piątek, 13 lipca 2012

Odc. 73: Życie w twoich rękach

Po komentarzach widzę, że ostatni odcinek wzbudził wiele emocji. Udało mi się zdążyć z dzisiejszą częścią na czas :)
Pozdrawiam Was <3 

Życie w twoich rękach

Brooke wpatrywała się w szalejącą za oknem burzę. Wzięła łyk ciepłej herbaty, po czym przeniosła wzrok na Isaaca.
- Martwię się o niego.
- O Adama czy Tommy'ego? - Spytał Brunet, siadając tuż obok dziewczyny.
- Sama nie wiem o którego z nich bardziej...
Poczuła dotyk męskiej dłoni na swoim ramieniu. Spojrzała w szare oczy.
- Adamowi w tym momencie nie jesteśmy w stanie pomóc. Za to Raffi potrzebuje wsparcia. Musimy przy nim być. Wszystko się chrzani... - Westchnął brunet, pochylając się nad stołem - Sophie uznała, że przyda nam się przerwa. Ostatnio mieliśmy dla siebie za mało czasu, zająłem się karierą i przyjaciółmi.
- Zająłeś się...
- To nie tak- Odwrócił wzrok, wsłuchując się w dźwięk kropli odbijających się od szklanej powłoki szyby - Nic nas nie łączy i nigdy nie łączyło. Na pewno nie wykorzystam obecnej sytuacji. To byłoby bestialstwo - Zlustrował wzrokiem kłęby ciemnych chmur za oknem - Nie wiem jak mam mu pomóc. Nie wiem.
Brooke oplotła palcami ciepłą filiżankę - Isaac, przyznaj się, to widać...
Spojrzał w błyszczące oczy dziewczyny. Wzruszył ramionami - Co mam ci powiedzieć, skoro to i tak niczego nie zmieni?
- Gdyby nie Adam...
Westchnął z poirytowaniem - Tommy jest teraz słaby i na prochach. Jest w stanie zrobić wszystko na jedną komendę. Myślisz, że nie połknąłby haczyka, gdybym zaczął się do niego zbliżać? On sam, przygnębiony i opuszczony, idealny moment. Tylko czeka na silne ramię faceta - Powiedział szorstko - Ale nie posunę się do tego. Nie mógłbym.
- Brzmisz szlachetnie, ale już dawno przestałam wierzyć w ludzi - Brooke odstawiła pustą filiżankę - Tommy powinien teraz z nami być. Nie chcę, żeby coś głupiego odstrzeliło mu do głowy. Może po niego zadzwonimy?
Isaac dopił swoją szklankę piwa - Jest druga w nocy. Pewnie śpi. Łyka tyle psychotropów, że trafia do łóżka już o dziesiątej. Sam się dziwię, że lekarze pozwalają mu to brać, ba, sami mu przepisują nowe tabletki. Nie wiem jak on to znosi. Nie wiem... -Poczuł jak jego dłonie łączą się z drobnymi dłońmi dziewczyny.
- Jesteśmy tym wszystkim przemęczeni. Powinniśmy dać sobie chwilę przerwy - Rzekła półgłosem, wpatrując się w jego oczy.
Patrzyli na siebie w milczeniu.
- To nie jest najlepszy pomysł... - Rzekł Isaac. Westchnął, gdy Brooke pochyliła się, by łagodnie ucałować jego usta. Zupełnie obcy dotyk. Przyjemny, ale chłodny.
- Jednorazowa, przyjacielska przysługa. Jutro o tym zapomnimy. Przestaliśmy liczyć się z własnymi potrzebami - Pogładziła policzek chłopaka - Ale mogę wrócić do domu, jeśli chcesz.
Isaac zacisnął wargi i pokręcił przecząco głową - Zostań. Napijmy się czegoś.
- Jeśli masz to whisky - Odparła, wbijając wzrok w blat stołu.
***
- Nie wiem o czym mam mówić, żebyś się nie zanudził. Chyba zawsze byłem nudny i marudny - Uśmiechnął się smutno Tommy, gładząc dłoń Adama. Wpatrywał się w jego pozbawione emocji oblicze - Jedyne czego pragnę to rozmowa z tobą. Nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo tęsknię za twoim głosem. To takie banalne... - Roześmiał się cicho, ściskając ciepłą dłoń - Masz niesamowitych fanów. Dzięki nim mogę oglądać wszystkie nagrania, w których się pojawiasz. Nie wiem jak mogło mi umknąć tak wiele zabawnych momentów. Tak wiele twoich spojrzeń...
Klatka piersiowa unosiła się w powolnym, regularnym tempie. Ciało pozbawione jakiejkolwiek reakcji tkwiło w łóżku od kilkunastu dni. Policzki niegdyś uśmiechniętej twarzy teraz były blade i zapadnięte.
- Obudź się... - Rzekł błagalnym tonem. Zmrużył powieki i wziął głęboki oddech, biorąc dłoń bruneta w swoje ręce - Gdybym mógł cofnąć czas, byłbym dla ciebie lepszy. Ty nigdy mnie nie zawiodłeś. Twoi fani mają rację, jesteś ideałem. Jesteś najwspanialszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek poznałem.
Drzwi powoli się otworzyły. Tommy wstał, gdy ujrzał w nich mamę Adama.
- Mogę na chwilę? - Spytała Leila, zbliżając się do łóżka. Przez dłuższą chwilę patrzyła na swojego syna, po czym przeniosła smutny wzrok na Ratliffa - Chciałam cię przeprosić. Wiem, że źle cię oceniłam.
Ratliff przytulił niższą od siebie kobietę - W porządku. Powinniśmy być razem, choćby dla tego, którego kochamy.
- Tommy, czy zechcesz wrócić do naszego domu i zamieszkać z nami na stałe? - Spytała, spoglądając w brązowe oczy. Ratliff odpowiedział nikłym, lecz ciepłym uśmiechem.
- Dziękuję, ale muszę to przemyśleć. Zadomowiłem się w nowym miejscu.
- Chcę, byś był z nami. Jesteśmy rodziną, synu.
Twarz Ratliffa przybrała obcy wyraz. Nigdy nie czuł przynależności do kogokolwiek. Kiedy poznał Adama, wszystko się zmieniło.
- To prawda. Zostawię cię z Adamem. Już chyba ma mnie dość - Rzekł, po czym ucałował ukochanego w czoło. Pożegnał się z Leilą i ruszył korytarzem wiodącym w stronę wyjścia. Wcisnął rękę w kieszeń tylnych spodni i wyciągnął parę kluczy do samochodu.
- Panie Ratliff? - Zawołał lekarz, idąc w stronę blondyna - Nie mogę się z panem skontaktować.
- Odpoczywam od ludzi - Rzekł, zakładając ręce na piersi - Proszę korzystać, póki tutaj jestem.
Mężczyzna wskazał na swój gabinet - Proszę za mną. To delikatna sprawa.
Tommy zawahał się i westchnął pod nosem. Ruszył w stronę pomieszczenia. Po chwili drzwi się zamknęły.
- Zgodnie z umową, jaką podpisaliśmy z pacjentem, podajemy mu kolejne dawki medykamentów. Proszę się nie unosić, rozmawialiśmy już na ten temat - Powiedział, wspominając ostatnią burzliwą kłótnię - Nie mamy pewności czy aby na pewno Adam odbiera komunikaty, jakie do niego wysyłamy.
- Kiedy się wybudzi? - Spytał Tommy opierając się o ścianę. Zapadła wymowna cisza.
- Ma szanse na wybudzenie się, jak każdy pacjent. Jego organizm jest fizycznie sprawny. Nie jesteśmy niestety w stanie zagwarantować kiedy miałoby to nastąpić. Pomijam wszelkie skutki uboczne. To bardzo ciężki stan dla pacjenta.
- Proszę wybaczyć, ale ja to wszystko już wiem... - Rzekł chłopak, naciskając klamkę.
- Zaczekaj - Zawołał lekarz, wręczając mu kopię dokumentu podpisanego nazwiskiem Adama. Tommy wziął do ręki kartkę. Przyłożył dłoń do drżących warg.


Oświadczam, że czas jaki chcę zostać nienaturalnie przytrzymywany przy życiu w przypadku niezależnych ode mnie wydarzeń wynosi 35 (słownie: trzydzieści pięć) dni. Po tym czasie zgadzam się, by decyzję o dobrowolnej eutanazji podjął Tommy Joe Ratliff w porozumieniu z moim bratem, Neilem Lambert.
     
                                                                        Adam Mitchel Lambert

- To... wszystko? - Spytał, unosząc wzrok. Poczuł dławiący ucisk w gardle i zacisnął wargi. Oddał swoje życie w moje ręce. Ode mnie zależy, czy pozwolę mu czekać. Jak mógł dopuścić do siebie myśl, ze pozwoliłbym mu odejść? Czy byłem aż tak zły?
- Jeśli pojawią się jakiekolwiek informacje, będę dzwonił. Tylko proszę odbierać telefon - Dodał lekarz, siadając za biurkiem.
- Do widzenia - Rzekł cicho Tommy, opuszczając gabinet. Wcisnął kartkę do kieszeni swojej kurtki, po czym opuścił szpital, kierując się w kierunku samochodu. Usłyszał, że ktoś woła jego imię; odwrócił się momentalnie. Dostrzegł nieliczną grupę młodych dziewczyn, które zmierzały w jego kierunku.
- Co z Adamem? - Spytała jedna z nich - Dlaczego jest w szpitalu? Co się z nim dzieje? Nikt nie podaje wiadomości do prasy. Czy wszystko z nim w porządku?
Ratliff oparł się o karoserię, by nie zdradzić drżenia swoich nóg - Wszystko w porządku. Musi dużo odpoczywać. Przekażę mu, że fani na niego czekają. Ucieszy się - Wymusił na swej twarzy uśmiech, mimo że sam bliski był łez.
- Przekażesz mu to? - Jedna z fanek podała w jego ręce skromną paczkę - To album ze wspomnieniami minionej trasy. Odwaliliście kawał świetnej roboty.
Chłopak przejął pakunek - Naprawdę się cieszę, że próbujecie go wspierać. Jest prawdziwym szczęściarzem. Nie każdy ma tak wspaniałych fanów. Wybaczcie, ale mam do załatwienia wiele pilnych spraw. Do zobaczenia - Pożegnał się, po czym wsiadł do auta. Rzucił paczkę na sąsiednie siedzenie i nie dbając o pasy bezpieczeństwa wyjechał z parkingu wprost na skrzyżowanie. Przetarł zmęczone powieki, czując drżenie swoich dłoni. Jego myśli błądziły wciąż wokół jednego i tego samego tematu.
Adam.
Ruszył przed siebie zjeżdżając na trasę wiodącą do domu Lambertów. W pierwszym odruchu postanowił zmienić zdanie - nie wziął ze sobą środków uspokajających.
Jesteś silny. Przy mnie dojrzałeś. Powtarzał w głowie niegdyś usłyszane słowa. Dodawały mu odwagi i wiary. Nikt inny nie mógł lepiej nauczyć go życia. Zawdzięczał ukochanemu tak wiele... Zapukał do drzwi, w których po dłuższej chwili pojawił się Neil.
- W końcu cię widzę... - Rzekł, biorąc blondyna w ramiona. Tommy odwzajemnił uścisk.
- Chcę zostać na jedną noc. Pokój Adama jest wolny, mam rację? - Spytał, rzucając torbę na podłogę.
- Jasne. Co z nim? Mama miała go odwiedzić - Rzekł, zamykając drzwi.
- Nic nowego - Odparł cicho chłopak, pokazując Neilowi dokument, który dostał w szpitalu.
- Wiem o tym.
Tommy wszedł do kuchni i usiadł na blacie - Jak się czujesz?
- Ech, Tommy... - Westchnął chłopak, zajmując jedno z miejsc przy stole - Nie wiem, sam już nie wiem czy cieszyć się, że żyje czy płakać, bo nie wiadomo czy wróci...
- Wróci. Nie zostawiłby mnie. Tak bardzo mi go przypominasz... - Rzekł cicho, przyciskając dłoń do ust. Słone krople cisnęły się do jego oczu. Nie potrafił tego powstrzymać. Bracia posiadali wiele wspólnych cech, nic dziwnego, że patrząc na Neila widział w nim Adama.
Chłopak wpatrywał się w blondyna - Jest coś, co mogę dla ciebie zrobić? - Wstał, podchodząc do chłopaka. Pogładził jego chłodne ramiona i pozwolił się przytulić. Tommy zacisnął powieki, chłonąc ciepło i zapach Neila. Przed oczami jego wyobraźni pojawił się Adam. Siedzący na kanapie w leniwe popołudnie, śmiejący się z własnych przejęzyczeń, żartujący z przyjaciół. Tim, ich wspólny przyjaciel potrafił doceniać najbardziej banalne chwile w swoim życiu. Teraz powoli uczył się tego i Tommy Joe.
- Co on zrobiłby na moim miejscu? - Spojrzał pytająco w niebieskie oczy.
Neil zastanawiał się dłuższą chwilę - Zachowywałby się tak samo jak ty. Choć nieprzeciętnie się od siebie różnicie, macie taką samą wrażliwość.
***
Noc otuliła swoim mrokiem cały zasięg widnokręgu. Brooke leżała na wprost balkonu i wpatrywała się w granatowe niebo. Naciągnęła kołdrę na szczupłe ciało i otarła pojedyncze łzy.
- Isaac? Śpisz? - Szepnęła niemal bezgłośnie. Odpowiedzią była cisza.
Brunet wpatrywał się w przeciwległą ścianę i milczał, pozorując własny sen. Nie było tematu, który mógł teraz poruszyć. Kim była dla niego Brooke? Dobrą znajomą. Zupełnie do siebie nie pasowali, a mimo to trafili do łóżka, by oderwać swe myśli od wydarzeń, które pogrążyły ich w rozpaczy. Co powiedziałby na to Tommy? Pomyślał Isaac. Gdyby Adam wiedział...tego się po mnie nie spodziewał. Jak mogło do tego dojść... Przeszło przez głowę tancerki.
- Po prostu do tego nie wracajmy - Rzekł cicho Carpenter, opuszczając powieki.
- Mógłbyś mnie przytulić? - Spytała szeptem. Po chwili poczuła jak silne, męskie ramiona obejmują jej ciało. Miękkie wargi ucałowały gładką skórę policzka.
- Było aż tak źle? - Spytał po chwili.
- Nie. Było dobrze. Fantastycznie - Pogładziła jego dłoń - Tommy nie może się dowiedzieć.
- To jasna sprawa - Odparł, wsłuchując się w panującą ciszę.
- W pewnym momencie wszyscy myśleliśmy, że posiadamy już wszystko - Wyszeptała, wpatrując się w biały nóż rozświetlający granatowe niebo.
- Przyjdzie czas, w którym odzyskamy wszystkie straty. Nie możemy przecież pozostać samotni na wieczność.
***
Ciemność panowała w niedużym pokoju. W radio rozbrzmiewała łagodna, kojąca melodia. Blondwłosy chłopak leżał skulony tuż przy krawędzi łóżka. Patrzył na jedną ze ścian, gdzie wisiał plakat jednego z ulubionych zespołów Adama. Drzwi uchyliły się i ponownie zamknęły. Do uszu chłopaka dotarł odgłos cichych kroków. Łóżko ugięło się pod naciskiem cięższego ciała.
Ten sam chód. To samo skrzypnięcie drzwi.
Słone łzy znów zamgliły jego wzrok. Męska dłoń objęła go w pasie.
- Zapal światło. I tak nie śpisz - Rzekł cicho Neil.
- Zaczekam na wschód. Nie chcę spać. Przerażają mnie moje sny.
- Odstaw leki. Przyjaciele się o ciebie martwią.
- Ja tylko staram się nie zwariować... - Powiedział gorzkim tonem. Jego głos zaczął drżeć - Nie mów im o mnie. Nie chcę, by wiedzieli, że jestem słaby.
- To nie jest słabość - Rzekł cicho Neil, gładząc chłodne ramię Tommy'ego. Westchnął, opuszczając zmęczone powieki.

9 komentarzy:

  1. Ostatnio się naprodukowałam, a teraz ręce mi drżą i ledwo trafiam w klawisze. Mam nadzieję, że chociaż mówię sensownie.
    Ohhh, Maroncia, Maroncia, co ty ze mną robisz do jasnej cholery?! Pech chciał, że przed przeczytaniem kompletnie zapomniałam zmyć tusz. Chyba powinnam napisać to sobie na czole, bo rozdziały Piaskowego są coraz gorsze. Oczywiście, wiesz, co mam na myśli.
    Zaskoczył mnie wątek Brooke oraz Isaaca. Nigdy nie przypuszczałabym, że dojdzie do takiej sytuacji. Powiem tylko tyle - kłamstwo ma krótkie nogi. Nie wierzę, że poprzestaniesz na utrzymaniu nocnej przygody w tajemnicy. ;)
    Kiedy Tommy rozmawiał z Adamem - tak, właśnie ten moment przyczynił się do mojego nędznego płaczu. Znów mam ochotę zabić się za nadmierne przeżywanie fikcji. Chyba nic nie poradzę na to, że genialność Piaskowego wzbudza we mnie tak silne emocje.
    Decyzja Adama specjalnie mnie nie zaskoczyła. To zrozumiałe, że powierzył życie Tommemu. Mam nadzieję, że postąpi słusznie. (chociaż sama nie wiem, co bym zrobiła na jego miejscu; niesamowicie trudny wybór, od którego może wiele zależeć)
    Mimo wszystko uśmiechnęłam się, gdy wspomniałaś o fanach pod szpitalem. W pewien sposób widziałam tam siebie. (domyślam się, że zainspirowałaś się podczas Rock In Wrocław ;))
    Może przynajmniej teraz Tommy skończy z lekami. Trzymam za niego kciuki. (jeny, jak to brzmi) (nadużywam nawiasów xD)
    I mimo nadmiernej ekscytacji wyszło mi bardzo duże wypracowanie. Ponownie cię przepraszam!
    Czekam na piątek (nie wiem, jak wytrzymam).
    Cuckoo

    OdpowiedzUsuń
  2. Och! po pierwsze, nie spodziewałam się zupełnie zbliżenia między Isaakiem i Brooke.. nie wydawało mi się nigdy, aby byli szczególnie blisko, nawet jako przyjaciele. ciekawi mnie jak to wpłynie na ich relacje, czy Tommy się dowie i jeśli tak, to jak zareaguje. Intryguje mnie też to, że to Brooke zainicjowała zbliżenie...
    po drugie - Tommy. serce się kraje patrząc na jego cierpienie. wszyscy wokół cierpią razem z nim obserwując to, co się z nim dzieje. czytelnicy też cierpią. (ale to dobrze, Drama Lovers Club approves).
    nie wyjawię swoich przemyśleń dotyczących woli Adama dotyczącej eutanazji. bez spoilerów żeby było ;) ale miałam łzy w oczach czytając to. (zresztą ryczę ostatnio czytając każdy Twój odcinek - i dziękuję Ci za to!)
    cieszy mnie natomiast wsparcie Neila i to, ze pogodził się z Leilą. że przeprosiła :)
    nadrobię pozostałe komentarze soon ;) (very soon) pozdrawiam i życzę weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam jak na szpilkach na kolejny odcinek. I dopięłaś swego.. Do tej pory płaczę.. Nie jestem w stanie opisać co przez przeczytanie tego rozdziału się ze mną dzieje.. Tak samo jak Cuckoo liczę na to, że Tommy szybko rzuci te leki. A jeśli chodzi o Brooke i Isaaca nigdy bym się nie spodziewała takiego przewrotu akcji. Szok! Jesteś niesamowita!
    KissAndTell

