Hej Glamberts! Jak mija Wam początek długiego weekendu?
Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze, czytałam je ze trzy razy :)
Po długich walkach z onetem mogę zaprosić Was do lektury i serdecznie
pozdrowić <3
Przegrana
Budzik w telefonie rozbrzmiał punktualnie o dziewiątej rano.
Adam ziewnął ospale i uniósł powieki
- Tommy, miałem świetny sen – Rzekł z nieustającym
uśmiechem, wpatrując się w sufit. Poklepał pościel, by znaleźć dłoń basisty.
- Opowiedz – Rzekł cicho Ratliff i zacisnął palce na dłoni
Lamberta, który przeciągnął się, wydając cichy pomruk.
-Było niesamowicie romantycznie – Uśmiechnął się Adam – Ty,
ja, luksusowy domek poza miastem… - Zaczął mówić i zbliżył się do basisty,
delikatnie muskając czubkiem nosa jego policzek – Może powinniśmy się gdzieś
udać, by odpocząć od wielkiego miasta?
Tommy wpatrywał się w niebieskie tęczówki Adama. Uwielbiał
optymizm, którego aż nadmiar dostrzegał w spojrzeniu ukochanego – Na razie nie
mamy na to czasu…
Lambert przesunął palcami po miękkich włosach blondyna – Niedługo
będziesz mógł wrócić na scenę – Rzekł Adam, patrząc na dłoń basisty, która
goiła się coraz lepiej.
Tommy szybko się odwrócił, dosiadł biodra wokalisty i
pochylił się nad nim, składając na ciepłych ustach delikatny pocałunek. Bez
uprzedzenia zaczął składać drobne pocałunki na jego szyi, wsłuchując się w
ciche westchnienia i tłumione pomruki. Ręce czarnowłosego natychmiastowo
znalazły się na bokach Ratliffa, przesuwały się do góry i w dół i wbiły się w
jasną skórę w chwili gdy Tommy przygryzł dolną wargę Adama.
- Muszę jechać na wywiad… - Mruknął niechętnie wokalista
chwilę przed tym, gdy szczupły muzyk zatopił język w jego ustach. Fala gorąca
natychmiast przeszyła jego ciało; nie pamiętał kiedy ostatni raz pozwolił sobie
na intymny moment ze swoim chłopakiem. W pewnej chwili Ratliff nieoczekiwanie
ścisnął nadgarstki silniejszego od siebie mężczyzny i przybił je do łóżka. Adam
rozchylił usta zdziwiony postawą uległego dotąd chłopaka, który właśnie starał
się przejąć inicjatywę. Tommy zmrużył oczy i obrysował czubkiem języka kontur
warg Adama, kończąc ten gest muśnięciem nosem jego nosa. Lambert roześmiał się
cicho
- Naprawdę muszę iść – Rzekł, przesuwając palcami po
policzku basisty. Odsunął go i pospiesznie wstał. Udał się do łazienki i
zamknął za sobą drzwi. Oparł się o zimną ścianę i zacisnął powieki.
- Adam…? – Głos basisty brzmiał delikatniej niż zwykle. Lambert
usłyszał ciche stuknięcie palców w drewniane drzwi.
- Spieszę się, kochanie. Gdy wrócę, porozmawiamy – Odparł. Bolały
go słowa, które musiał wypowiedzieć. Ślepo wierzył w ich słuszność, ale miał w
tym cel – chronić Tommy’ego, nawet jeśli logika jego postępowania pozbawiona
była sensu. By nie dopuścić do dyskusji, odkręcił ciepłą wodę i wszedł pod prysznic.
***
Biuro prasowe znajdowało się na drugim końcu miasta. Lambert
sięgnął po gazetę leżącą w pokoju, by choć na moment się czymś zająć. Nie miał
najmniejszej ochoty rozmawiać z menadżerem, który zapewnił Adama, że na
najświeższy, drażliwy temat porozmawiają
niebawem. Westchnął pod nosem i pokręcił
z niechęcią głową. Pomyślał o wieczorze, który miał niebawem nastać; włączył
twittera i rozesłał do wszystkich członków zespołu wiadomość o treści
„bawimy się w
Minodigo o 8”
Wiadomości zwrotne przyszły natychmiastowo; jedynie Taylor
odmówił uczestniczenia w zabawie, tłumacząc się randką, w którą i tak nikt nie
uwierzył.
