiechnęła się niepewnie i wygładziła beżową spódnicę tuż przed tym, gdy fotograf zaczął robić serię zdjęć – Ostatnio na scenie doszło do pocałunku między tobą a jednym z muzyków. Czy coś was łączy?
Wzrok menadżera mówił jedno. Wyrażał mniej więcej „zginiesz nim stąd wyjdziesz, Lambert”. Adam zwrócił się ku dziennikarce
- To tylko praca, prowokacja. Tak naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. Tommy nie jest w moim typie, z resztą on woli kobiety. To nie miałoby sensu i szans – Uśmiechnął się w odpowiedzi i oparł plecami o kanapę.
- Czy może nas pani zostawić sam na sam? – Spytał menadżer. Ton jego głosu sprawił, że wysoka, młoda dziewczyna opuściła pokój w kilka sekund, a niski, starszy mężczyzna z aparatem udał się za nią. Opiekun zespołu podszedł do Adama
- Tego nam kurwa trzeba było! – Wrzasnął, ciskając dyktafonem w ścianę – Kto uwierzy w te brednie?!
Lambert wstał – Nie będziesz podnosił na mnie głosu!
- Jeśli jesteś gejem i wszyscy o tym wiedzą to nie wzbudzaj większych sensacji! Pracujesz dla mnie i jeśli nie będziemy osiągać kompromisów, pożegnasz się z karierą już w tym tygodniu – Powiedział, a w jego oczach malowała się wściekłość. Czarnowłosy zacisnął zęby i wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Zignorował dziennikarkę, która próbowała go zatrzymać.
Nienawidzę was. Nienawidzę was wszystkich.  Już dawno nie poczuł się tak poirytowany. Opuścił budynek redakcji i wsiadł do najbliższej, wolnej taksówki
- Do najbliższego baru, proszę – Powiedział, zamykając za sobą drzwi. Choć nigdy nie pochwalał impulsywnego, nieprzemyślanego działania, tym razem nie dbał o to.
***
Tommy stał na balkonie, wypalając kolejnego papierosa. Jest mi ciężko, czemu mi nie pomagasz? Nie zależy ci na mnie? Rzucił niedopałek za barierkę i odwrócił się tyłem do panoramy miasta. Wrócił do laptopa i rzucił się na łóżko, które niebezpiecznie skrzypnęło. Odświeżył pocztę, by sprawdzić nowe wiadomości. Jego skrzynka była pełna, choć przeczytał wszystkie e-maile niecałe pół godziny temu. Otworzył pierwszego z nich; był tam tylko jeden krótki link do strony internetowej. Kliknął; jego oczom ukazało się zdjęcie Adama i młodej dziennikarki.
- Czy coś łączy ciebie i Tommy’ego?
Jego wzrok od razu powędrował na pogrubione litery, składające się na odpowiedź Adama.
- To tylko praca, prowokacja. Tak naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. Tommy nie jest w moim typie, z resztą woli kobiety. To nie miałoby sensu i szans.
Nie odrywał wzroku od monitora; zimny dreszcz przeszył jego plecy, a uczucie zakończyło się mocnym uciskiem w klatce piersiowej.
To tylko prowokacja. Przygryzł wargi, próbując wytłumaczyć sobie, że Adam zmuszony był do tej wypowiedzi. Tak naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. Po tym wszystkim? Po tym co razem przeżyli, tyle ile przeszli, by stać się parą? To nie miałoby sensu i szans. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek same słowa wywołają u niego tak gwałtowną zmianę nastroju. Pomyślał o dziewczynie; Pauli, swojej byłej, wyśnionej miłości. Żołądek podskoczył mu do gardła; kiedy zszedł z łóżka upadł na kolana i poczuł ucisk w gardle. Mocne pieczenie pod powiekami narastało, lecz mimo tego nie był zdolny do uronienia choć jednej łzy. Przełknął ślinę i wstał, podpierając się ściany. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, nie potrafił panować nad swoim roztrzęsionym ciałem. Wziął najbardziej potrzebne rzeczy i wyszedł z pokoju, zatrzaskując drzwi.
