Przepraszam za opóźnienie! W piątek pisałam ostatni egzamin,
chyba mi się udało ;)
Nell słonko, pozdrawiam i mam nadzieję – do zobaczenia we
Wrocławiu! ;)
Marchewka – witam! Cóż, nie zdradzę ile odcinków do końca,
ale na pewno mniej niż więcej ;) I Majlis, witam ponownie :)
=^.^= gratuluję poprawienia ocen :D
Bardzo dziękuję za miłe słowa i komentarze :)) Zapraszam.
Powrót.
- Cholerny piekarnik!
- Dopuścić faceta do kuchni, katastrofa gwarantowana.
- Jak jesteś taka mądra, to sama ustaw ten pierdolnik.
- Przestań robić dramę, bo słuchać się tego już nie da!
Wieczór w domu Isaaca pełen był krzyków i wzajemnych obelg.
Tommy wraz Brooke wspólnie próbowali przygotować obiadokolację wraz z deserem,
a każde ich wspólne posunięcie przynosiło beznadziejny efekt.
- Idź, ja się tym zajmę – Mruknął blondyn, gdy z piekarnika
zaczął ulatniać się czarny dym i zapach spalenizny. Tancerka poszła do salonu, by poszukać
zastawy w barku perkusisty.
- Tommy, dzwoni twój telefon! – Krzyknęła Brooke w stronę
kuchni. Na wyświetlaczu pojawił się zastrzeżony numer.
Ratliff przeklął pod nosem, gdy część ciasta wylądowała na
podłodze.
- Odbierz – Powiedział głośno i rzucił blachę na blat.
Zaczął rozglądać się za ścierką, jednak żadnej nie było w zasięgu jego wzorku.
Zawiesił ręce na karku i westchnął głośno. Po chwili do jego uszu dobiegł
histeryczny wybuch płaczu. Serce w jego piersi stanęło. Pobiegł do salonu i
złapał się framugi.
- Co jest? – Spytał, podchodząc do roztrzęsionej brunetki –
Brooke? – Chwycił jej ramiona. Czuł drżenie drobnego, kobiecego ciała.
Przytulił ją do siebie – Proszę, uspokój się – Starał się mówić łagodnie, lecz
dziewczyna jąkała się i szlochała – Mów co się stało – Rozkazał poważnym tonem.
Nie odrywając się od szczupłego ciała Tommy’ego wycedziła
przez łzy, gwałtownie napływające do jej oczu
- Adam…
Pociemniało mu w oczach, oddech ustał. Nigdy nie czuł
podobnego bólu w klatce piersiowej.
- Kto dzwonił?
- Doktor…
- Co mówił? – Spytał, wsłuchując się jedynie w gorzki
szloch. Złapał telefon i spojrzał w spis połączeń – Brooke, uspokój się –
Przytulił ją mocniej, choć czuł, że zaraz sam osunie się na podłogę. Imię
ukochanego dźwięczało w jego uszach, wywołując paraliżujący strach, fizyczny
ból, problem ze złapaniem choćby jednego oddechu. Wiedział, że nie może
pozwolić sobie na słabość. Myśl nadal nie docierała do jego rozumu. Nim zdołał
jakkolwiek zareagować, jego telefon zawibrował. Niczym sparaliżowany próbował
wcisnąć przycisk odbioru wiadomości.
Numer zastrzeżony. Wiadomość zamknięta w jednym wyrazie.
„Frajer”.
- Brooke, wszystko gra – Powiedział, jąkając się – To żart…
- Żart?! – Krzyknęła i szarpnęła się, próbując go uderzyć –
Ty pieprzony gówniarzu!
- Spójrz! – Wrzasnął, pokazując jej wiadomość. Emocje
przestały rosnąć.
- Kto mógł…
- Ta zdzira – Westchnął Tommy – Wiedziałem, że będzie się
mściła. Suka – Warknął, rzucając telefonem o ścianę – Urwę łeb tej hydrze!
- Tommy…
- Zatłukę to ścierwo i poćwiartuję…
Nie pamiętał kiedy ostatni raz był równie wściekły. Próba
morderstwa, której doświadczył na własnej skórze nie mogła równać się podłemu
wybrykowi, na jaki zdobyła się najbardziej mściwa ze znanych mu kobiet.
Dźwięk dzwonka przywrócił go do trzeźwości zmysłów.
- Ani słowa – Rzekł do Brooke, po czym pobiegł otworzyć. Chciał
obudzić się z tego sennego koszmaru. Pociągnął klamkę i ujrzał przed sobą
oblicze uśmiechniętego bruneta.
- Jak dobrze widzieć cię w innym miejscu niż ten cholery
szpital – Powiedział Adam, przekraczając próg mieszkania. Tommy uścisnął go
mocno. Jego ciało nadal drżało z przykrego wrażenia. Miał nadzieję, że Lambert
tego nie wyczuje.
- Chyba źle cię karmią – Powiedział, nie odsuwając się nawet
na krok – Zrobiłem ciasto. To znaczy… próbowałem. Przejdź do salonu, słońce –
Powiedział, składając na miękkich ustach długi pocałunek. Starał się nie
okazywać emocji, które jeszcze przed chwilą targały jego ciałem. Silne dłonie
powiodły po jego plecach.
