sobota, 23 czerwca 2012

Odc. 70: Powrót


Przepraszam za opóźnienie! W piątek pisałam ostatni egzamin, chyba mi się udało ;)

Nell słonko, pozdrawiam i mam nadzieję – do zobaczenia we Wrocławiu! ;)
Marchewka – witam! Cóż, nie zdradzę ile odcinków do końca, ale na pewno mniej niż więcej ;) I Majlis, witam ponownie :)
=^.^= gratuluję poprawienia ocen :D
Bardzo dziękuję za miłe słowa i komentarze :)) Zapraszam.

Powrót.

- Cholerny piekarnik!
- Dopuścić faceta do kuchni, katastrofa gwarantowana.
- Jak jesteś taka mądra, to sama ustaw ten pierdolnik.
- Przestań robić dramę, bo słuchać się tego już nie da!
Wieczór w domu Isaaca pełen był krzyków i wzajemnych obelg. Tommy wraz Brooke wspólnie próbowali przygotować obiadokolację wraz z deserem, a każde ich wspólne posunięcie przynosiło beznadziejny efekt.
- Idź, ja się tym zajmę – Mruknął blondyn, gdy z piekarnika zaczął ulatniać się czarny dym i zapach spalenizny.  Tancerka poszła do salonu, by poszukać zastawy w barku perkusisty.
- Tommy, dzwoni twój telefon! – Krzyknęła Brooke w stronę kuchni. Na wyświetlaczu pojawił się zastrzeżony numer.
Ratliff przeklął pod nosem, gdy część ciasta wylądowała na podłodze.
- Odbierz – Powiedział głośno i rzucił blachę na blat. Zaczął rozglądać się za ścierką, jednak żadnej nie było w zasięgu jego wzorku. Zawiesił ręce na karku i westchnął głośno. Po chwili do jego uszu dobiegł histeryczny wybuch płaczu. Serce w jego piersi stanęło. Pobiegł do salonu i złapał się framugi.
- Co jest? – Spytał, podchodząc do roztrzęsionej brunetki – Brooke? – Chwycił jej ramiona. Czuł drżenie drobnego, kobiecego ciała. Przytulił ją do siebie – Proszę, uspokój się – Starał się mówić łagodnie, lecz dziewczyna jąkała się i szlochała – Mów co się stało – Rozkazał poważnym tonem.
Nie odrywając się od szczupłego ciała Tommy’ego wycedziła przez łzy, gwałtownie napływające do jej oczu
- Adam…
Pociemniało mu w oczach, oddech ustał. Nigdy nie czuł podobnego bólu w klatce piersiowej.
- Kto dzwonił?
- Doktor…
- Co mówił? – Spytał, wsłuchując się jedynie w gorzki szloch. Złapał telefon i spojrzał w spis połączeń – Brooke, uspokój się – Przytulił ją mocniej, choć czuł, że zaraz sam osunie się na podłogę. Imię ukochanego dźwięczało w jego uszach, wywołując paraliżujący strach, fizyczny ból, problem ze złapaniem choćby jednego oddechu. Wiedział, że nie może pozwolić sobie na słabość. Myśl nadal nie docierała do jego rozumu. Nim zdołał jakkolwiek zareagować, jego telefon zawibrował. Niczym sparaliżowany próbował wcisnąć przycisk odbioru wiadomości.
Numer zastrzeżony. Wiadomość zamknięta w jednym wyrazie. „Frajer”.
- Brooke, wszystko gra – Powiedział, jąkając się – To żart…
- Żart?! – Krzyknęła i szarpnęła się, próbując go uderzyć – Ty pieprzony gówniarzu!
- Spójrz! – Wrzasnął, pokazując jej wiadomość. Emocje przestały rosnąć.
- Kto mógł…
- Ta zdzira – Westchnął Tommy – Wiedziałem, że będzie się mściła. Suka – Warknął, rzucając telefonem o ścianę – Urwę łeb tej hydrze!
- Tommy…
- Zatłukę to ścierwo i poćwiartuję…
Nie pamiętał kiedy ostatni raz był równie wściekły. Próba morderstwa, której doświadczył na własnej skórze nie mogła równać się podłemu wybrykowi, na jaki zdobyła się najbardziej mściwa ze znanych mu kobiet.
Dźwięk dzwonka przywrócił go do trzeźwości zmysłów.
- Ani słowa – Rzekł do Brooke, po czym pobiegł otworzyć. Chciał obudzić się z tego sennego koszmaru. Pociągnął klamkę i ujrzał przed sobą oblicze uśmiechniętego bruneta.
- Jak dobrze widzieć cię w innym miejscu niż ten cholery szpital – Powiedział Adam, przekraczając próg mieszkania. Tommy uścisnął go mocno. Jego ciało nadal drżało z przykrego wrażenia. Miał nadzieję, że Lambert tego nie wyczuje.
- Chyba źle cię karmią – Powiedział, nie odsuwając się nawet na krok – Zrobiłem ciasto. To znaczy… próbowałem. Przejdź do salonu, słońce – Powiedział, składając na miękkich ustach długi pocałunek. Starał się nie okazywać emocji, które jeszcze przed chwilą targały jego ciałem. Silne dłonie powiodły po jego plecach.
- Brooke? – Wokalista poszedł do salonu, gdzie ujrzał zapłakaną przyjaciółkę, która powoli dochodziła do siebie – Co się stało?
Ratliff minął parę – Zapomniała zamknąć drzwi, kot jej wczoraj zwiał.
- Kochana, wróci, przecież za każdym razem wracał – Uśmiechnął się brunet, przytulając tancerkę. Dziewczyna wtuliła się mocno w jego ciało i bez słowa pokiwała głową.
- Chodź, muszę z tobą pogadać – Szepnął czarnowłosy, zrzucając z ramion kurtkę. Upewnił się, że Ratliff nie podsłucha ich rozmowy. Usiadł na kanapie – Mam świetny pomysł.