- Panie Lambert? – Wysoka blondynka weszła do pokoju –
Proszę wybaczyć mi spóźnienie – Rzekła, siadając na kanapie tuż obok wokalisty
- Zajmę Panu nie więcej niż godzinę – Uprzedziła, włączając dyktafon. Adam
uśmiechnął się i odłożył kolorowy magazyn.
- Kiedy zamierzasz wrócić do Stanów? – Spytała, otwierając
niebieski notes.
Wokalista oderwał się od myśli skupionych wokół Tommy’ego
– Trasa przewiduje kilka koncertów w Europie, ostatni zagramy w Holandii.
Myślę, że za niecały miesiąc wrócimy do domu i zrobimy kilka miesięcy przerwy.
Blondynka uśmiechnęła się niepewnie i wygładziła beżową
spódnicę tuż przed tym, gdy fotograf zaczął robić serię zdjęć – Ostatnio na
scenie doszło do pocałunku między tobą a jednym z muzyków. Czy coś was łączy?
Wzrok menadżera mówił jedno. Wyrażał mniej więcej „zginiesz nim stąd wyjdziesz, Lambert”.
Adam zwrócił się ku dziennikarce
- To tylko praca, prowokacja. Tak naprawdę jesteśmy
przyjaciółmi. Tommy nie jest w moim typie, z resztą on woli kobiety. To nie
miałoby sensu i szans – Uśmiechnął się w odpowiedzi i oparł plecami o kanapę.
- Czy może nas pani zostawić sam na sam? – Spytał menadżer.
Ton jego głosu sprawił, że wysoka, młoda dziewczyna opuściła pokój w kilka
sekund, a niski, starszy mężczyzna z aparatem udał się za nią. Opiekun zespołu
podszedł do Adama
- Tego nam kurwa trzeba było! – Wrzasnął, ciskając
dyktafonem w ścianę – Kto uwierzy w te brednie?!
Lambert wstał – Nie będziesz podnosił na mnie głosu!
- Jeśli jesteś gejem i wszyscy o tym wiedzą to nie wzbudzaj
większych sensacji! Pracujesz dla mnie i jeśli nie będziemy osiągać
kompromisów, pożegnasz się z karierą już w tym tygodniu – Powiedział, a w jego
oczach malowała się wściekłość. Czarnowłosy zacisnął zęby i wyszedł z pokoju,
trzaskając przy tym drzwiami. Zignorował dziennikarkę, która próbowała go
zatrzymać.
Nienawidzę was.
Nienawidzę was wszystkich. Już dawno nie poczuł się tak poirytowany.
Opuścił budynek redakcji i wsiadł do najbliższej, wolnej taksówki
- Do najbliższego baru, proszę – Powiedział, zamykając za
sobą drzwi. Choć nigdy nie pochwalał impulsywnego, nieprzemyślanego działania,
tym razem nie dbał o to.
***
Tommy stał na balkonie, wypalając kolejnego papierosa. Jest mi ciężko, czemu mi nie pomagasz? Nie
zależy ci na mnie? Rzucił niedopałek za barierkę i odwrócił się tyłem do
panoramy miasta. Wrócił do laptopa i rzucił się na łóżko, które niebezpiecznie
skrzypnęło. Odświeżył pocztę, by sprawdzić nowe wiadomości. Jego skrzynka była
pełna, choć przeczytał wszystkie e-maile niecałe pół godziny temu. Otworzył pierwszego
z nich; był tam tylko jeden krótki link do strony internetowej. Kliknął; jego
oczom ukazało się zdjęcie Adama i młodej dziennikarki.
- Czy coś łączy ciebie
i Tommy’ego?
Jego wzrok od razu powędrował na pogrubione litery,
składające się na odpowiedź Adama.
- To tylko praca,
prowokacja. Tak naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. Tommy nie jest w moim typie, z
resztą woli kobiety. To nie miałoby sensu i szans.
Nie odrywał wzroku od monitora; zimny dreszcz przeszył jego
plecy, a uczucie zakończyło się mocnym uciskiem w klatce piersiowej.
To tylko prowokacja. Przygryzł
wargi, próbując wytłumaczyć sobie, że Adam zmuszony był do tej wypowiedzi. Tak naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. Po
tym wszystkim? Po tym co razem przeżyli, tyle ile przeszli, by stać się parą? To nie miałoby sensu i szans. Nie
spodziewał się, że kiedykolwiek same słowa wywołają u niego tak gwałtowną zmianę
nastroju. Pomyślał o dziewczynie; Pauli, swojej byłej, wyśnionej miłości.