- Brooke? – Wokalista poszedł do salonu, gdzie ujrzał
zapłakaną przyjaciółkę, która powoli dochodziła do siebie – Co się stało?
Ratliff minął parę – Zapomniała zamknąć drzwi, kot jej
wczoraj zwiał.
- Kochana, wróci, przecież za każdym razem wracał –
Uśmiechnął się brunet, przytulając tancerkę. Dziewczyna wtuliła się mocno w
jego ciało i bez słowa pokiwała głową.
- Chodź, muszę z tobą pogadać – Szepnął czarnowłosy,
zrzucając z ramion kurtkę. Upewnił się, że Ratliff nie podsłucha ich rozmowy.
Usiadł na kanapie – Mam świetny pomysł.
Tancerka zajęła miejsce tuż obok przyjaciela, ocierając przy
tym łzy – O czym mówisz?
Lambert uśmiechnął się szeroko – O zaręczynach – Szepnął –
Pracuję nad tekstami, jestem w kontakcie z producentem. Powoli zbieramy
materiał na drugą płytę.
- Wiem, rozmawiałam o tym z Tommym.
- W ciągu pół roku będę miał wystarczający materiał, by
zorganizować prywatny koncert. Dla rodziny, przyjaciół, najbliższych… sama
wiesz. Trzydzieści, może czterdzieści osób. Tommy próbował komponować muzykę do
Better than I know myself, mam
wrażenie, że czuje się szczególnie związany z tym utworem.
Tancerka uśmiechnęła się łagodnie – No do rzeczy…
Adam rozejrzał się i pochylił w stronę dziewczyny –
Oświadczę mu się w trakcie wykonywania tej piosenki. Wiem, że to brzmi kiczowato,
ale…
- Daj spokój! Za to jakie wspomnienie…. To brzmi niezwykle
romantycznie.
- Tak sądzisz? – Uśmiechnął się łagodnie – Właściwie gdyby
nie muzyka…
- To nigdy byście się nie spotkali.
- Dlatego uznałem, że to dobry pomysł.
Tommy wszedł do salonu, niosąc dwie lampki wina – Obiad
zaraz będzie gotowy.
Brunetka łagodnie uśmiechnęła się w stronę Adama i ucałowała
go w policzek – Nie można wyobrazić sobie nic piękniejszego. Już nie mogę się
doczekać – Wyszeptała do jego ucha.
***
- Adam! – Roześmiał się Tommy, gdy czarnowłosy próbował
zatopić nóż w pizzy, która przybrała czarny kolor.
- Chyba trochę spaliłem – Uśmiechnął się, po czym dźgnął
twardą masę widelcem – Cholera!
- Wymyślimy coś innego – Czarujący blondyn uśmiechnął się zalotnie,
po czym otworzył górną szafkę. Męskie dłonie spłynęły po jego bokach, a na szyi
poczuł ciepły oddech.
- Isaac ma całkiem pokaźną spiżarnię – Adam oparł dłonie o
ramiona Tommy’ego i wspiął się na palcach, by zajrzeć do środka – Budyń,
kisiel, lizaki, o… czekolada – Wyciągnął trzy tabliczki i rzucił je na blat –
Jaki smak lubisz najbardziej? – Spojrzał w brązowe oczy. Dostrzegł w nich
znajomy błysk.
- Ten… - Szepnął Tommy, zbliżając się do Lamberta i
składając na jego ustach łagodny pocałunek. Poczuł jak ręce wokalisty zakradają
się pod jego koszulkę. Dotyk wilgotnych warg na jego szyi spowodował
elektryzujące dreszcze, paznokcie łagodnie drażniły linię kręgosłupa. Westchnął
głośno, czując bliskość bruneta. Wyczuwał gorąco jego ciała.
- Jak ty na mnie działasz… - Szepnął Adam wprost do ucha
blondyna, który westchnął rozkosznie, zaplatając ręce na karku bruneta. Tommy
odchylił się, by złapać jedną z czekolad.
- Wiśnia?
- Może być – Uśmiechnął się wokalista – Wróćmy do salonu.
- Zaraz… Adam? – Ratliff odwrócił głowę, gdy Lambert
zmierzał w stronę drzwi.
- Tak?
- Blondyn nieśmiało przeczesał palcami włosy i oparł się o
blat – Skoro mamy trochę czasu dla siebie, może jest coś, co chciałbyś ze mną…
to znaczy, nie. Czy jest coś, czego nie miałeś okazji…
Adam zaczął uśmiechać się coraz szerzej - No do rzeczy.
- Nie nudzi ci się ze mną?
Wokalista przewrócił oczami – Ty żartujesz, prawda?
Tommy zacisnął wargi i wzruszył ramionami – Nigdzie nie
wyjeżdżamy, nie wychodzimy. Mi jest tak dobrze, ale wiem, że ty zawsze lubiłeś
intensywne życie.
Brunet uśmiechnął się ciepło i podszedł do Ratliffa – To
przeszłość. Wyrosłem z tego, skarbie.
Między nimi zapanowała krótka chwila ciszy. Adam łagodnie
przeplótł swoje palce z palcami dłoni Tommy’ego
- Kocham cię – Powiedział.
Starszy z dwojga wtulił głowę w tors Lamberta i objął go,
powtarzając w głowie słowa, które tak wiele dla niego znaczyły.
***
- Jesteś zmęczony?
Adam ziewnął i odstawił pustą szklankę po martini. Znacząco
kiwnął głową i wyłączył telewizor. Wraz z Tommym znajdowali się w sypialni
Isaaca, z której nie pozwolił im korzystać.
- Poćwiartuje nas, jeśli się dowie, że spaliśmy w jego łóżku
– Zakpił Ratliff, strzepując z kołdry okruszki – Ale syf.
Lambert zaśmiał się pod nosem – Ciekawe czyja to wina –
Odruchowo odsunął się, gdy Ratliff spojrzał na niego z ukosa.
- Boisz się mnie?
- Jeszcze mnie zaatakujesz… - Adam nadal się uśmiechał.
Tommy powstrzymywał się przed uniesieniem kącików warg, jednak nie wyszło mu to
zbyt dobrze.
Opadli na poduszki, wsłuchując się w szeleszczące za oknem
gałęzie drzew. Leżeli otuleni mrokiem, spowici we wszechogarniającej ciszy.
Czarnowłosy zbliżył się do blondyna, przytulił go do siebie i zamknął oczy,
całując jego czoło.
- Jak dobrze mieć ciebie tuż obok.
Chłonęli ten zwyczajny moment całymi sobą. Dotykali się
opuszkami palców, unosili powieki, by popatrzeć w tęczówki drugiego. Nigdy
wcześniej nie doceniali tak banalnych chwil jak ta.
Boże, ten rozdział jest piękny. Serce mi biło mocniej i mocniej. Po prostu kocham twoją twórczość i nie potrafię opisać mojego stanu, kiedy czytam te rozdziały!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny! ♥
Boże, jak mnie wystraszyłaś! Myslałam już, że Adam....no;( . A to s**a, ta cała Keri, niech się utopi! Och, jaki z Adaśka romantyk się zrobił:D oświadczyn doczekać się nie mogę:) dobrze, że są szczęśliwi. Czekam na następny rozdział, o ile przeżyję wyniki matur, to skomentuje:p Pozdro:*
OdpowiedzUsuńFluffy Fluff. ;p
OdpowiedzUsuńNa reakcję na telefon zareagowałam niepewnością no i "Ej! Nie na początku odcinka...". Potem "Frajer.", ok, można wracać . Czuję ciszę przed burzą, zwłaszcza, że jest lato. ;p
Tak w ogóle to nie ogarnęłam, wybacz xD, ta laska jest nadal w więzieniu? Bo jeśli tak to jak zadzwoniła i wysłała smsa? Może ma wspólnika na zewnątrz...
Kończę i idę mendzić gdzie indziej. Pozdrawiam i życzę weny! :*
Ja na ten telefon zareagowałam "No ej! Przecież wszystko było w porządku! Nawet ze szpitala już wychodził" Skoro ona takie akcje odwala, to boję się, że to jeszcze nie koniec problemów z nią... Pomysł na oświadczyny genialny! <3 A niby nigdy nie byli romantykami... :D Czekam na kolejny odcinek :)
OdpowiedzUsuńTen żart wcale nie był fajny, co za hydra mogła wymyslić coś takiego,,, bosz przez chwilę bałam sie że Adasiowi coś się stało...
OdpowiedzUsuńMasakra,mało nie zeszłam na zawał...Ciesze się,że chłopaki teraz mają więcej czasu dla siebie,muszą wiele nadrobić.Podoba mi się twój opis tych drobnych elemenów jakie tworzą całą ich relację,miłość.Naprawdę piękny odcinek.
OdpowiedzUsuńOk, początek był śmieszny, bo nigdy nie słyszałam, żeby ktoś mówił na piekarnik "pierdolnik" xD
OdpowiedzUsuńAle potem ten telefon... myślałam, że umrę, że Adasiowi coś się stało, a tu co?!
Głupi żart!
Nie mogę uwierzyc, że ONA ma czelnośc się z nim kontaktowac! I jeszcze doprowadzac do płaczu Brooke! Zaraz mi żyłka pęknie -.-
Ahh, Adam i Tommy razem... Uwielbiam gdy są sami.
Nie wątpie w gust Tomcia jeśli chodzi o jego ulubiony smak ^__^ Adaś ma słodkie usteczka.
Już się nie mogę doczekac oświadczyn Adama (od razu wiedziałam kto będzie "facetem" w tym zaiązku xD)! To będzie niezapomniana chwila.
No, nie rozpisałam się ale jakoś nie mam weny do komentarzy ;>
Czekam na kolejny odcinek <333
Keri ma zgnić w piekle.
OdpowiedzUsuńOpis z mi to proszę w którymś rozdziale ze szczegółami.... Błagam :3
Jestem cholernie ciekawa co dalej!
Lece czytać !