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, jak wytrzymam do następnego odcinka... To opowiadanie budzi tyle emocji, czuję smutek, żal, gorycz, szczęście, ulgę... Wszystko, co w danej chwili przeżywają bohaterowie... Napisałaś kolejny rozdział, który pozostawił jakąś pustkę we mnie... Z każdym następnym odcinkiem, kolejny nóż zatapia się w moje serce... Może jestem zbyt wrażliwa, w przeciwieństwie do tego, jaka się wydaję...
    No nic, czekam na dalszy rozwój zdarzeń.
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  5. Isaac i Brook to wielki szok,pewnie i tak wszystko wyjdzie na jaw i będzie niezręczna sytuacja,nie potrafię zrozumieć Isaaca niby coś czuje do Tommy'ego ale nie chce mieszać,raz się zapiera raz przyznaje,że to coś więcej niż przyjaźń,a po chwili wskakuje do łóżka z Brook...Biedny Tommy,to jak mówi do nieprzytomnego Adama jest słodkie a zarazem bardzo poruszające.TO,że Adam powierzył swoje życie w jego ręce świadczy jak bardzo go kocha i w pełni ufa.Łączy ich niezwykła więź.Cieszę się,że Leila zrozumiała swoje błędne zachowanie.Co do Neila,wiem,że cierpi jak Tommy ale dziwnie go pociesza...nie wiem co o tym myśleć.I niech Tommy przestanie ćpać bo jeszcze coś głupiego przez te leki zrobi.Czekam na kolejny odcinek!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no! Niech tylko Tommy'emu nie przyjdzie pomysł zbliżenia się do Neil'a, bo przypomina mu Adama! A Adam mógłby się już obudzić :( Brooke i Isaack razem w łóżku? Nieźle... Czekam na kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To, co najbardziej mnie zaskoczyło to... Brooke i Isaac w łóżku? No, tego się nie spodziewałam. A czy Isaac nie ma czasem jakiejś dziewczyny? Boże, co ten Adam zrobił...mam nadzieję, ze Tommy nie podejmie decyzji o eutanazji, bo szczerze wątpię, żeby Adam wybudził się za te 35 dni, chociaż byłoby to dość oryginalne i łzawe zakończenie, ale nie! Marona, nie zabijaj Adama, proszę, proszę, proooszę! Teraz mam jeszcze tylko obawy, że Neil i Tommy...nie! nawet nie chcę o tym myśleć. ADAM, OBUDŹ SIĘ!

    OdpowiedzUsuń
  8. Znowu mi się płakac chciało. Już drugi raz pod rząd.
    Cieszę się, że Leila zmieniła zdanie o Tmmym. Czekałam na to, aż się pogodzą.
    Ekhem.... ale Issac i Brooke razem w łóżku? Przespanie się z kimś, to nienajlepszy pomysł, żeby zapomniec o ostatnich wydarzeniach. I jeszcze nie chcą powiedziec nic Tommiemu? Oh my goodness... No, ale w tym stanie, w jakim znajduje się Tomcio, teraz lepiej mu nie mówic, chociaż to powinno wyjśc na jaw (w dalekiej przyszłości).
    Taaak, Adam jest bardzo podobny do Neila. I to mi nie pasuje, bo Neil, jakoś dziwnie się zachowuje, w stosunku do Tommiego. Oby się nic nie wydarzyło pomiędzy nimi. Jezu, przerażają mnie moje myśli O.o
    Strasznie szkoda mi Toma, nie powinien przez to sam przechodzic. Powinien zostac w domu Lambertów. Dobrze, że wyprowadził się od Issaca, bo znowu mam wątpliwości, co perkusista do niego czuje...
    Nie sądzę, żeby Adam się wybudził w ciągu 35 dni. A wtedy trzeba będzie podjąc decyzję. Ale Tommy nie pozwoli mu umrzec, o nie!
    Czekam na kolejny odcinek <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle,fantastycznie <3 !
    Po prostu genialnie...Płakałam..Znowu.Ale to nie jest słabość..



    ~GlamMonster.

    OdpowiedzUsuń