***
Zapukał do drzwi. Otworzyła mu rudowłosa kobieta. Na jej twarzy malował się uśmiech
- Nie spodziewałam się ciebie, kotku – Rzekła, przesuwając palcami po twarzy chłopaka. Poczuł ostre paznokcie na swoim policzku.
- Przegrałem – Rzekł, wchodząc do jej mieszkania. W pokoju unosił się zapach tanich, męskich perfum i spermy. Powietrze pełne dymu drażniło jego gardło; pomieszczenie było tak duszne, że oddychanie sprawiało trudność.
- Co przegrałeś? – Spytała, biorąc butelkę wina. Wzięła kilka łyków i stanęła przed basistą.
Patrzył na nią nieprzerwanie, skupiając uwagę na oczach, wokół których dostrzegł rozmazany makijaż – Nie wierzę, że znowu stoisz przede mną.
Uśmiechnęła się – O dziesięć lat starsza.
- O dziesięć lat doskonalsza… - Westchnął, cofając się do drzwi – Nie mogę tu zostać…
- Tommy. Dokąd ty pójdziesz? – Spytała, nie ruszając się z miejsca.
- Mam faceta. Kocham go. Jest nam dobrze.
- Gdyby było wam dobrze, nie stałbyś teraz w tym pokoju – Rzekła – Nie wracałbyś. Nie walcz ze sobą, kochany. Rób to, co czujesz, to czego chcesz. Nie zmienisz koloru nieba, nie zmienisz swoich uczuć.
- Nie chcę tu być – Rzekł, zaciskając dłonie w pięści. Nie wierzył, że poddaje się w walce z samym sobą.
- Więc wyjdź.
Odwrócił się w jej stronę. Podszedł zdecydowanie, złapał ją za ramiona i pocałował najmocniej jak potrafił. Nie był to słodki pocałunek, pełen niewinności i uroku, jak miało to miejsce za każdym razem, gdy całował usta Adama. Tym razem czuł gorzki smak; nieprzyjemny, odpychający, a mimo to taki, który przywołuje wszystkie najpiękniejsze wspomnienia.
***
Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza. Niemal cały zespół zajmował jeden ze stolików w ekskluzywnym klubie. Adam zamówił trzecią szklankę tequili i spojrzał na Montego.
- Nie przyszedł – Mruknął i wyciągnął z kieszeni telefon, by zadzwonić do basisty.
- Daj mu spokój, może potrzebuje od ciebie odpocząć – Odparł Monte, wracając do rozmowy z Sashą. W pewnej chwili druga strona odebrała połączenie.
- Tommy? Co się dzieje, gdzie jesteś? – Adam przyłożył dłoń do ucha, by lepiej słyszeć Ratliffa.
- Przepraszam. Nie czekaj dziś na mnie – Odparł Tommy.
- Halo? Co? Co masz na myśli? – Lambert wstał i udał się w stronę drzwi, które pchnął i opuścił budynek. Mimo że jego skóra była rozgrzana, poczuł zimno panujące na zewnątrz.
- Wszystko będzie dobrze. Pozwól mi odejść.
Adam poczuł jak bicie jego serca przyspiesza – Co ty chrzanisz? Tommy, gdzie jesteś? Piłeś?
Nim zdążył wypowiedzieć ostatnie ze słów, połączenie zostało przerwane.
- TOMMY?! – Wrzasnął do telefonu, nie zauważając, że Brooke wyszła za nim.
- Co się dzieje? – Spytała, stając przed wokalistą. Dostrzegła w jego oczach żal i przerażenie.
Adam wpatrywał się w wyświetlacz telefonu. Nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Uczucie którego doświadczał nie miało sobie równego; było jak cios zadany tępym nożem.

Chciałbym znaleźć rozwiązanie
Wymazać wszystkie wspomnienia
Bo stale mnie prześladują
Ale nie jest mi tak łatwo powiedzieć żegnaj
Całym sobą chce cie z powrotem w moim życiu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz