sobota, 21 lipca 2012

Odc. 74: Let me out of this dream

Ten odcinek celowo jest krótszy niż poprzednie. Obiecuję, że kolejny będzie miał w sobie więcej treści. 
Zapraszam:
 
Let me out of this dream

You're everything that I want
but you don't want me.
                         Sleepwalker, A.Lambert.

- Trzeba dać wieści do mediów. Ludzie zaczynają się niepokoić.
- Niech menadżer się tym zajmie.
- Ładniej byłoby, gdybyś sam to zrobił.
- Gówno mnie obchodzi co byłoby ładne. Nie mam głowy do wpajania obcym ludziom, że wszystko będzie w porządku.
Tommy wraz z Isaaciem spędzali późny wieczór na skarpie w okolicznego parku. Wpatrując się w jeden z placów zabaw sączyli piwo. Blondyn włożył okulary przeciwsłoneczne, gdy złota tarcza oświetlała zasięg widnokręgu ostatnimi promieniami sierpniowego słońca.
- Zaraz zapadnie zmierzch. Wracajmy, to nie jest przyjemna okolica - Rzekł Isaac, rzucając kapslem w krzaki rosnące na skarpie. Wstał i otrzepał spodnie z piachu i przepalonej trawy. Wyciągnął rękę w stronę przyjaciela, który przyjął pomoc.
Ruszyli w stronę centrum miasta. Ulice pełne były dzieciaków i nastolatków, czepiących radość z ostatnich dni wakacji. Brunet co kilka chwil spoglądał w kierunku Tommy'ego.
- Przespałem się z kimś - Powiedział w końcu.
- Sophie dopiero co odeszła. Krótka piłka - Mruknął, nawet nie spoglądając w kierunku perkusisty.
- Brooke.
- Co Brooke?
- Przespałem się z Brooke.
Tommy zwolnił i tym razem odwrócił się przodem w kierunku Isaaca. Nim zdołał cokolwiek powiedzieć, Carpenter zaczął się tłumaczyć.
- Naprawdę źle się z tym czuję. Nie chcę jej winić, ale namówiła mnie do tego.
Blondyn uniósł brwi i wzruszył ramionami - Wasz przyjaciel a mój facet zniknął z naszego świata miesiąc temu, a wy już myślicie o tym, żeby zaruchać?
- Proszę, nie dene...
- Nie znałeś Adama zbyt dobrze, nie zdążyłeś się z nim zaprzyjaźnić. Ale Brooke... - Pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Nie mów jej, że...
Tommy przerwał po raz kolejny - Jego najlepsza przyjaciółka i powierniczka szuka szczęścia u boku faceta, który do niej nie pasuje?
- Jest zagubiona, nie dziw się jej - Brunet westchnął z przygnębieniem.
- I w ten sposób ją naprowadzasz na właściwą drogę? - Tommy rozłożył ręce i cofnął się na krok - Wstydź się. Oboje powinniście się wstydzić...
Isaac ruszył w jego kierunku - Nie tylko jej chciałem pomóc. Sobie też. Tommy, zaczekaj! - Przyspieszył kroku - Chcę zapomnieć o swoich uczuciach choć na moment.
- Jesteś idiotą, Isaac! - Krzyknął Tommy, nie mogąc powstrzymać złości - Nie masz za grosz szacunku ani do Adama ani do swojej dziewczyny. Gdybym miał taką możliwość, opiekowałbym się nią najlepiej jak to możliwe, bo moje szczęście wygasa na szpitalnym łóżku! Jesteś takim samym palantem jak połowa durnych osiemnastolatków, którzy próbują wsadzać swoje fiuty, gdzie popadnie!
- Nie wrócę do Sophie.
Tommy roześmiał się nerwowo i odwrócił głowę w stronę bruneta.
- Podaj mi chociaż jeden powód! - Krzyknął i ruszył w stronę perkusisty - I co z twoją odwagą? - Pchnął chłopaka na mur - Mógłbym ci teraz napluć w twarz i jedyne co byś zrobił to zaczął usprawiedliwiać swoje beznadziejne zachowanie.
Szare oczy wpatrywały się w niego.
- Puść mnie. Puść - Warknął, odpychając od siebie blondyna - Droga wolna. Im szybciej znikniesz sprzed moich oczu tym lepiej dla ciebie.
- Zaraz zniknę - Powiedział Tommy, cofając się na krok - Wytłumacz mi, najprościej jak to możliwe. Dlaczego ja nie mogę być z Adamem, choć tak bardzo tego pragnę, a ty sam kończysz swój związek, gdy masz tak wspaniałą dziewczynę?
Zapanowała długa cisza, której nic nie było w stanie przerwać.
- Brak odpowiedzi, co?
- Narobiłeś bałaganu - Rzekł mężczyzna, lustrując oblicze Tommy'ego.
- Co ty chrzanisz?
Isaac wbił wzrok w jeden z budynków, ginący w czerwonych promieniach słońca. Po chwili znów spojrzał w brązowe tęczówki.
- Naprawdę muszę ci to tłumaczyć? - Westchnął cicho - Jesteś powodem, dla którego nie mogę być z Sophie.
Tommy poczuł bolesny ucisk w klatce piersiowej. Wpatrywał się w szare oczy przyjaciela.
- Te słowa nigdy nie powinny paść... Nie byłem i nie jestem żadnym powodem twojego nieszczęścia - Słyszał drżenie własnego głosu. Bał się kolejnych słów, które mogłyby paść z ust Isaaca. Szybkim krokiem ruszył przed siebie, zostawiając przyjaciela w tyle.

______________________________________________________________________


 3 miesiące później

Członkowie rodziny Lambertów zaczęli przyzwyczajać się do życia po stracie Adama. Wszystko zaczęło wracać do normy, mimo panującej atmosfery smutku i żalu. Październik przyniósł chłód oraz obfite opady. Zmrok zapadał wcześnie, telefon Tommy'ego milczał. Blondyn wrzucił na patelnię paczkę zamrożonych warzyw i spojrzał w kierunku Neila.
- Ludzie szybko zapominają.
- Nie wszyscy zapomnieli - Rzekł Lambert, przygotowując dwa talerze - Kris co tydzień odwiedza Adama. Widziałem nawet Brada i Camilę. Fani co weekend zbierają się pod szpitalem.
- Dziwisz im się? - Tommy spojrzał na chłopaka i sięgnął po butelkę wody - Kochają go.
- Solisz?
- Tak, trochę - Odpowiedział blondyn, wołając psa, którego przygarnęli wraz z Adamem.
- Urosło mu się - Mruknął Neil, gdy duży czworonóg wbiegł do kuchni i uderzył w jego nogę ogonem. Ratliff roześmiał się i wrzucił do miski zwierzaka okazały kawał mięsa.
- Rośnij jeszcze większy - Uśmiechnął się i zajął miejsce przy stole. Nagle rozbrzmiał dźwięk telefonu Neila. Chłopak westchnął ze zrezygnowaniem i sięgnął po starą nokię. Wcisnął zieloną słuchawkę.
- Tak?
Tommy wziął kilka łyków wody i nałożył sobie małą porcję przygotowanej przez przyjaciela surówki. Uniósł wzrok, gdy cisza zaczęła niepokoić go coraz bardziej. Neil rzucił telefon na stół i pobiegł w stronę przedpokoju.
- Ubieraj się, szybko. Szybko!
Ratliff wstał od stołu, czując jak miękną mu kolana, a głos w gardle zastyga. Spodziewał się najgorszego.
- Nie jadę...
Chłopak podbiegł i złapał mocno jego ramiona.
- Obudził się! - Krzyknął drżącym głosem - Obudził się godzinę temu!
Tommy rozchylił wargi i usiadł. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
- Tommy, do cholery, jedziemy! - Neil, złapał klucze od samochodu i otworzył drzwi, wybiegając na podwórko.
- Nie możesz prowadzić w takim stanie! - Tommy dogonił roztrzęsionego chłopaka - Złapiemy taksówkę, zbieramy sie, chodź!

  
***
Kiedy samochód zatrzymał się w korku wybiegli, zatrzaskując drzwi. Pędzili w kierunku szpitala, skupiając na sobie uwagę wszystkich przechodniów. Tommy czuł, że jeśli nie zwolni, zaraz straci przytomność. Odkąd usłyszał słowa, na które czekał tak długo. W jego głowie panował chaos. Nie mógł złapać tchu. Wbiegli na główny hall szpitala świecącego pustkami.
Neil poklepał Tommy'ego po ramieniu i szybkim tempem ruszyli w kierunku sali. Drzwi były otwarte. Każdy krok powodował, że serca niemal wyrywały się z ich piersi. Wpadli do pomieszczenia niemal jednocześnie.
Tommy przycisnął dłonie do ust. Nie mógł powstrzymać łez wzruszenia, które napływały do jego oczu. Po raz pierwszy od wielu długich miesięcy poczuł na sobie wzrok Adama.
- O Boże, Adam... - Szepnął, ostrożnie zbliżając się do łóżka. Prawie zapomniał widoku pięknych niebieskich oczu, które w tym momencie przeszywały go na wskroś. Ratliff rozejrzał się po wszystkich osobach, które były na sali. Tim siedział na krześle obok nocnej szafki. Wokół czarnowłosego zebrali się jego rodzice. Za nimi stali Brooke wraz z Isaaciem i Sashą. Monte wpatrywał się w Ratliffa, jedynie wzruszając ramionami. Kris, spoglądając na Tommy'ego wyszeptał swej narzeczonej na ucho kilka słów.
Coś jest nie tak przyszło mu na myśl, gdy na darmo próbował dostrzec choćby jeden uśmiech. Zacisnął wargi i podszedł do ramy łóżka, siadając na krawędzi. Wziął dłoń Adama w swoje ręce. Poczuł jej miękkość i ciepło.
- Tak długo czekałem na ten dzień... - Wyszeptał. Wszystkie wspomnienia zaczęły ożywać. Adam chwilę patrzył na chłopaka, po czym zwrócił wzrok ku Leili. Kobieta położyła dłoń na ramieniu blondyna i pokiwała nieznacznie głową.
- Przykro mi.
- Nie rozumiem... - Uczucie pełni szczęścia zaczęło się przenikać z ciemnością, w sidła popadł już tak dawno. Przez chwilę miał wrażenie, że to tylko zły sen z którego zaraz się obudzi. Ponownie skierował swój wzrok w kierunku Adama - Powiedz, co się dzieje... - Zacisnął palce na jego dłoni. Nieodwzajemniony gest.
- Nie wiem kim jesteś. Przepraszam.
Tommy zamarł w bezruchu. Słowa kołatały się w jego głowie, nie mogąc znaleźć tam swojego miejsca. Żart? Czy to aby na pewno odpowiedni moment?
- Adam, to ja, twój... - Poczuł mdłości i silny ból, przeszywający jego skronie.
Czarnowłosy z przepraszającym wzrokiem pokręcił głową - Naprawdę... naprawdę, chciałbym. Nie rozpoznaję was. Ja... ja prawie nic nie pamiętam... - Powiódł wzrokiem po grupie przyjaciół, która przybyła, by radować się jego wybudzeniem. W tym momencie pozytywne emocje nie towarzyszyły nikomu spośród gości.

Ratliff wstał, wpatrując się w niebieskie oczy. Te, w których był zakochany. Teraz patrzyły na niego z niezrozumieniem. Każda kolejna chwila przytłaczała go jeszcze mocniej niż wszystkie spędzone w samotności miesiące. Bez słowa opuścił salę. Czarnowłosy spojrzał w kierunku matki.
- Zraniłem go? Kim on jest?
Kobieta pogładziła miękki policzek syna - To twój chłopak.
- Miałem chłopaka? - Zdziwił się Adam. Spojrzał w kierunku drzwi licząc, że ujrzy w nich blondyna, który przed chwilą opuścił salę.
- Najlepszego ze wszystkich - Rzekła Brooke, siadając obok Lamberta.Czuła łzy napływające do jej oczu - Nie przejmuj się nim. Ważne, byś ty czuł się dobrze. Pomożemy ci. Najważniejsze, że wróciłeś. Teraz już wszystko będzie dobrze...

10 komentarzy:

  1. Beznadziejnie...po prostu załapałam doła. Nie masz litości dla Tommy'ego.Koszmarny odcinek.Liczę,że ten stan nie potrwa długo.Czekanie na kolejny odcinek, to dopiero będzie koszmar.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem reakcji Tommy'ego na wiadomość o wspólnej nocy Isaaca i Brooke. Przecież to dorośli ludzie i mogą robić co chcą. Dobrze, że Adam się obudził. Nie ważne, że nic nie pamięta. Najważniejsze, że mu się polepszyło, że żyje. Tommy to powinien zrozumieć. Podobały mi się emocje w tym rozdziale, chociaż w tej szpitalnej scenie czegoś mi zabrakło. Nie mogę uwierzyć, że Tommy tak po prostu wyszedł bez słowa. Ale mimo wszystko mi się podobało. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się ucieszyłam, kiedy Neil powiedział Tommiemu, że Adam się obudził. Ale część mnie wiedziała, że to zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Wiedziałam, że nie mogłabyś tak po prostu sprowadzić Adama znów do życia i potoczyc dalej szczęśliwą akcję... Nie tak prosto, nie tak od razu... Rozumiem to, nie mniej, to i tak boli. To niesamowite jak bardzo można zżyć się z bohaterami, jak silną więź emocjonalną wytworzyć pomiędzy człowiekiem, a fikcyjną akcją. Do tego potrzebny jest talent. Ty go masz.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie... To jest sen... Adam nie mógł stracić pamięci! Wybacz, ale zgadzam się z Kitty... :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie czułam się tak zmieszana jak teraz. Sama już nie wiem, co gorsze. Jednocześnie zapowiada się ciekawy rozwój wydarzeń. Aż się uśmiecham na samą myśl. ;) Mimo wszystko jak ja się cieszę, że Adam żyje! Kamień z serca po tygodniu czekania w męczarniach! Ale jedno mnie zastanawia. Czy to, że Adam wybudził się, oznacza, że w jakimś stopniu udało zwalczyć się postępy choroby huntingtona?
    Życzę weny i jak zwykle wyczekuję piątku!
    (tym razem zmieściłam się w krótkim i treściwym komentarzu ;D)
    Cuckoo

    OdpowiedzUsuń
  6. Nienawidzę Cię.
    Kocham Cię.
    Nienawidzę Cię.
    Kocham Cię.
    Nienawidzę Cię.
    Kocham Cię.
    Nienawidzę Cię.
    Kocham Cię.
    Nienawidzę Cię.
    Kocham Cię, muuuuuuu!!
    No Maronko,nie rób mi tego !!!
    Nawet nie wiesz jak mnie to zablało, tym bardziej,że we własnym życiu coraz częściej jestem Tommy'm.
    Nie iwme jak to brzmi.
    Zraniłam swojego Adama...Zgasiłam sowje słoneczko.
    Teraz ty robisz to ze mną ?
    NIee ;c.
    Adaś..Nie rób mi tego.

    ~GlamMonster.
    (Z góry przeraszam za błędy, bardzo się śpieszę.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego...Ale no....O Boże...a tak się cieszyłam, że się obudził:((( Marona, to mu przejdzie ? Przecież nie możesz go tak zostawić...:/ W czasie czytania pierwszej części pojawiło mi się w głowie coś co chciałam napisać, ale teraz nie ma to już najmniejszego sensu...Co ty robisz z moimi emocjami, kobieto...czekam niecierpliwie na kolejny piątek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To było... WoW, brakuje mi przymiotnika.
    Dobrze, że Issac powiedział Tommiemu, że przespał się z Brooke. Ale Issac się w nim zakochał, czy co? Tego nie powinien mówic. O nie. Tommy ma już wystarczająco dużo problemów.
    Kiedy Neil odebrał telefon, myślałam, że coś złego się stało. A tu co? Adaś się obudził! Miałam taki zaciesz na mordzie, że pewnie wyglądałam jak idiotka xD
    Ale ten uśmiech na mojej twarzy, szybko zamienił się w wyraz, pełen szoku, smutku i rozpaczy. Dlaczego on nic nie pamięta? Tak mi szkoda Tomcia, rodziny i pzryjaciół Adama.
    Czy Adaś sobie cokolwiek przypomni? Czy na nowo będzie poznawał ludzi i Tommiego, swojego ukochanego?
    Podczas czytania, aż mnie ciary przechodziły. To niesamowite, że Twoja twórczośc, wywołuje u mnie tyle emocji. Czytając się śmieje, a czasami płaczę. Ty jesteś niesamowita! Tak bardzo zżyłam się z bohaterami, że czuję jakbym ich znała i była przy nich. Czuję to co oni. Amazing^^
    Nie mogę się doczekac kolejnego odcinka <33

    OdpowiedzUsuń
  9. już tak się cieszyłam że Adaś się obudził, a tu co? to chyba jeszcze gorsze od tego że był w śpiączce... nie podoba mi się ten odcinek... ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. Popłakałam się ze szczęścia jak Adaś się obudził ale jak się okazało że nikogo nie pamięta to się rozryczałam ¬_¬

    OdpowiedzUsuń