Tancerka zajęła miejsce tuż obok przyjaciela, ocierając przy tym łzy  – O czym mówisz?
Lambert uśmiechnął się szeroko – O zaręczynach – Szepnął – Pracuję nad tekstami, jestem w kontakcie z producentem. Powoli zbieramy materiał na drugą płytę.
- Wiem, rozmawiałam o tym z Tommym.
- W ciągu pół roku będę miał wystarczający materiał, by zorganizować prywatny koncert. Dla rodziny, przyjaciół, najbliższych… sama wiesz. Trzydzieści, może czterdzieści osób. Tommy próbował komponować muzykę do Better than I know myself, mam wrażenie, że czuje się szczególnie związany z tym utworem.
Tancerka uśmiechnęła się łagodnie – No do rzeczy…
Adam rozejrzał się i pochylił w stronę dziewczyny – Oświadczę mu się w trakcie wykonywania tej piosenki. Wiem, że to brzmi kiczowato, ale…
- Daj spokój! Za to jakie wspomnienie…. To brzmi niezwykle romantycznie.
- Tak sądzisz? – Uśmiechnął się łagodnie – Właściwie gdyby nie muzyka…
- To nigdy byście się nie spotkali.
- Dlatego uznałem, że to dobry pomysł.
Tommy wszedł do salonu, niosąc dwie lampki wina – Obiad zaraz będzie gotowy.
Brunetka łagodnie uśmiechnęła się w stronę Adama i ucałowała go w policzek – Nie można wyobrazić sobie nic piękniejszego. Już nie mogę się doczekać – Wyszeptała do jego ucha.
***
- Adam! – Roześmiał się Tommy, gdy czarnowłosy próbował zatopić nóż w pizzy, która przybrała czarny kolor.
- Chyba trochę spaliłem – Uśmiechnął się, po czym dźgnął twardą masę widelcem – Cholera!
- Wymyślimy coś innego – Czarujący blondyn uśmiechnął się zalotnie, po czym otworzył górną szafkę. Męskie dłonie spłynęły po jego bokach, a na szyi poczuł ciepły oddech.
- Isaac ma całkiem pokaźną spiżarnię – Adam oparł dłonie o ramiona Tommy’ego i wspiął się na palcach, by zajrzeć do środka – Budyń, kisiel, lizaki, o… czekolada – Wyciągnął trzy tabliczki i rzucił je na blat – Jaki smak lubisz najbardziej? – Spojrzał w brązowe oczy. Dostrzegł w nich znajomy błysk.
- Ten… - Szepnął Tommy, zbliżając się do Lamberta i składając na jego ustach łagodny pocałunek. Poczuł jak ręce wokalisty zakradają się pod jego koszulkę. Dotyk wilgotnych warg na jego szyi spowodował elektryzujące dreszcze, paznokcie łagodnie drażniły linię kręgosłupa. Westchnął głośno, czując bliskość bruneta. Wyczuwał gorąco jego ciała.
- Jak ty na mnie działasz… - Szepnął Adam wprost do ucha blondyna, który westchnął rozkosznie, zaplatając ręce na karku bruneta. Tommy odchylił się, by złapać jedną z czekolad.
- Wiśnia?
- Może być – Uśmiechnął się wokalista – Wróćmy do salonu.
- Zaraz… Adam? – Ratliff odwrócił głowę, gdy Lambert zmierzał w stronę drzwi.
- Tak?
- Blondyn nieśmiało przeczesał palcami włosy i oparł się o blat – Skoro mamy trochę czasu dla siebie, może jest coś, co chciałbyś ze mną… to znaczy, nie. Czy jest coś, czego nie miałeś okazji…
Adam zaczął uśmiechać się coraz szerzej - No do rzeczy.
- Nie nudzi ci się ze mną?
Wokalista przewrócił oczami – Ty żartujesz, prawda?
Tommy zacisnął wargi i wzruszył ramionami – Nigdzie nie wyjeżdżamy, nie wychodzimy. Mi jest tak dobrze, ale wiem, że ty zawsze lubiłeś intensywne życie.
Brunet uśmiechnął się ciepło i podszedł do Ratliffa – To przeszłość. Wyrosłem z tego, skarbie.
Między nimi zapanowała krótka chwila ciszy. Adam łagodnie przeplótł swoje palce z palcami dłoni Tommy’ego
- Kocham cię – Powiedział.
Starszy z dwojga wtulił głowę w tors Lamberta i objął go, powtarzając w głowie słowa, które tak wiele dla niego znaczyły.
***
- Jesteś zmęczony?
Adam ziewnął i odstawił pustą szklankę po martini. Znacząco kiwnął głową i wyłączył telewizor. Wraz z Tommym znajdowali się w sypialni Isaaca, z której nie pozwolił im korzystać.
- Poćwiartuje nas, jeśli się dowie, że spaliśmy w jego łóżku – Zakpił Ratliff, strzepując z kołdry okruszki – Ale syf.
Lambert zaśmiał się pod nosem – Ciekawe czyja to wina – Odruchowo odsunął się, gdy Ratliff spojrzał na niego z ukosa.
- Boisz się mnie?
- Jeszcze mnie zaatakujesz… - Adam nadal się uśmiechał. Tommy powstrzymywał się przed uniesieniem kącików warg, jednak nie wyszło mu to zbyt dobrze.
Opadli na poduszki, wsłuchując się w szeleszczące za oknem gałęzie drzew. Leżeli otuleni mrokiem, spowici we wszechogarniającej ciszy. Czarnowłosy zbliżył się do blondyna, przytulił go do siebie i zamknął oczy, całując jego czoło.
- Jak dobrze mieć ciebie tuż obok.
Chłonęli ten zwyczajny moment całymi sobą. Dotykali się opuszkami palców, unosili powieki, by popatrzeć w tęczówki drugiego. Nigdy wcześniej nie doceniali tak banalnych chwil jak ta.

8 komentarzy:

  1. Boże, ten rozdział jest piękny. Serce mi biło mocniej i mocniej. Po prostu kocham twoją twórczość i nie potrafię opisać mojego stanu, kiedy czytam te rozdziały!
    Czekam z niecierpliwością na następny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, jak mnie wystraszyłaś! Myslałam już, że Adam....no;( . A to s**a, ta cała Keri, niech się utopi! Och, jaki z Adaśka romantyk się zrobił:D oświadczyn doczekać się nie mogę:) dobrze, że są szczęśliwi. Czekam na następny rozdział, o ile przeżyję wyniki matur, to skomentuje:p Pozdro:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fluffy Fluff. ;p
    Na reakcję na telefon zareagowałam niepewnością no i "Ej! Nie na początku odcinka...". Potem "Frajer.", ok, można wracać . Czuję ciszę przed burzą, zwłaszcza, że jest lato. ;p
    Tak w ogóle to nie ogarnęłam, wybacz xD, ta laska jest nadal w więzieniu? Bo jeśli tak to jak zadzwoniła i wysłała smsa? Może ma wspólnika na zewnątrz...
    Kończę i idę mendzić gdzie indziej. Pozdrawiam i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja na ten telefon zareagowałam "No ej! Przecież wszystko było w porządku! Nawet ze szpitala już wychodził" Skoro ona takie akcje odwala, to boję się, że to jeszcze nie koniec problemów z nią... Pomysł na oświadczyny genialny! <3 A niby nigdy nie byli romantykami... :D Czekam na kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten żart wcale nie był fajny, co za hydra mogła wymyslić coś takiego,,, bosz przez chwilę bałam sie że Adasiowi coś się stało...

    OdpowiedzUsuń
  6. Masakra,mało nie zeszłam na zawał...Ciesze się,że chłopaki teraz mają więcej czasu dla siebie,muszą wiele nadrobić.Podoba mi się twój opis tych drobnych elemenów jakie tworzą całą ich relację,miłość.Naprawdę piękny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ok, początek był śmieszny, bo nigdy nie słyszałam, żeby ktoś mówił na piekarnik "pierdolnik" xD
    Ale potem ten telefon... myślałam, że umrę, że Adasiowi coś się stało, a tu co?!
    Głupi żart!
    Nie mogę uwierzyc, że ONA ma czelnośc się z nim kontaktowac! I jeszcze doprowadzac do płaczu Brooke! Zaraz mi żyłka pęknie -.-
    Ahh, Adam i Tommy razem... Uwielbiam gdy są sami.
    Nie wątpie w gust Tomcia jeśli chodzi o jego ulubiony smak ^__^ Adaś ma słodkie usteczka.
    Już się nie mogę doczekac oświadczyn Adama (od razu wiedziałam kto będzie "facetem" w tym zaiązku xD)! To będzie niezapomniana chwila.
    No, nie rozpisałam się ale jakoś nie mam weny do komentarzy ;>
    Czekam na kolejny odcinek <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Keri ma zgnić w piekle.
    Opis z mi to proszę w którymś rozdziale ze szczegółami.... Błagam :3
    Jestem cholernie ciekawa co dalej!
    Lece czytać !

    OdpowiedzUsuń