Żołądek podskoczył mu do gardła; kiedy zszedł z łóżka upadł na kolana i poczuł
ucisk w gardle. Mocne pieczenie pod powiekami narastało, lecz mimo tego nie był
zdolny do uronienia choć jednej łzy. Przełknął ślinę i wstał, podpierając się
ściany. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, nie potrafił panować nad swoim
roztrzęsionym ciałem. Wziął najbardziej potrzebne rzeczy i wyszedł z pokoju,
zatrzaskując drzwi.
***
Zapukał do drzwi. Otworzyła mu rudowłosa kobieta. Na jej
twarzy malował się uśmiech
- Nie spodziewałam się ciebie, kotku – Rzekła, przesuwając
palcami po twarzy chłopaka. Poczuł ostre paznokcie na swoim policzku.
- Przegrałem – Rzekł, wchodząc do jej mieszkania. W pokoju
unosił się zapach tanich, męskich perfum i spermy. Powietrze pełne dymu
drażniło jego gardło; pomieszczenie było tak duszne, że oddychanie sprawiało
trudność.
- Co przegrałeś? – Spytała, biorąc butelkę wina. Wzięła
kilka łyków i stanęła przed basistą.
Patrzył na nią nieprzerwanie, skupiając uwagę na oczach,
wokół których dostrzegł rozmazany makijaż – Nie wierzę, że znowu stoisz przede
mną.
Uśmiechnęła się – O dziesięć lat starsza.
- O dziesięć lat doskonalsza… - Westchnął, cofając się do
drzwi – Nie mogę tu zostać…
- Tommy. Dokąd ty pójdziesz? – Spytała, nie ruszając się z
miejsca.
- Mam faceta. Kocham go. Jest nam dobrze.
- Gdyby było wam dobrze, nie stałbyś teraz w tym pokoju –
Rzekła – Nie wracałbyś. Nie walcz ze sobą, kochany. Rób to, co czujesz, to czego
chcesz. Nie zmienisz koloru nieba, nie zmienisz swoich uczuć.
- Nie chcę tu być – Rzekł, zaciskając dłonie w pięści. Nie
wierzył, że poddaje się w walce z samym sobą.
- Więc wyjdź.
Odwrócił się w jej stronę. Podszedł zdecydowanie, złapał ją
za ramiona i pocałował najmocniej jak potrafił. Nie był to słodki pocałunek,
pełen niewinności i uroku, jak miało to miejsce za każdym razem, gdy całował
usta Adama. Tym razem czuł gorzki smak; nieprzyjemny, odpychający, a mimo to
taki, który przywołuje wszystkie najpiękniejsze wspomnienia.
***
Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza. Niemal cały zespół
zajmował jeden ze stolików w ekskluzywnym klubie. Adam zamówił trzecią szklankę
tequili i spojrzał na Montego.
- Nie przyszedł – Mruknął i wyciągnął z kieszeni telefon, by
zadzwonić do basisty.
- Daj mu spokój, może potrzebuje od ciebie odpocząć – Odparł
Monte, wracając do rozmowy z Sashą. W pewnej chwili druga strona odebrała
połączenie.
- Tommy? Co się dzieje, gdzie jesteś? – Adam przyłożył dłoń
do ucha, by lepiej słyszeć Ratliffa.
- Przepraszam. Nie czekaj dziś na mnie – Odparł Tommy.
- Halo? Co? Co masz na myśli? – Lambert wstał i udał się w
stronę drzwi, które pchnął i opuścił budynek. Mimo że jego skóra była
rozgrzana, poczuł zimno panujące na zewnątrz.
- Wszystko będzie dobrze. Pozwól mi odejść.
Adam poczuł jak bicie jego serca przyspiesza – Co ty
chrzanisz? Tommy, gdzie jesteś? Piłeś?
Nim zdążył wypowiedzieć ostatnie ze słów, połączenie zostało
przerwane.
- TOMMY?! – Wrzasnął do telefonu, nie zauważając, że Brooke
wyszła za nim.
- Co się dzieje? – Spytała, stając przed wokalistą.
Dostrzegła w jego oczach żal i przerażenie.
Adam wpatrywał się w wyświetlacz telefonu. Nie był w stanie
wypowiedzieć ani jednego słowa. Uczucie którego doświadczał nie miało sobie
równego; było jak cios zadany tępym nożem.
Chciałbym znaleźć
rozwiązanie
Wymazać wszystkie
wspomnienia
Bo stale mnie
prześladują
Ale nie jest mi tak
łatwo powiedzieć żegnaj
Całym sobą chce cie z
powrotem w moim życiu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz